captcha image

A password will be e-mailed to you.

Wielka wyprawa Ernesta Shackletona, która wyruszyła w 1914 roku, miała być triumfem Wielkiej Brytanii w podboju Antarktydy. Prędko zamieniła się w trwającą dwa lata walkę o przetrwanie, w której kluczową rolę odegrało uwięzienie w lodzie dwóch statków i ich załóg próbujących atakować niegościnny kontynent z obu stron.

Ostatnie dni uwięzionego w lodzie statku Endurance, październik 1915. Fot. James Francis Hurley / National Maritime Museum from Greenwich, United Kingdom

To jedna z tych historii, które – gdyby były fikcją – nie wypadłyby zbyt realistycznie, bo tyle w nich nieprawdopodobieństw. Są tu uwięzione i miażdżone statki, pływające na krze obozowiska, ludzie znikający we mgle, szalupy pokonujące tysiące kilometrów i szaleńcze przeprawy przez dziewicze góry. I to wszystko prawda.

Od dawna korciło mnie, żeby opisać tę niebywałą historię. Akurat 21 listopada minęła 106. rocznica ostatecznego zmiażdżenia i zatopienia jednego ze statków Shackletona – Endurance, więc skorzystałam z okazji.

A historia ta tak naprawdę zaczęła się wtedy, kiedy Ernest Shackleton, oficer Royal Navy, wziął udział w swojej pierwszej wyprawie na Antarktydę, której dowódcą był Robert Falcon Scott. Był rok 1902 i ekspedycji udało się dotrzeć bliżej bieguna południowego niż komukolwiek wcześniej.

W 1907 roku to z kolei Shackleton poprowadził na biegun własną wyprawę, którą do zawrócenia z drogi o 180 km od celu zmusił głód.

Wreszcie, w 1912 roku, Robert F. Scott przegrał słynny wyścig do bieguna południowego z Norwegiem Roaldem Amundsenem. Zdobył biegun jako drugi i zmarł z głodu oraz mrozu w drodze powrotnej. Na Lodowcu Szelfowym Rossa jego ekipa pozostawiła magazyn żywności.

Plan przecięcia Antarktydy

Cóż pozostało Brytyjczykom po „utracie” bieguna południowego? Za punkt honoru wzięli sobie dokonanie pierwszego w dziejach przejścia w poprzek Antarktydy. Tylko tak mogli się jeszcze zapisać w historii podboju tego kontynentu.

I tak dochodzimy do czasów, o których chcę tu opowiedzieć. W 1914 roku na Antarktydę znów ruszył Shackleton, tym razem na czele świetnie zorganizowanej Imperialnej Wyprawy Transantarktycznej. W jej skład wchodziły dwa statki, które zaatakowały kontynent z dwóch przeciwnych stron. Pierwszym z nich był Endurance z Shackletonem na pokładzie, który miał dopłynąć do Antarktydy od strony Morza Weddella. Drugim – Aurora, która dotarła na kontynent od strony Morza Rossa.

Plan był taki, że wyprawa z Shackletonem na czele miała ruszyć od strony Morza Weddela, przeciąć kontynent i trafić do umówionego punktu nad Morzem Rossa, po drodze odwiedzając założone wcześniej przez ekipę Aurory magazyny z żywnością (oraz ten pozostawiony dwa lata wcześniej przez ludzi Scotta). Następnie obie załogi miały wsiąść na statek Aurora i razem wrócić do Europy.

Prawie nic z tego nie udało się zrealizować.

Losy Endurance

Wyprawa Shackletona rozpoczęła się 6 sierpnia 1914 roku, kiedy to statek Endurance z 28-osobową załogą odpłynął z portu w Wielkiej Brytanii. Gdy pod koniec stycznia 1915 roku statek znajdował się na Morzu Weddela, 160 km do wybrzeży Antarktydy, zatrzymała go gęstniejąca kra lodowa. W połowie lutego było już jasne, że Endurance utknął w niej na dobre.

