captcha image

A password will be e-mailed to you.

Konik polski na drodze do Stacji Badawczej PAN w Popielnie. Fot. Crazy Nauka

To jedno z najbardziej niezwykłych miejsc, jakie odwiedziliśmy i sfilmowaliśmy w ramach naszych Crazy Wypraw. W okolicach Popielna, na porośniętym Puszczą Piską malowniczym półwyspie, który otaczają jeziora Śniardwy, Mikołajskie, Bełdany i Warnołty, biegają sobie luzem dzikie konie. A właściwie koniki polskie, potomkowie wymarłych tarpanów.

Tarpany najdłużej przetrwały w Puszczy Białowieskiej, skąd w XIX wieku ostatnie sztuki zabrano do zwierzyńca hrabiów Zamoyskich koło Biłgoraja. Mocno wymieszaną już rasę postanowili odtworzyć w latach 20. XX wieku polscy naukowcy. Udało im się to w znacznym stopniu – uzyskano koniki myszate, krępe i bardzo odporne na trudne warunki atmosferyczne. Po wojnie umieszczono je m.in. w Popielnie, gdzie pozwolono im biegać w stanie wolnym, w rezerwacie obejmującym 1600 ha pięknych lasów.

Uwaga, dzikie konie! Fot. Crazy Nauka

Cały teren jest ogrodzony, a mimo że bramy stoją otworem, to żaden koń się przez nie nie wydostanie – nad płytkim wykopem leżą bowiem stalowe rury, po których może przejechać samochód i ewentualnie przejść człowiek.

I właśnie wycieczkę do tego rezerwatu Wam polecamy. Żyją tam cztery tabuny koników polskich złożone z ogiera i samic z młodymi. Warto wjechać tam rankiem lub późniejszym popołudniem, bo wówczas konie – nie całkiem jednak dzikie – wychodzą na drogę, by żebrać o jedzenie od turystów.

Zobaczcie też u nas na blogu: Tablica astronomiczna na zamku w Olsztynie, którą zrobił własnoręcznie Kopernik

Oczywiście karmić ich nie wolno, o czym informują groźnie wyglądające tablice umieszczone przy wjeździe do rezerwatu. Nie należy też wysiadać z aut i dotykać koni. Mimo to wielu turystów to robi, czym zwyczajnie szkodzi tym dzikim zwierzętom. Niech ostrzeżeniem będzie to, że te pociesznie wyglądające koniki, zwłaszcza ogiery, w obliczu zagrożenia mogą kopać i gryźć. Dla rozrywki podgryzają też… lakier z karoserii samochodów, czego mieliśmy okazję doświadczyć. Konie zablokowały drogę i gdy czekaliśmy, aż łaskawie sobie pójdą, najwyraźniej jednemu z nich spodobała się głęboka czerwień naszego auta. Naszej przyjaciółce jadącej innym samochodem udało się uchwycić w obiektywie tę przedziwną scenę.

Jednemu z koników najwidoczniej spodobał się czerwony lakier naszego auta. Fot. Crazy Nauka

Na końcu półwyspu znajduje się Stacja Badawcza Polskiej Akademii Nauk w Popielnie, która zajmuje się hodowlą koników polskich. Trochę tych zwierząt trzymanych jest w stajniach, naukowcy hodują też krowy starej rasy polskiej czerwonej oraz prowadzą fermę… bobrów. Dawniej, kiedy bobrów w Polsce było mało, naukowcy je rozmnażali tutaj i dostarczali je w miejsca, w których mogły żyć w stanie dzikim. Dzisiaj, kiedy bobrów żyje już w Polsce kilkadziesiąt tysięcy, te w Popielnie trzymane są jako rezerwa genetyczna np. w razie zarazy.

Najwyraźniej jednak bobry w stacji służą przede wszystkim uciesze turystów. Stację Badawczą można bowiem zwiedzać za niewielką opłatą, a główną atrakcją tego zwiedzania jest możliwość dotknięcia małego bobra wyjętego z boksu. Boberek jest więc bez umiaru miętoszony przez tłumy odwiedzających Stację dzieci z pełnym przyzwoleniem oprowadzającej grupę przewodniczki. Nasze dzieci były tą sytuacją zniesmaczone i współczuły zwierzątku.

Oprócz tego w cenie biletu jest zwiedzanie muzeum przyrodniczego, stajni i obory. Warto poczytać sobie o konikach w muzeum, ale zdecydowanie największą atrakcją jest spotkanie koni w lesie.

Z Popielna jest o krok do portu w Wierzbie, gdzie można wjechać (lub wsiąść) na prom i przepłynąć na drugą stronę jeziora Bełdany, w stronę Mikołajek. Prom w Wierzbie to jedyna taka przeprawa na Mazurach – naprawdę warto z niego skorzystać. Kursuje co 20-30 minut, a koszt przejazdu to kilkanaście złotych.

Polecamy też u nas na blogu:

Tablica astronomiczna na zamku w Olsztynie, którą zrobił własnoręcznie Kopernik

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów