Wśród mnóstwa złych wiadomości każda dobra naprawdę cieszy. Panda wielka, gatunek który był bliski zniknięcia z powierzchni Ziemi, został uratowany i nie jest już zagrożony.
Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody ogłosiła, że populacja pandy rośnie – w ciągu ostatniej dekady zwiększyła się o 17 procent. W tej chwili na wolności żyje 2060 pand, choć jeszcze w 2009 roku obawiano się, że w ciągu trzech pandzich pokoleń gatunek ten może wyginąć. Tymczasem obniżono poziom zagrożenia pand z gatunku zagrożonego na wrażliwy.
Uratowanie pandy wielkiej jest zasługą wspólnego działania naukowców, władz i zwykłych ludzi. W Chinach udało się powstrzymać wylesianie terenów, na których żyją pandy. Powstało 67 ściśle strzeżonych rezerwatów tych zwierząt. Zadbano o to, by stworzyć im warunki do łączenia się w pary i rozmnażania.
Co je panda?
No a czego jak czego, ale właśnie pomocy pandy potrzebują. Nie dość, że w naturze pandy rodzą po jednym młodym (jeśli urodzą się dwa, drugie jest porzucane), to noworodki znajdują się w bardzo wczesnym stadium rozwoju. W dodatku panda jest pewnego rodzaju (wybaczcie pandy!) nieporozumieniem metabolicznym. To zwierzęta, które są z pochodzenia drapieżnikami, jednak żywią się jak roślinożercy. Ich układ pokarmowy jest bardzo słabo przygotowany do trawienia ich pożywienia – bambusa. Dość powiedzieć, że trawione jest ledwie 17 procent tego, co panda zjada. U większości zwierząt ta liczba wynosi około 80 procent. W efekcie pandy na jedzenie poświęcają 14-16 godzin dziennie, defekują aż 100 razy. Ten schemat dobrze sprawdza się wobec ogromnej obfitości pokarmu, jednak gdy z jakiegoś powodu pandy nie mają dostępu do wystarczającego obszaru, zaczynają się kłopoty. Problemem pand okazał się człowiek, który ograniczył im dostęp do pożywienia. Dobrze, że zdążył na czas się opamiętać.