captcha image

A password will be e-mailed to you.

Jak już wspominaliśmy poniosło nas na Dolny Śląsk. W drodze minęliśmy Ślężę – nawet gdybyśmy próbowali jej nie zauważyć, to przejazd w pobliżu niej zapewniła nam policyjna blokada drogi, która skierowała nas w stronę tej góry.

To naprawdę niesamowite miejsce. Choć ma tylko 718 m n.p.m., to góruje nad okolicą i wygląda naprawdę imponująco. Na szczycie Ślęży znajdują się ślady celtyckiego miejsca kultu – m.in. kamienne wały o szerokości 12 metrów i tajemnicze posągi oznaczone przedchrześcijańskim znakiem ukośnego krzyża. Są one związane z plemieniem Bojów, którzy przybyli tu w IV wieku p.n.e.

Te rzeźby znajdowały się kiedyś prawdopodobnie zarówno na szczycie, jak i u podnóża góry i w drodze na szczyt. To m.in. tak zwany Mnich, Panna z rybą czy dwa posągi niedźwiedzi. Jeden z nich w średniowieczu był regularnie kamieniowany, bo przedstawiciele Kościoła uznali, że przedstawia diabła.

Ślęża była zresztą jednym z najważniejszych miejsc kultu pogańskiego – dowodzi tego choćby zbudowanie tam już w XII wieku klasztoru. Kościół w tamtych czasach bardzo dbał o „rozbrojenie” takich ośrodków dawnej religii przez postawienie tam swoich świątyń. Podobnie rzecz się miała na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich.

Również sama nazwa „Śleża” to kawał historii. Pochodzi prawdopodobnie z języków przedindoeuropejskich, powstała gdzieś w neolicie i została przyjęta do języków celtyckich czy słowiańskich. To od góry Ślęży i rzeki Ślęzy (kiedyś nazywały się tak samo) pochodzi nazwa całego Śląska.

Po tym wszystkim nie dziwi już chyba informacja, że większa część Ślęży to mająca 350 mln lat skała stanowiąca kiedyś dno oceanu.

Fajna ta Ślęża, co? 😉

Nie ma więcej wpisów