captcha image

A password will be e-mailed to you.
The Scott Expedition - podróż przez Arktykę

The Scott Expedition – podróż przez Arktykę

Dwa tygodnie temu zakończyła się niezwykła wyprawa – dwóch podróżników, Ben Saunders i Tarka L’Herpiniere, postanowiło powtórzyć wyczyn Roberta Falcona Scotta, brytyjskiego oficera, który w 1910 roku odbył podróż z wybrzeży Antarktydy ku biegunowi południowemu i z powrotem. Na szczęście nie powtarzali go dokładnie – Scott bowiem zginął w drodze powrotnej umierając wraz z towarzyszami z wycieńczenia. Znajdowali się w odległości zaledwie 18 kilometrów od wielkiego magazynu z zapasami.

Robert Falcon Scott i jego towarzysze

Robert Falcon Scott i jego towarzysze

Tamta wyprawa zakończyła się tragicznie m.in. z powodu złego jej przygotowania. Scott postawił na dwa środki transportu – sanie motorowe i islandzkie kucyki. Ani sań ani koni nie przetestowano w takich warunkach. Silnik zamarzł szybko, a kucyki wkrótce padły z wycieńczenia. W efekcie piątka podróżników samodzielnie ciągnęła cały sprzęt i zapasy.

Współczesna wyprawa była przygotowana niezwykle starannie. Tu od początku postawiono na samodzielny transport. Saunders i L’Herpiniere ciągnęli potężne, choć lekkie sanie wypełnione prowiantem, sprzętem biwakowym i… elektronicznym. Ten ostatni pojawił się tam, ponieważ cała trwająca 105 dni wyprawa była relacjonowana na bieżąco na blogu  Podróżnicy wrzucali tam zdjęcia i filmy, które przekazywali przez telefony satelitarne. Sponsorem wyprawy była firma Intel, która dostarczyła ultrabooki służące do przygotowywania wpisów, dostarczające podróżnikom rozrywki i wytchnienia. I właśnie na zaproszenie Intela pojechaliśmy do Londynu, gdzie odbyło się oficjalne powitanie Saundersa i L’Herpiniere’a.

Trasa przebyta przez podróżników

Trasa przebyta przez podróżników

Ben Saunders i elektronika

Ben Saunders i elektronika

Taka podróż to potężne wyzwanie. Do pokonania była odległość równa 69 maratonom – 2900 km to najdłuższa polarna wyprawa odbyta pieszo. Temperatura spadała do -46 st. Celsjusza, przy silnym wietrze odczuwalne było -70 stopni. Obaj uczestnicy ciągnęli sanie ważące 250 kg.

Taki wysiłek wymagał wyjątkowego odżywania – codziennie trzeba było jeść niemal 6000 kilokalorii, na saniach obaj ciągnęli około 1 300 000 kilokalorii. Mimo tego jeden z nich stracił 20, a drugi 25 kg wagi.

Jak opowiadał Ben Saunders największym problemem była psychika. O tej porze roku nad Antarktydą słońce nigdy nie zachodzi – w takich warunkach wygodniej się podróżuje, ale trudniej wypoczywa i śpi. Ponieważ warunki pogodowe zaczynały się pogarszać, podróżnicy musieli się spieszyć. Dlatego w drodze byli około 13 godzin dziennie, z czego 9 godzin zajmował im marsz. Za to snu było średnio 4,5 godziny.

6000 kilokalorii dziennie

5900 kilokalorii dziennie

Obaj podróżnicy mówili, że stała łączność przez telefony satelitarne nie zawsze ułatwiała podróż. Tarka L’Herpiniere powiedział „Mogliśmy w dowolnej chwili zadzwonić i powiedzieć ‘Zabierzcie nas stąd!’. Nie ukrywam, że wiele razy mieliśmy na to ochotę. Ten marsz to była niemal ciągła męczarnia i dobrowolny wybór by nadal cierpieć nie był łatwy.”

Mimo starannego przygotowania pojawiły się problemy. W czasie wyprawy podróżnicy raz otrzymali dodatkowe zaopatrzenie z samolotu. Żywność, którą dostali różniła się jednak od tego, z czego korzystali wcześniej. Ben Saunders źle zaplanował rytm żywienia się i w efekcie przez trzy dni cierpiał na hipotermię. Opowiadał:

„Mimo, że od 20 lat jeżdżę na polarne wyprawy i zdarzały mi się już odmrożenia, to nigdy jeszcze nie doznałem takiej hipotermii. To przedziwne uczucie – czułem się bezradny i bezsilny. Niemal straciłem wolę robienia czegokolwiek. Wiedziałem, że muszę po coś sięgnąć i jednocześnie nie miałem na to siły.”

Kryzys skończył się całym dniem wypoczynku w namiocie zaleconym przez lekarza. To był jeden z trzech momentów, w których był też czas na oglądanie filmów z komputera.

Paradoksalnie im bliżej końca podróży, tym trudniej było. Tarka L’Herpiniere:

„Myślałem, że będziemy czuli się zmobilizowani, podekscytowani zbliżającym się celem. Tymczasem byliśmy kompletnie zdołowani. Dzieliliśmy drogę na 15-minutowe kawałki i myśleliśmy tylko o tym, by przebyć najbliższy z nich.”

Po powrocie Saunders i L’Herpiniere zajęli się głównie… jedzeniem. Saunders: „Nadrabiamy straty. Dziś jadłem cztery śniadania”

Jak widać wyglądają już całkiem nieźle.

Ben Saunders i Tarka L’Herpiniere. No i po środku ja :)

Ben Saunders i Tarka L’Herpiniere. No i po środku ja 🙂

Nie ma więcej wpisów