Na zdjęciach: Z lewej Endurance uwięziony w lodzie, 1915. Fot. James Francis Hurley / National Maritime Museum from Greenwich, United Kingdom. Z prawej: Zatonięcie statku Endurance, 1915. Fot. James Francis Hurley

W październiku 1915 roku pokrywa lodowa poważnie uszkodziła statek, więc polarnicy wynieśli się z niego do założonego nieopodal tymczasowego obozu. 27 października 1915 roku Endurance zaczął być powoli miażdżony przez lód, aż 21 listopada ostatecznie zatonął.

Zachował się film ukazujący zmiażdżenie przez lód statku Endurance:

Załoga uratowała z niego, co mogła, w tym trzy szalupy ratunkowe. Aby dotrzeć na stały ląd, zdesperowani polarnicy podjęli próbę ciągnięcia szalup na płozach, wraz z zapasami, po krze lodowej. Okazało się to jednak zbyt trudne, więc dali za wygraną i przez cztery miesiące dryfowali na lodzie w swoim obozowisku, żywiąc się głównie mięsem upolowanych fok.

Na zdjęciach, z lewej: James Hurley i Ernest Shackleton w obozowisku na krze na Morzu Weddella, 1915-1916. Źródło: State Library of New South Wales. Z prawej: obozowisko załogi Endurance na pokrywie lodowej na Morzu Weddella, listopad-grudzień 1915. Fot. James Francis Hurley / National Maritime Museum from Greenwich, United Kingdom @ Flickr Commons

Kiedy w kwietniu 1916 roku lód wreszcie pękł, cała 28-osobowa załoga wsiadła do trzech szalup i po pięciu dniach wyczerpującego lawirowania między fragmentami lodu dopłynęła do Wyspy Słoniowej, położonej w archipelagu Szetlandów Południowych. Niestety, wyspy bezludnej i surowej. Tak więc chociaż wreszcie, po 497 dniach, ludzie mieli stały ląd pod nogami, wciąż byli bardzo daleko od szczęśliwego zakończenia tej historii.

Wtedy Shackleton podjął desperacką decyzję o pozostawieniu większości załogi na Wyspie Słoniowej i wyprawieniu się wraz z pięcioosobową grupą po pomoc aż na oddaloną o 1200 km Georgię Południową. Cieśla „Endurance” jako-tako przystosował jedną z szalup do pełnomorskiej żeglugi i łódź wypłynęła. Przez kolejne dwa tygodnie sześciu ludzi zmagało się ze sztormami i silnymi wiatrami, niemal nieustannie na granicy wywrócenia się łodzi, zanim wreszcie udało im się dotrzeć do Georgii Południowej. Czy byli już uratowani? Cóż, niestety nie.

Szalupa z Shackletonem i jego załogą odpływa z Wyspy Słoniowej 24 kwietnia 1916 roku. Fot. Frank Hurley / South, William Heinemann, London 1919

Shackleton z załogą wylądowali na bezludnym południowym wybrzeżu wyspy, a ludzkie osady znajdowały się na przeciwnym jej krańcu. Ponowne wypłynięcie łodzią na sztormowe morze było zbyt ryzykowne, więc dowódca wraz z dwoma załogantami zdecydowali się na ryzykowną przeprawę przez górzystą wyspę. Wyposażeni w linę, topór stolarski i śruby wkręcone w buty w ciągu 36 godzin przedarli się przez góry, pokonując piechotą ponad 50 km. Niechcący wytyczyli pierwszą i do 1955 roku niepowtórzoną trasę pieszą przez Georgię Południową. 20 maja resztką sił dotarli do wielorybniczej osady Stromness, skąd natychmiast ruszyła wyprawa ratunkowa po trzech członków załogi Endurance pozostawionych na przeciwnym brzegu wyspy.

