captcha image

A password will be e-mailed to you.

Spodziewamy się, że większości z Was nie udało się wyrzucić z głowy słonia. Zgadza się? Nic dziwnego – nasz brak kontroli nad własnymi myślami to jedno z najpotężniejszych narzędzi, które pozwoliły naszemu gatunkowi osiągnąć tak wielki sukces.

Przejęcie kontroli nad myślami szybko prowadziłoby bowiem do utraty czujności. Pomyśl – skupiasz się całkowicie na jednej czynności – obtłukiwaniu kamienia, ogryzaniu kości czy pisaniu planu budżetu na rok 2013. Całkowicie, a więc odcinając resztę bodźców. I właśnie ten moment, zaledwie kilkadziesiąt sekund wystarczy, by podkradł się wielki drapieżnik albo paskudnie jadowity wąż ukąsił cię w dłoń (no dobrze, budżet 2013 niesie ze sobą inne zagrożenia).

Jeśli kiedykolwiek wśród naszych przodków pojawiły się osobniki, które posiadły umiejętność absolutnego skupienia, to zapewne nie dożyły nawet wieku rozrodczego. Zeżarte, pokąsane, utopione czy przygniecione szczęśliwie nie zdołały przekazać dalej swoich wadliwych ewolucyjnie genów.

Doceń więc niemożność pełnego skupienia czy (o zgrozo!) zupełnego wstrzymania swoich myśli. Taka umiejętność energetycznie byłaby pewnie korzystna (ważący 2% masy ciała mózg zużywa 20% całej energii), ale ze względów bezpieczeństwa – niedopuszczalna.

Ba, ale przecież dziś nie czyha na nas co krok zagrożenie. Gdybyśmy potrafili kontrolować myśli, to moglibyśmy się wyłączać np. w hałaśliwym biurze. Tu jednak pojawia się drugi aspekt – ciągła czujność potrzebna jest też do podtrzymywania kontaktów społecznych. Ciągła aktywność pozwala reagować na zagrożenia dotyczące może nie życia, a pozycji w grupie. A ta dziś jest nie mniej ważna, niż skuteczna ochrona przez drapieżnikami.

Nie ma więcej wpisów