captcha image

A password will be e-mailed to you.

Podczas gdy wczoraj wieczorem mościliście się do snu (lub wykonywaliście inne wieczorne czynności) na Księżycu zdarzyło się Coś Ważnego. Dwie bliźniacze sondy programu GRAIL noszące imiona Ebb i Flow roztrzaskały się z ogromną prędkością o zbocze wzgórza w pobliżu północnego bieguna Księżyca.

Cała akcja była starannie zaplanowana. GRAIL-A i GRAIL-B (takie oficjalnie nosiły nazwy) wystrzelone zostały z Ziemi 10 września i w odstępie ok. ośmiu minut oddzieliły się od rakiety nośnej. 3,5 miesiąca zajęło im wykonanie dziwacznej ósemki w kosmosie, dzięki której 1 stycznia tego roku znalazły się na orbicie Księżyca. Przez prawie rok krążyły nad nim na bardzo niskiej orbicie – zaledwie 55 kilometrów nad powierzchnią.

Takie zbliżenie do naszego satelity było potrzebne po to, by dokładnie zbadać jego pole grawitacyjne. Kolorowe zdjęcie, które towarzyszy naszemu tekstowi to właśnie jeden z efektów pracy braci GRAIL – superdokładna mapa grawitacyjna Księżyca. Co z niej wynika? Mnóstwo rzeczy. Księżyc okazał się być znacznie bardziej zryty uderzeniami meteorytów, niż się tego spodziewano. Sięgają one głęboko i są bardzo gęste. To świadczy o tym, że wczesny etap istnienia Układu Słonecznego był wyjątkowo burzliwy. Co więcej skorupa Księżyca okazała się cieńsza i bardziej spękana, niż się spodziewano. To m.in. dowód na to, że ziemski satelita rozszerzał się jeszcze po swoim powstaniu. Co ciekawe takie odkrycie może pomóc w ocenie tego, co stało się z wodą na innych planetach – choćby Marsie. Badacze mówią, że oceany mogły nawet „wlać się” do środka planety przez szczeliny w skorupie.

W swoim krótkim życiu sondy GRAIL zdążyły jeszcze przysłużyć się edukacji – specjalny zestaw kamer sterowany był przez uczniów szkół, którzy robili własne zdjęcia i filmy.

Tak piękne życie trzeba było dobrze zakończyć – niska orbita sprawiała, że sondy miały tendencję jej obniżania i by je utrzymywać w biegu potrzeba było mnóstwo paliwa. Dlatego od początku wiadomo było, że będą żyć krótko i intensywnie. Wczoraj o 23:28 polskiego czasu roztrzaskały się w tym samym miejscu w odstępie 20 sekund pędząc z prędkością ponad 6000 km/h. Ten rejon obserwowała sonda Lunar Reconnaissance Orbiter i niedługo powinniśmy zobaczyć miejsce zderzenia.

Na symulacji wyglądało to tak: http://1.usa.gov/WlXiWk

Nie ma więcej wpisów