Z kolei Shackleton zajął się ewakuacją pozostałych 22 członków wyprawy. Z pomocą rządu Chile zostali oni zabrani z Wyspy Słoniowej dopiero 30 sierpnia 1916 roku, po ponad dwóch latach tułaczki po Antarktyce. Mieli szczęście, bo do Europy wracali w komplecie.

Losy Aurory

Tymczasem po drugiej stronie Antarktydy druga załoga miała nieco mniej szczęścia.

O losach załogi Aurory napisałam oddzielny tekst, który bardzo Wam polecam. Powstał w 2014 roku, kiedy w chacie na Lodowcu Rossa, którą zamieszkiwała załoga Aurory, po niemal stu latach odnaleziono 22 nitrocelulozowe negatywy należące do fotografa z Aurory. Co więcej, dzięki wysiłkom konserwatorów, zdjęcia sprzed wieku udało się odzyskać i wywołać! Kilka z nich możecie zobaczyć pod tym linkiem.

Tutaj więc tylko zarysuję Wam historię załogi Aurory. W styczniu 1915 roku 28-osobowa ekspedycja zgodnie z planem dotarła na Wyspę Rossa i odnalazła obozy pozostawione przez Scotta. Potem, w głębi lądu, miała zbudować kilka dodatkowych baz żywnościowych, zapełnić je mięsem fok i czekać na wybrzeżu na Shackletona i jego załogę. W pobliżu stał zakotwiczony statek Aurora, który miał zabrać do domu obie części ekspedycji.

Na odnalezionym w lodzie negatywie uwieczniony został na pokładzie Aurory Alexander Stevens, kierownik naukowy wyprawy Shackletona na Lodowcu Szelfowym Rossa. Fot. Antarctic Heritage Trust, nzaht.org

Jednak w maju 1915 roku wmarzniętą w lodową krę Aurorę wraz z 18 członkami załogi i większością zapasów żywności porwał wyjątkowo silny sztorm. Na lądzie zostało 10 polarników, którzy posiłkując się sprzętem z wyprawy Scotta, zdołali zgromadzić odpowiednie zapasy. Dziewięciu z nich ruszyło w głąb lądu, by dokończyć stawianie magazynów dla Shackletona, którego ekipa umarłaby z głodu, gdyby nie znalazła w nich pożywienia.

Po pięciu miesiącach ciężkiej pracy przy tworzeniu składów żywności załoganci Aurory ruszyli w 600-kilometrową podróż powrotną na wybrzeże. Okazała się jednak tak wyczerpująca, że do bazy nie wróciło trzech polarników – jeden zmarł z wyczerpania, dwaj inni zaginęli we mgle. Reszta dotarła do głównego obozowiska dopiero po niemal roku od jego opuszczenia.

Tymczasem Aurora, przedryfowawszy 3000 km, po blisko roku uwolniła się z kry. W kwietniu 1916 roku zawinęła do portu w Nowej Zelandii, a jej załoga zorganizowała wyprawę ratunkową. Ocalałych polarników biwakujących na Lodowcu Rossa udało się ewakuować w styczniu 1917 roku, a więc po dwóch latach od rozpoczęcia wyprawy.

W ogarniętej wojną Europie losy wyprawy Shackletona nie odbiły się tak szerokim echem w mediach jak losy poprzednich wielkich ekspedycji antarktycznych. Do dziś Shackleton pozostaje nieco w cieniu innych wielkich polarników tamtych czasów: Roalda Amundsena i Roberta F. Scotta, pierwszych zdobywców bieguna południowego.

Nie jesteśmy portalem. To blog tworzony przez dwie osoby – Olę i Piotra (a ten tekst napisałam ja, Ola). Jeśli mój tekst Ci się spodobał, do czegoś się przydał lub coś wyjaśnił – to świetnie. Wkładamy w nasze materiały dużo pracy starając się, by były rzetelne i jasne. Jeśli chcesz, możesz w zamian podarować nam wirtualną kawę. Będzie nam bardzo miło. Dziękujemy 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Nie ma więcej wpisów