captcha image

A password will be e-mailed to you.

W Orlando powstaje właśnie najwyższy roller coaster świata – Skyscraper. Przyglądając się konstrukcji, która ma być gotowa w 2019 roku, przypominamy o artystycznym projekcie kolejki górskiej, która ma zupełnie inny cel niż rozrywka – to roller coaster śmierci.

To właściwie dzięki mistrzowi Leonardo najbardziej doceniamy dziś pierwsze romanse sztuki z nauką. Choć przecież było ich mnóstwo i wcześniej – antyczne posągi zdradzają wyjątkową znajomość anatomii (nie mówimy oczywiście o tych poobtłukiwanych). Przez szereg lat artyści szeroko czerpali z naukowego dorobku. My dziś przypominamy projekt zdecydowanie nowoczesny i wyjątkowo kontrowersyjny. Co powiecie na roller coaster śmierci?

To właściwie dość dziwne, że do dziś nie napisaliśmy o tym ciekawym projekcie litewskiego architekta. Jednak – jak to w internecie bywa – temat regularnie powraca na łamy magazynów online, co stanowi dobrą przypominajkę. Nam przypomniał o nim projekt najwyższego roller coastera świata, który już powstaje w Orlando na Florydzie. Skyscraper będzie miał ponad sto metrów wysokości, a prędkość kolejki przekroczy 105 kilometrów na godzinę. Jak ma się to do roller coastera śmierci? O tym za chwilę.

Schemat Euthanasia Coaster. Źródło: http://julijonasurbonas.lt

Euthanasia Coaster. Źródło: http://julijonasurbonas.lt

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że informacje o Euthanasia Coaster to niestety także kolejny przykład powielania nierzetelnej informacji – wiele portali nie wspominało i nie wspomina bowiem, że mowa o artystycznej wizji, a nie realnym projekcie, nad wykorzystaniem którego zastanawia się rząd Holandii (taka informacja kilka razy przewinęła się przez różne strony internetowe).

Rozważania o moralności i krzewieniu tego typu pomysłów także warto zostawić na później, choć przyznać trzeba, że to zdecydowanie skłania do refleksji. My rzućmy okiem na sam projekt i stojącą za nim wiedzę naukową.

Julijonas Urbonas przedstawił projekt Euthanasia Coaster w 2010 roku, a na wystawie HUMAN+ w Science Gallery w Dublinie w 2011 roku pokazał nie tylko same projekty, ale także miniaturę całej konstrukcji. Cel podróży: euforia i śmierć. Adresatami tego eksperymentu myślowego mieliby być śmiertelnie chorzy ludzie, którzy nie mają ochoty dokonywać żywota pod kroplówką w szpitalnym łóżku.

Roller coaster śmierci bazuje na bardzo prostych mechanizmach – prędkość i przeciążenie spowodują, że z mózgu pasażera odpłynie krew, co wywoła uczucie euforii. Człowiekowi wystarczy zaledwie kilka sekund przy przeciążeniu około 5 g, żeby stracić przytomność – z powodu przeciężeń ludzie niekiedy mdleją w parkach rozrywki. Z tego też powodu piloci samolotów wojskowych, gdzie przeciążenie jest już znacząco większe (przy akrobacjach dochodzi do 9 g), noszą specjalne kombinezony, które przy przeciążeniu pracują nad przepychaniem krwi spływającej do dolnych kończyn z powrotem do mózgu.

Wróćmy zatem do roller coastera śmierci. Trasa zaczyna się od wjazdu na wzniesienie o wysokości ponad 500 metrów. Następnie – po samodzielnym naciśnięciu przycisku zwalniającego blokadę – pasażer udałby się w podróż w dół. Prędkość wyniosłaby około 360 km na godzinę, co prawdopodobnie zabiłoby pasażera już podczas przejazdu przez pierwszą z siedmiu pętli. Jeśliby to nie wystarczyło, podczas przejazdu przez kolejne z pewnością nie sposób byłoby przeżyć – kształt pętli został tak zaprojektowany, żeby przeciążenia o wartości 10 g trwały bez przerwy ok. 60 sekund. Niedotlenienie mózgu spowodowałoby śmierć, poprzedzoną wspomnianym stanem euforii.

Jakie jeszcze straty w organizmie mógłby wywołać taki przejazd? Zgodnie z zamysłem projektanta przeciążenia byłyby wciąż zbyt małe, by wywołać fizyczne urazy. Tym niemniej możliwe byłyby np. urazy szyi, ale z powodu odpłynięcia krwi z mózgu proces ten byłby całkowicie bezbolesny.

Nietrudno domyślić się, że praca Urbonasa pozostanie na zawsze w świecie projektów. Warto jednak docenić jej naukowe aspekty. I pomyśleć o biologii i fizyce wtedy, gdy wsiądziemy na kolejną kolejkę górską – nasza przyjemność podczas jazdy to przecież wyłącznie zasługa nauki!

Źródło

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów