captcha image

A password will be e-mailed to you.
mercury_messenger

Zdjęcie spektroskopowe powierzchni Merkurego. Fot. NASA/Johns Hopkins University Applied Physics Laboratory/Carnegie Institution of Washington

[AKTUALIZACJA]

30 kwietnia 2015 roku o godz. 21.26 polskiego czasu sonda Messenger rozbiła się o powierzchnię Merkurego. Przez cztery lata dzielnie zbierała dane o tej planecie, krążąc po jej orbicie. Oto jedno z jej ostatnich zdjęć. I jedno z najpiękniejszych.

Sonda Messenger (po polsku „posłaniec”; skrót od Mercury Surface, Space Environment, Geochemistry, and Ranging) weszła na orbitę Merkurego 17 marca 2011 roku. Początkowo jej misja miała trwać rok, ale ją przedłużono. 30 kwietnia 2015 roku skończyło się jej paliwo i o godzinie 21.26 (czasu polskiego) uderzyła w powierzchnię planety z prędkością 14 tys. km na godzinę, wybijając krater o szacowanej średnicy około 15 metrów. Za 9 lat miejsce to zbada europejsko-japońska sonda BepiColombo, dzięki czemu dowiemy się więcej o przeszłości geologicznej Merkurego.

Na stronie live.slooh.com można obejrzeć transmisję z tego wydarzenia.

Sam moment uderzenia sondy o powierzchnię planety nie został niestety uchwycony przez ziemskie teleskopy, bo Messenger trafił w niewidoczną dla nas stronę globu. Zbyt mała odległość od Słońca nie pozwoliła również na obserwację zderzenia teleskopom kosmicznym. Koniec Messengera NASA potwierdziła o 21.40, kiedy centrum kontroli lotów przestało odbierać sygnały z sondy (transmisja na Ziemię ma kilkunastominutowe opóźnienie). Messenger uderzył w grunt Merkurego w pobliżu mającego 400 metrów średnicy krateru Szekspir.

Paliwo Messengera, hydrazyna, wyczerpało się już na początku kwietnia 2015, jednak inżynierowie przedłużyli sondzie życie, wykorzystując do jej napędu hel służący do utrzymywania ciśnienia w zbiorniku paliwa. Jednak i on się wreszcie skończył, a sonda musiała się rozbić.

Ostatnie zdjęcie zrobione przez Messengera. Fot. NASA/Johns Hopkins University Applied Physics Laboratory/Carnegie Institution of Washington

Ostatnie zdjęcie zrobione przez Messengera, ukazujące dno 93-metrowego krateru Jokai. Fot. NASA/Johns Hopkins University Applied Physics Laboratory/Carnegie Institution of Washington

Zanim to się stało, Messenger stopniowo zacieśniał swoją orbitę wokół Merkurego, wykonując coraz bardziej szczegółowe zdjęcia jego powierzchni. A widoki miał niezłe, bo w końcowej fazie sonda przeleciała na wysokości zaledwie 250-500 metrów, a jej instrumenty do ostatniej chwili rejestrowały dane. Szkoda, że nie wszystkie one zdążyły się przesłać na Ziemię – transmisja z Messengera dokonywana była z opóźnieniem, więc ostatnie zapisy przepadły.

Do 30 kwietnia 2015 sonda pokonała ponad 8 mld km i okrążyła Merkurego 4105 razy. Zadaniem Messengera było robienie zdjęć powierzchni planety (wykonał ich ponad 270 tysięcy) oraz zbieranie danych dotyczących jej pola magnetycznego, geologii i grawitacji. Podczas swojej misji sonda odkryła wodę w śladowej atmosferze planety i w lodzie utrzymującym się w zacienionych kraterach w pobliżu biegunów. Naukowców to nie dziwi, choć ja sama zastanawiam się, jak lód może się utrzymać na globie, na którym w ciągu dnia temperatura rośnie do ponad 400 st. C.

Sonda badała również długości fal świetlnych odbijanych od powierzchni planety, dzięki czemu mógł powstać model jej składu mineralnego widoczny na powyższej, nieco psychodelicznej fotografii (barwy zielona, niebieska i czerwona oddają różne długości fal światła), na którą naniesiono również dane dotyczące ukształtowania terenu. Efekt jest fascynujący, wręcz hipnotyzujący.

A oto misja Messengera w skrócie:

Źródło

Polecamy też:

Statek kosmiczny Progress wymknął się spod kontroli, ale raczej nie spadnie na Polskę

25 najlepszych zdjęć z Teleskopu Kosmicznego Hubble’a

 

Nie ma więcej wpisów