captcha image

A password will be e-mailed to you.

Jednorazowe naczynia plastikowe mają zostać zakazane w UE do 2021 roku. Powód: raz używane plastiki stanowią około 70 proc. śmieci, które trafiają do mórz i oceanów.

Na cenzurowanym miałyby się znaleźć m.in. plastikowe kubki, talerze, słomki, torby, sztućce, pojemniki na jedzenie na wynos czy patyczki higieniczne. Producenci będą też musieli do 2025 roku wprowadzić ograniczenia w stosowaniu opakowań jednorazowych tam, gdzie nie istnieje dla nich alternatywa, a więc przy pakowaniu lodów, deserów, warzyw, owoców czy kanapek.

To bardzo dobry kierunek działań. Dzięki rezygnacji z jednorazowych plastików wyrobów mamy uniknąć emisji 3,4 mln ton dwutlenku węgla, który napędza obecnie globalne ocieplenie, oraz szkód w środowisku, które kosztowałyby 22 mld euro. Nad ustawą, która zabroni wprowadzania do obiegu jednorazowych plastików, Parlament Europejski ma głosować 22-25 października 2018.

Plaża nad Bałtykiem. Fot. Crazy Nauka

UE chce przede wszystkim ograniczyć zanieczyszczanie tworzywami sztucznymi mórz i oceanów, do których co roku trafia ponad 8 mln ton plastiku, bez uwzględnienia sieci rybackich i narzędzi połowowych. Ilość śmieci już zgromadzonych w oceanach jest przytłaczająca: na każde 30 cm wybrzeża w każdym z państw świata przypada ekwiwalent pięciu torebek wypełnionych po brzegi plastikiem. Tylko 14 proc. plastikowych opakowań jest poddawanych recyklingowi.

Notabene wspomniane wyżej sieci i narzędzia połowowe stanowią aż 27 proc. plastików wyrzucanych na europejskie plaże. Bruksela chce więc również wymagać od rybaków usuwania z plaż i mórz co najmniej połowy zużytego sprzętu. Bardzo słusznie.

Według raportu Światowego Forum Ekonomicznego i Ellen MacArthur Foundation zużycie plastiku na świecie wzrosło 20-krotnie w ciągu ostatnich 50 lat i najprawdopodobniej jeszcze się podwoi w ciągu najbliższych 20 lat. Do 2050 roku produkcja tworzyw sztucznych będzie trzykrotnie wyższa niż w 2014 roku. Jeśli ludzkość będzie w tempie spodziewanym w prognozach produkować i wyrzucać plastiki, gdzie popadnie, to w 2050 roku w oceanach będzie więcej plastiku niż ryb (jeśli chodzi o masę). Obecnie co roku każdy mieszkaniec Europy i Ameryki Północnej wytwarza średnio około 100 kg plastikowych śmieci.

Oprócz tego UE wypowiedziała wojnę filtrom papierosowym, które również zawierają plastik. Ich stosowanie ma zostać ograniczone o połowę do 2025 roku, a do 2030 roku – o 80 proc. Jeden niedopałek papierosa może zanieczyścić od 500 do 1000 litrów wody, a wyrzucony na jezdnię rozkłada się nawet przez 12 lat.

Wszystkie te działania są jak najbardziej wskazane, zwłaszcza jeśli spojrzymy na nie w kontekście najnowszego raportu klimatycznego IPCC „Global Warming of 1.5 ˚C”. Tworzywa sztuczne są na wiele sposobów szkodliwe dla środowiska. Po pierwsze, przyczyniają się do wzrostu emisji dwutlenku węgla, a tym samym do ocieplenia klimatu. Wytwarzanie plastiku zużywa paliwa kopalne, a jego rozkład powoduje uwolnienie CO2 do środowiska. Po drugie, plastikowe torby rozkładają się do 400 lat, a butelki – nawet do 1000 lat.

Fot. Ingrid Taylar/Flickr

Przeczytajcie o tym, co to jest Wielka Pacyficzna Plama Śmieci i dlaczego Hawaje zakazały stosowania toreb foliowych

Z kolei częściowo rozłożone, rozdrobnione plastiki i mikrogranulki plastikowe są zjadane przez ptaki i wodne zwierzęta, w tym zooplankton, który stanowi podstawę łańcucha pokarmowego. Plastik wielu zwierzętom zaczyna zastępować pokarm, u innych zalega w układzie pokarmowym – jedno i drugie prowadzi do śmierci. To grozi utratą równowagi ekologicznej w oceanach. A nie zapominajmy i o tym, że najedzone plastikiem ryby są z kolei zjadane przez nas. A więc nasz własny plastik w końcu trafia do naszych organizmów. Taka karma.

Podsumowując: ograniczenie produkcji plastiku ze wszech miar jest wskazane i potrzebne. Jednak jest jedno „ale”, o którym muszę tu napisać. Unia Europejska nie jest największym światowym „emitentem” plastiku, który trafia na oceanów. Nie jest nawet w czołówce trucicieli, bo tę okupują państwa azjatyckie. Otóż niemal 95 proc. plastikowych zanieczyszczeń, które spływają do oceanów, pochodzi z zaledwie 10 rzek: Jangcy, Huang He, Hai He, Rzeki Perłowej, Amuru, Mekongu, Indusu i Gangesu w Azji oraz Nigru i Nilu w Afryce.

 

Czy więc to znaczy, że UE może sobie darować swoje oszczędności? W żadnym wypadku nie. Każde ograniczenie zaśmiecania planety ma sens, a dodatkowo tworzy podstawy do wywierania nacisku na kraje, które generują najwięcej śmieci. Oczywiście swoim pięknym przykładem nie zbawimy od ton plastikowych śmieci mieszkańców delty Jangcy, w której sytuacja od lat jest katastrofalna. Mimo to powinniśmy robić, ile się da, na własnym podwórku. I, na litość boską, nie palić plastikiem zimą w piecach. Bo to nie dość, że niszczy klimat i środowisko, to jeszcze truje nas samych w bardzo krótkiej perspektywie.

O tym, jak ograniczyć zużycie plastiku we własnym otoczeniu, pisałam w oparciu o własne doświadczenia w artykule „Jak przestać marnować jedzenie i surowce wtórne”. Pisałam też o tym, w jaki sposób zmniejszyć swojej osobiste emisje CO2 i tym samym zminimalizować swój negatywny wpływ na klimat.

 

Nie ma więcej wpisów