captcha image

A password will be e-mailed to you.

Księżyc, choćby maleńki, gdzieś powinien być. Ale się… zgubił. Za to są zdjęcia, z których udało się złożyć pierwszy przestrzenny obraz planetoidy. Czyli relacja z dzisiejszej konferencji NASA New Horizons

Po wczorajszej, pełnej zaskakujących wieści, konferencji NASA dzisiejsza opierała się bardziej na tajemnicach. Ale zacznijmy od czegoś efektownego. Jak pisałem wcześniej, transmisja z odległej o ponad 6 mld km sondy New Horizons jest straaaaasznie wooooolna. Dane spływają w tempie, które dla naukowców jest normalne i spodziewane, a dla takich pochopnych rychliwców jak ja, nieznośnie wolne. No ale nie ma co utyskiwać, jest jak jest.

Od wczoraj przybyło nam jeszcze jedno zdjęcie. Jedno, ale ważne, bo zrobione w odstępie 30 minut względem pierwszego „bałwanka” pokazanego wczoraj. I to wystarczyło, by udało się złożyć pierwsze przestrzenne zdjęcie Ultima Thule. Można je oglądać na dwa sposoby. Jeśli macie w domu takie okulary:

to sięgnijcie po nie i podziwiajcie to:

Jeśli nie macie, to jakieś pojęcie daje tak przygotowana animacja:

Po co naukowcy robią takie obrazki? Wbrew pozorom to nie zabawa i czarowanie publiczności. Na podstawie takich przestrzennych zdjęć próbują określić, jak naprawdę wygląda powierzchnia planetoidy. Bo pojedynce zdjęcie może być mylące – nie wiadomo, czy ciemniejszy fragment na zdjęciu to zagłębienie, czy przebarwienie skały.

Na razie dysponujemy tylko dwiema fotografiami, ale spływają kolejne zdjęcia pokazujące te same obszary w zmieniającym się oświetleniu. Na tej podstawie powstaje przestrzenny model planetoidy, a tworzy go… Brian May. Tak, to gitarzysta Queen, ten z napuszoną grzywą. Właściwie powinienem napisać dr Brian May, bo jest on astronomem, który w 2007 roku obronił on pracę doktorską zatytułowaną „Prędkości radialne w zodiakalnej chmurze pyłu kosmicznego”.

Ale miało być o tajemnicach. Największą (obecnie) jest tempo obrotu Ultima Thule. Pełny obrót „bałwanka” trwa około 15 godzin. Jednak po oszacowaniu masy obu części planetoidy naukowcom wyszło, że powinny kręcić się znacznie szybciej. A to dlatego, że obecna forma powstała w wyniku zlepienia się (a nie zderzenia) dwóch mniejszych ciał. Wedle wyliczeń Ultima Thule powinna wirować w tempie jednego obrotu na 3-4 godziny. Wiruje jednak znacznie wolniej.

Jedynym wyjaśnieniem, jakie obecnie znamy jest obecność satelity. Tak jak Księżyc spowalnia obroty Ziemi, tak nawet niewielki satelita przez miliardy lat spowolniłby Ultima Thule. Tylko… nie możemy znaleźć tego satelity. Trwa analiza zdjęć zarówno zrobionych przez Teleskop Hubble’a, jak i przesyłanych przez New Horizons. Na razie – ni widu, ni słychu. Ale to dopiero początek analizy.

Kolejna tajemnica to (nie)obecność atmosfery. Właściwie nie powinno jej tam być, nawet szczątkowej. Nie powinno, bo Ultima Thule jest za mała, by utrzymać gazową otoczkę. Sama z siebie otoczka mogłaby właściwie istnieć, ale nawet 6,6 mld km od Słońca słoneczny wiatr jest na tyle mocny, by zwiać takie gazowe resztki. Mimo tego zespół New Horizons postanowił zbadać temat – skoro trafia się TAKA okazja, to nie można jej ominąć.

Dlatego analizowana jest zarówno prędkość wiatru słonecznego (atmosfera by go spowolniła), jak i zdjęcia zrobione już po minięciu planetoidy, pod światło Słońca. Tu na wyniki przyjdzie nam poczekać przynajmniej kilka tygodni.

W ogóle będziemy musieli się uzbroić w nieco cierpliwości. Przez pięć kolejnych dni New Horizons będzie od Ziemi oddzielała tarcza słoneczna. W tym czasie transmisja jest niemożliwa, więc mamy chwilę przerwy. Potem spłyną kolejne dane i zapewne czeka nas prawdziwy zalew odkryć. Zatem chwilowo przekierowujemy nasza uwagę na Chang’e 4, chińską sondę, która dziś wylądowała na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Ależ mamy kosmiczny początek roku!

Jeszcze zapis dzisiejszej konferencji. Warto obejrzeć. Cudowny fragment o artystach z zespołu New Horizons zaczyna się od 34:10 🙂
Nie ma więcej wpisów