captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

Właśnie przekroczyliśmy granicę, za którą prawdopodobnie nie da się już wrócić. Zwykle wrzesnień jest miesiącem, w którym poziom stężenia dwutlenku węgla w atmosferze należy do najniższych. Tym razem jest inaczej – przez cały miesiąc poziom ten nie spadł poniżej symbolicznej wartości 400 ppm. Jaki jest bezpieczny poziom? Nie powinien przekraczać 350 ppm.

Jest też dobra wiadomość – dwóch największych światowych trucicieli – USA i Chiny – we wrześniu zgodziło się wreszcie zacząć przestrzegać zasad mających ratować Ziemię przed gorączką klimatyczną. Zasady te ustalono w zeszłym roku podczas konferencji klimatycznej w Paryżu. Czy nowe deklaracje sprawią, że nasza planeta będzie nagrzewać się wolniej? Niestety, jest to bardzo wątpliwe.

Klimat Ziemi powoli podgrzewał się od początku epoki przemysłowej, aż w ostatnich latach – najgorętszych w historii pomiarów – osiągnął punkt krytyczny, kiedy zmiany nabrały naprawdę galopującego tempa. Jeśli jeszcze w latach 90. można było jeszcze myśleć o zatrzymaniu zmian klimatycznych, to teraz musimy się naprawdę bardzo starać, by je jakkolwiek spowolnić.

Celem aktualnych działań i porozumień ONZ jest niedopuszczenie do podniesienia się średniej temperatury na Ziemi o więcej niż 2 stopnie Celsjusza do 2100 roku ponad poziom przedindustrialny. Niestety, zarejestrowane w tym roku temperatury nie pozostawiają zbyt wielu złudzeń. Osiągnęliśmy właśnie niechlubny rekord – stężenie dwutlenku węgla w ziemskiej atmosferze przekroczyło już 400 cząsteczek na milion (ppm). Rekordowy wrzesień ze stężeniem 401 ppm oznacza prawdopodobnie, że nie uda się nam już wrócić poniżej tej granicy, bo kolejne miesiące roku mają zazwyczaj wyższe poziomy CO2 w atmosferze.

Ralph Keeling, naukowiec ze Scripps Institution of Oceanography, tłumaczy, że nawet gdybyśmy jutro przestali emitować takie ilości dwutlenku węgla do atmosfery, dojście do bezpiecznego stężenia zajęłoby całe dekady. Zdaniem Keelinga nie ma także co liczyć na to, by stężenie CO2 spadło poniżej zarejestrowanych 400 ppm – ten proces działa głównie w jedną stronę i nieodłącznie wiąże się ze stałym podwyższaniem się temperatury na Ziemi.

Keeling przypomina, że przed rewolucją przemysłową stężenie CO2 na Ziemi wynosiło około 280 ppm. Oznacza to, że w ciągu 200 lat stężenie dwutlenku węgla wzrosło o 43 proc.! Tempo ocieplania się klimatu jest ponad dziesięć razy szybsze niż wtedy. Jeżeli nie zdecydujemy się na radykalne zmiany, do końca 2100 roku będzie o ponad dwa stopnie Celsjusza cieplej.

Co oznacza dla nas wzrost średnich rocznych temperatur o ponad 2 stopnie Celsjusza względem epoki przedprzemysłowej?

Lód Arktyki w dużej mierze spłynie do oceanów, rolnictwo przestanie nadążać za tempem ocieplania się klimatu i zbiory będą znacznie mniejsze – ucierpią także lasy. Wielu powie, że to dla nich abstrakcyjne hasła. A co konkretnie dotknie nas, żyjących wygodnie z dala od morza? Niech przykładem będzie to, że do 2050 roku zbiory kawy – jednego z naszych ulubionych napojów – zmniejszą się o połowę. I tak będzie ze wszystkimi roślinami wrażliwymi na wysokie temperatury. Uwierzcie, że jest ich naprawdę wiele, jak choćby kukurydza i brokuły. A za progiem już czają się choroby i szkodniki, które dopadną osłabione gorącem uprawy.

Topniejące lody Arktyki, Grenlandii i Antarktydy podniosą poziom morza, powodując zalanie części terenów, co wraz z upadającym rolnictwem doprowadzi do kryzysu ekonomicznego spowodowanego przez miliony uchodźców. Natura także nie pomoże, fundując ludziom huragany, pożary i powodzie.

To oczywiście dobry znak, że USA i Chiny ratyfikowały porozumienie z Paryża. Te dwa kraje w największym stopniu odpowiedzialne są za zachodzące zmiany klimatyczne – emitują ponad 38 proc. gazów cieplarnianych na Ziemi w ciągu roku. Od 2014 roku, Chiny wyprodukowały 9,7 mld ton CO2 rocznie, a USA około 5,6 mld ton. Według obliczeń naukowców, jeśli sytuacja się nie zmieni, w 2100 roku stężenie dwutlenku węgla w atmosferze wyniesie około 560 ppm. Jaki będzie efekt? Temperatura na naszej planecie nie podniesie się o dwa stopnie, ale może nawet o dziewięć. To grozi już absolutną katastrofą.

To nie jest pierwszy sygnał nadchodzących problemów – rok 2016 jest najgorętszym w historii pomiarów, a w klimacie Ziemi coś się załamało

 

Nie ma więcej wpisów