captcha image

A password will be e-mailed to you.

Model satelity HyperSat. Fot. Creotech

Każdy, kto będzie chciał badać kosmos czy zbierać dane satelitarne, będzie mógł skompletować małego satelitę na platformie HyperSat stworzonej przez polską firmę Creotech.

Tak się składa, że Creotech ma swoje laboratoria koło nas, po sąsiedzku w Piasecznie. Kiedy je odwiedziłam w 2015 roku, firma chwaliła się nowiutkim cleanroomem z atestem do produkcji komponentów satelitarnych. Od tego czasu wysłała swoje podzespoły m.in. na Międzynarodową Stację Kosmiczną, a potem zamarzyła jej się własna nisza w sektorze kosmicznym. No i dziś ogłosiła, że opracowała koncepcję platformy HyperSat służącej do budowy mikrosatelitów.

Czym ma być HyperSat?

Chodzi o to, żeby satelity ważące od 10 do 60 kg można było składać jak pecety, wykorzystując do tego standard stworzony przez Creotech. Firma z Piaseczna będzie budować „mikrosatelity bazowe”, wyposażone w komputer pokładowy, systemy zasilania, łączności radiowej, system separacji satelity od rakiety, baterię pokładową, panele fotowoltaiczne, a więc to, co każdy satelita mieć powinien, żeby udać się w kosmos. Do tej bazy każdy chętny (czyli firmy albo instytucje badawcze) będzie mógł dołożyć specjalistyczne moduły służące np. do obserwacji gwiazd czy zbierania danych atmosferycznych na Ziemi. Projektem zarządza dr Marcin Stolarski, wraz z którym nakręciłam kiedyś wideo wyjaśniające, dlaczego satelity nie spadają na Ziemię. Marcin jest inżynierem specjalizującym się w łączności radiowej, który do Creotech przeszedł z Centrum Badań Kosmicznych PAN.

Creotech ma więc nadzieję stworzyć autorską platformę do budowy mikrosatelitów, która mogłaby stać się ogólnoświatowym standardem. Podobny standard istnieje już dla tzw. CubeSatów, czyli maleńkich satelitów o rozmiarach 10x10x10 cm, do których komponenty można kupić w sklepie. Aby jednak zmieścić bardziej skomplikowane i wymagające większego zasilania instrumenty, potrzeba satelitów o większej kubaturze.

I do tego właśnie ma służyć HyperSat. W najmniejszej konfiguracji satelita w tym standardzie będzie miał wymiary 30x30x10 cm i wagę 10 kg, a będzie go można rozbudować do rozmiaru 30x30x60 cm i wagi 60 kg poprzez dołożenie kolejnych modułów bądź instrumentów. Aby było prościej, do platformy HyperSat pasować będą komponenty produkowane w standardzie CubeSat, a jeśli ktoś będzie miał bardziej wyrafinowane potrzeby, będzie mógł zamówić sobie specjalistyczny sprzęt u jednego z producentów z sektora kosmicznego – tutaj otwierają się możliwości przed polskimi firmami. To może być nisza, na której skorzysta nie tylko Creotech.

Dr Grzegorz Brona, prezes Creotech, podkreślał podczas dzisiejszej konferencji, że ten biznes ma szansę być bardzo opłacalny, bo jest wiele firm chętnych do przetwarzania danych satelitarnych, dla których największym problemem jest dostęp do satelitów. Gotowa platforma może im to zadanie bardzo ułatwić.

A ja się zastanawiam, jak bardzo zaśmiecone będą łatwo dostępne orbity Ziemi, kiedy skompletowanie własnego satelity będzie standardowo przypominać złożenie peceta. Już teraz krąży wokół naszej planety około 1100 działających satelitów różnej wielkości i co najmniej drugie tyle niedziałających, a także tysiące kosmicznych śmieci. Dr Stolarski twierdzi, że do satelity HyperSat łatwo będzie dołożyć system deorbitacyjny, czyli służący do kontrolowanego zniszczenia sprzętu w atmosferze. Mam jednak wrażenie, że dopóki nie będzie istniał wyraźny obowiązek deorbitacji „martwego” sprzętu, dopóty firmy wysyłające w kosmos swoje satelity nie będą tego robić – cóż, wyniesienie każdego dodatkowego kilograma na orbitę to obecnie wydatek około 30 tys. euro.

Tym niemniej trzymam kciuki za Creotech – w końcu to rodzima, w dodatku piaseczyńska firma z branży kosmicznej 🙂

Nie ma więcej wpisów