captcha image

A password will be e-mailed to you.

Dobrze wyważona mieszanka twardych informacji, ciekawostek, historii i aktualności. Czyli przepis na bardzo udaną książkę popularnonaukową dla starszych dzieci, dzięki której również rodzice zrozumieją kilka rzeczy.

„Mózg jakiego nie znacie” działa… jak nasze mózgi. To znaczy przez dłuższy czas zajmuje się poważną i ścisłą wiedzą, by na chwilę przeskoczyć na lżejsze tematy, potem wrócić do twardych konkretów i po chwili zająć się czymś z nieco innej bajki. Dzięki temu czyta się łatwo, nie męczy i wiele razy zaskakuje.

Bo o neurologii nie jest łatwo opowiadać. To znaczy łatwo uciec w ciekawostki i zabawiać czytelnika fajerwerkami, ale potem niewiele poza nimi pozostaje. Można też wrzucić mnóstwo szczegółów, ale przecież to ma być książka dla dzieci. „Mózg jakiego nie znacie” znajduje bezpieczną drogę – charakter książki zmienia się co kilka stron, więc łatwiej nam utrzymać uwagę i zapamiętać więcej informacji.

Narratorem prowadzącym nas przez całą opowieść jest Santiago Ramón y Cajal, prekursor neurobiologii i pierwszy hiszpański noblista (autorzy książki pochodzą właśnie z tego kraju). Jego rysunkowa postać pojawia się przez cały czas, czasami historia bezpośrednio nawiązuje do jego odkryć.

Poznajemy budowę mózgu od jego kształtu i wyróżnianych obszarów aż po budowę poszczególnych typów komórek. W bardzo prosty i udany sposób dowiadujemy się, na czym polega elektryczna aktywność tego organu i jak impulsy elektryczne zmieniają się w chemiczne.

W międzyczasie czekają nas skoki w nieco inne obszary – krótki komiks o Ricie Levi-Montalcini, włoskiej neurobiolożce i noblistce, oraz historia sporu o to, czy wszystkie komórki w mózgu są ze sobą bezpośrednio połączone. To ciekawe nie tylko jako opowieści, ale też jako spojrzenie na proces powstawania wiedzy naukowej: spory, porażki, nagrody.

Wielką zaletą książki jest jej aktualność – oryginał wydano w zeszłym roku, teraz mamy polskie tłumaczenie. W dodatku nasze wydane konsultował prof. Marek Kaczmarzyk, neurobiolog i neurodydaktyk. Dzięki temu w kilku miejscach znajdziemy informacje, które są naprawdę „jeszcze ciepłe”.

Bardzo ważną częścią „Mózgu jakiego nie znacie” są ilustracje. Często to ich układ prowadzi nas przez dany fragment opowieści, a infografiki są bardzo udanym połączeniem artystycznej wizji i konkretnych informacji.

Tu mam jedną wątpliwość (potwierdzoną przez naszego 12-letniego syna). Na okładce znajdziemy informację, że książka przeznaczona jest dla grupy wiekowej 10+. Z kolei treść, a zwłaszcza sporo nazw anatomicznych i histologicznych, wydaje się być skierowana do grupy nieco starszej – właśnie gdzieś około 12. roku życia. Tymczasem format książki (29 na 29 cm) i dominujące nad tekstem ilustracje sprawiają, że nieco starszy odbiorca może uznać, że książka jest dla niego za dziecinna.

Młodsi, ci 10-12 lat, mogą po prostu usiąść z rodzicami i wspólnie czytać. Zwłaszcza, że i dorośli mogą się tu naprawdę dużo dowiedzieć – budowa kory mózgowej, neuroplastyczność czy rola poszczególnych typów komórek to zdecydowanie wiedza, która wykracza poza typowy zakres informacji.

„Mózg jakiego nie znacie” wciąga. Bardzo podobało mi się skakanie po bogato ilustrowanych stronach i wyszukiwanie kolejnych informacji. Zaintrygowało mnie, rzadkie w książkach tego rodzaju, opowiadanie o tym, jak naprawdę powstaje nauka „od kuchni”. Zachwyciły mnie proste, ale świetnie przestawiające temat, infografiki. No i wzbudził zaufanie fakt, że publikację merytorycznie konsultował świetny fachowiec.

Mózg jakiego nie znacie

Pablo Barrecheguren, Isa Loureiro

wyd. Debit

Nie ma więcej wpisów