Uaktywniła się ponad połowa „punktów krytycznych”, które nieodwracalnie kierują nas ku załamaniu się klimatu Ziemi. Klocki domina ruszyły wcześniej, niż spodziewali się tego naukowcy.
10 lat temu grupa naukowców – badaczy specjalizujących się w klimatologii i fizyce oceanów oraz analityków zajmujących się wpływem ludzkości na systemy Ziemi – wskazała 13 głównych „punktów krytycznych” dla zachodzącej właśnie zmiany klimatu. Zobaczcie je na grafice poniżej:
W tym miejscu już wyobrażam sobie podnoszące się głosy, które mówią o tym, że:
- przecież naukowcy od dawna biją na alarm, a nic złego się jeszcze nie stało (nieprawda);
- po co siać panikę, skoro nic już nie da się zrobić (również nieprawda).
Wciąż można spowolnić ten proces
W publikacji w piśmie „Nature”, która ukazała się przedwczoraj, kierowana przez głównego autora poprzednich badań grupa naukowców z University of Exeter, Potsdam Institute for Climate Impact Research i University of Copenhagen stwierdziła, że 9 z kilkunastu „punktów krytycznych” już zostało uaktywnionych, w tym m.in. utrata dużych połaci lasów amazońskich, osłabienie cyrkulacji wód w Atlantyku czy topnienie pokrywy lodowej na Grenlandii.
To takie punkty, które w niedługiej perspektywie uruchomią kaskadę zdarzeń gwałtownie pogarszających sytuację klimatyczną na Ziemi. O tym, jaka sytuacja panuje obecnie, pisałam w kwietniu 2019 roku, powołując się na raport Światowej Organizacji Meteorologicznej.
Naukowcy przekonują, że trzeba natychmiast zacząć działać, by złagodzić skutki tej kaskady zdarzeń. A jedynym na to sposobem jest NATYCHMIASTOWE ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Stanowcze działania w tej sprawie mogą np. spowolnić topnienie pokrywy lodowej w kluczowych i niezmiernie wrażliwych na ocieplenie punktach globu: zachodniej i wschodniej Antarktydzie oraz Grenlandii. Badania pokazują, że destabilizacja Antarktydy Zachodniej może prowadzić do wzrostu poziomu morza o 3 metry, wschodniej Antarktydy – o 3-4 metry, a Grenlandii – o 7 metrów. Oczywiście nie nastąpi to zaraz, tylko na przestrzeni wielu lat, ale zapoczątkowanych zmian nie da się powstrzymać.
W nowej publikacji naukowcy przyznają, że dekadę temu nie docenili wagi niektórych zmian, które sprawiają, że sama planeta wzmacnia proces globalnego ocieplenia. Gdyby jednak wówczas o tym mówili, to czy ktokolwiek by ich słuchał? Nie sądzę. Dopóki grunt nie pali nam się pod stopami, dopóty orkiestra gra dalej. I pewnie będzie grać do samego końca.
Oto 9 punktów krytycznych dla klimatu Ziemi, które już się uaktywniły:
1. Częste susze wyniszczające amazońskie lasy deszczowe
2. Zmniejszenie zasięgu lodu morskiego w Arktyce
3. Osłabienie cyrkulacji wód w Atlantyku
4. Pożary i plagi szkodników niszczące lasy borealne
5. Wymieranie Wielkiej Rafy Koralowej
6. Nasilone topnienie pokrywy lodowej Grenlandii
7. Topnienie wieloletniej zmarzliny
8. Nasilone topnienie pokrywy lodowej w Antarktydzie Zachodniej
9. Nasilone topnienie pokrywy lodowej w Basenie Wilkesa w Antarktydzie Wschodniej.
Efekt domina
Te „punkty krytyczne” są ze sobą połączone: pojawienie się jednego “uaktywnia” kolejne punkty, jak przewracanie się kostek domina. Tak więc np. utrata lodu morskiego w Arktyce przyspiesza topnienie wieloletniej zmarzliny na Syberii i pokrywy lodowej na Grenlandii, a to, co się dzieje w Arktyce i Grenlandii, wpływa z kolei na spowolnienie cyrkulacji wód w Atlantyku, co powoduje częstsze susze w lasach amazońskich i pogarszanie się stanu pokrywy lodowej na Antarktydzie. Te wzajemne zależności pokazuje grafika poniżej:
Średnie globalne temperatury wzrosły już o około 1°C względem epoki przedprzemysłowej. Jest bardzo mało prawdopodobne, by ludzkość zrezygnowała ze spalania paliw kopalnych przed 2050 rokiem (a i potem zapewne będzie dawać do pieca), co oznacza, że już w 2040 roku możemy przekroczyć punkt bezpieczeństwa dla klimatu, a więc wzrost temperatury o 1,5°C względem epoki przedprzemysłowej (o tym, dlaczego uważa się to za „punkt bezpieczeństwa dla klimatu”, pisałam w tym artykule). Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) po raz pierwszy wspomniał o „punktach krytycznych” dla klimatu blisko 20 lat temu. Wówczas jednak przewidywał, że zmiany te mogą zajść, jeśli temperatury podniosą się o 5°C względem epoki przedprzemysłowej. Zdaniem autorów opublikowanych właśnie badań wiele wskazuje na to, że zmiany te mogą nastąpić już przy wzroście o 1-2°C.
Już samo to jest głęboko niepokojące i stwarza ogromne niebezpieczeństwo nie tylko dla ekosystemu Ziemi, ale też m.in. dla możliwości wyżywienia się ludzkości w przyszłości. Natychmiastowa reakcja – drastyczne zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych – może spowolnić ten proces i „kupić” nam trochę czasu na przygotowanie się do zmian, jakie nas czekają. Bo to, że czekają, jest już niestety pewne.
You must be logged in to post a comment.