Głodny ślimak, dwie elektrody i sałata… Tak zaczął się eksperyment, który wykazał, że do podejmowania w sumie dość zaawansowanych decyzji wystarczą zaledwie dwie komórki nerwowe.
Zafascynował mnie pewien eksperyment. Przeprowadzili go naukowcy z University of Sussex (uwaga, brytyjscy, nie amerykańscy!), który opublikowali jego wyniki na łamach szanowanego pisma naukowego „Nature Communications”. To na wypadek, gdybyście wątpili w powagę tych badań. No dobrze, dodam jeszcze, że badacze poszukują metody uproszczenia konstrukcji podstawowej wersji robotycznego „mózgu”. Chodzi o to, by stworzyć takie algorytmy, dzięki którym nawet prościutkie maszyny wyposażone w taki elementarny „mózg” byłyby w stanie samodzielnie podejmować nawet dość skomplikowane decyzje.
Ale wróćmy do ślimaków. Nie wyglądają na tytanów intelektu, mimo to sprawnie radzą sobie w środowisku. No i co chwila muszą decydować o tym, co zrobić. Na przykład poszukiwanie jedzenia wymaga od nich sprawnego przetworzenia sygnałów zewnętrznych i tych płynących z wnętrza ich organizmów.
Okazało się, że kiedy ślimak zmierza ku sałacie, używa – dosłownie – dwóch neuronów. Jeden z nich informuje zwierzę, że jest głodne, a drugi sygnalizuje, czy pożywienie jest w pobliżu. Jeśli nie ma sałaty (czy innej pyszności), pierwszy z neuronów niejako „wyłącza się”, by nie marnować energii. Te informacje naukowcy uzyskali z elektrod monitorujących aktywność komórek nerwowych mięczaka.
Teraz już inaczej będę patrzeć na sunące po moim ogródku ślimaki…
You must be logged in to post a comment.