captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

Fot. By Grupo luma (Own work) [CC BY-SA 4.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], via Wikimedia Commons

Czy dźwięki otaczające nas w biurach muszą być uciążliwe? Okazuje się, że niektóre z nich mogą być wręcz pomocne, co potwierdzają badania przeprowadzone przez studentki akustyki z krakowskiej AGH.

Od ponad 20 lat w polskich biurach króluje open space, mimo że wielokrotnie udowodniono już, że praca w nim jest mniej efektywna niż w mniejszych pomieszczeniach z powodu nieustającego hałasu. Czy wszystkie składowe tego hałasu są równie irytujące? Co tak naprawdę przeszkadza pracownikom biur? Postanowiły to zbadać studentki akustyki z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, mojej macierzystej uczelni. Wyniki nie są tak oczywiste, jakby się wydawało… Moje komentarze jak zawsze na końcu, a czytelników zapraszam do dyskusji pod tekstem.

Niezbędny szum

W pierwszym etapie badań 35 pracowników jednego z krakowskich biur zapytano o to, czy przeszkadzają im rozmowy i hałas w biurze, odgłosy ulicy, klimatyzacji oraz jak oceniają skuteczność ścianek działowych. Hałas z ulicy czy pochodzący od klimatyzacji okazał się nieuciążliwy w przeciwieństwie do rozmów prowadzonych przez współpracowników. Badani zwrócili też uwagę na to, że mobilne ścianki działowe nie izolują w wystarczający sposób od hałasu.

W drugim etapie przeprowadzono pomiary parametrów akustycznych biura, którego pracownicy byli ankietowani. W kolejnym etapie przygotowano symulację biura typu open space, ustawiając dwa stanowiska pracy oddzielone od siebie ekranem, po czym odtworzono sytuację akustyczną ze zbadanego biura. Badanym emitowano głos lektora (symulującego głos współpracownika np. rozmawiającego przez telefon) i przydzielano różne zadania do wykonania przy różnych dodatkowych dźwiękach przeszkadzających. Badania dowiodły, że wydajność pracowników wzrasta o 15 proc., kiedy do głosu lektora dołoży się im… szum imitujący np. dźwięki pochodzące z klimatyzacji.

Badaczki twierdzą, że dołożenie szumu do mowy lektora powoduje, iż mniej on rozprasza siedzącą obok osobę, a co za tym idzie, łatwiej jest jej się skupić nad wykonywanym zadaniem. Dlaczego? Taki szum w tle w pewnym stopniu maskuje rozmowy współpracowników, dzięki czemu ich treść nie dociera do nas z całą ostrością.

Studentki zwracają uwagę, że zwiększając wysokość ekranów akustycznych, możemy bardziej wyciszyć nasze stanowisko pracy. Wówczas jednak problemem stają się rozmowy toczone w naszym bezpośrednim otoczeniu, bo poprawia się ich zrozumiałość dla nas, co nie zawsze jest pożądane. Dodatkowo na akustykę możemy wpływać, pokrywając ekrany materiałem dźwiękochłonnym.

Komentarz:

Kto zwrócił uwagę na to, że mowa w pracy jest o “szumie” a nie “hałasie”? 🙂

Po pierwsze, autorkom badania: Aleksandrze Dębskiej, Agnieszce Wójtowicz i Natalii Skowronek należą się brawa za to, że chce się im na studiach robić coś więcej niż tylko zaliczać przedmioty! Oceniając ich badania, trzeba zwrócić uwagę na kilka aspektów:

  • Maskowanie rozmów szumem pochodzącym z klimatyzacji czy z ulicy (ale nie za głośnej!) jest zagadnieniem znanym (pewnie dlatego temat został podjęty). Na rynku dostępne są nawet specjalne systemy głośników, których zadaniem jest emitowanie specjalnego szumu przeznaczonego dla ludzi w biurze. Taki zabieg pogarsza zrozumiałość mowy pomiędzy zespołami i podnosi wrażenie prywatności. Pomimo dołożenia kolejnych dźwięków do ogólnego biurowego hałasu szum ten poprawia komfort przebywających w tym biurze ludzi. Dlatego uważam, że mniej decybeli nie zawsze oznacza lepiej!
  • Badania prowadzone na 35 pracownikach jednego biura to mała próba, ale wydaje mi się, że wystarczająca na tym etapie badań. Większe badania (prowadzone kilku czy kilkunastu tysiącach pracowników z wielu biur) wskazują na podobne problemy.

Fot. Pixabay

  • Słaba skuteczność ekranów biurowych, zauważona przez badaczki, może być wynikiem dwóch problemów:
    • Niepoprawnie zamontowane ekrany – brak odpowiedniej długości, wysokości, szczelności czy błędne umiejscowienie powoduje, że taki ekran traci na skuteczności. Im dłuższy i wyższy ekran, tym lepszy. Jeżeli jest nieszczelny, to dźwięk będzie przechodził pomiędzy poszczególnymi elementami. Ekran najlepiej stawiać jak najbliżej źródła dźwięku, a w drugiej kolejności jak najbliżej odbiorcy. Pytanie tylko, kto jest kim na tak wielkiej powierzchni, jaką jest open space :). Co ważne, musi to być ekran z odpowiednimi atestami, bo wiem, że na rynku są takie, które pełnią rolę tylko wizualnego wydzielenia, a nie posiadają izolacji akustycznej!
    • Zbyt wysokie oczekiwania wobec ekranów. Prawda jest taka, że najlepszy ekran akustyczny nie będzie tak dobry jak pełna ściana i wydzielone pomieszczenie. Nie należy się spodziewać, że nie będziemy słyszeć osoby rozmawiającej jeden metr od nas, od której oddziela nas tylko ekran akustyczny. Będzie zapewne ciszej niż bez ekranu, ale na pewno nie idealnie.
  • Wzrost wydajności o 15 proc. po dołożeniu szumu w tle niektórym może wydawać się niewielką zmianą (choć zapewne i oni woleliby czuć się w pracy o te 15 proc. bardziej komfortowo), ale jeżeli uwzględni się dużą liczbę pracowników funkcjonujących w takich warunkach, to przelicza się to już na sensowne pieniądze. Podczas jednej z konferencji dowiedziałem się, że Microsoft dokładnie wyliczył, po ilu dniach zwraca mu się wykonanie adaptacji akustycznej w biurze – i było to raptem kilka dni!

Z tego, co wiem, prace będą dalej prowadzone, więc możecie się spodziewać kolejnych wyników badań.

Jeśli macie chęć poczytać czasem o akustyce, to polecam zaglądanie do mojego kącika na Crazy Nauka oraz na fanpage ProperSound. Jeżeli wolicie obejrzeć coś na ten temat, to zapraszam do subskrypcji mojego kanału na YouTube.

 

Nie ma więcej wpisów