captcha image

A password will be e-mailed to you.

Właśnie rozkręca się nam sezon grypowy a w raz z nim reklamy najrozmaitszych leków. Wśród nich trafiają się preparaty homeopatyczne. Szczególnie zainteresował nas jeden z nich, wyjątkowo popularny i dość powszechnie kojarzony. Nazwa? Nie, nie jesteśmy samobójcami. Dość, że na pewno ją słyszeliście 🙂

Z czego składa się ten lek? Na opakowaniu czytamy: „Anas barbariae, hepatis et cordis extractum 200 K”. Czyli ekstrakt z wątroby i serca Anas barbariae w rozcieńczeniu 200 K. Tylko, że taki gatunek nie istnieje. To miała być jakaś kaczka, ale takiej akurat nie ma 🙁

Ale idźmy dalej. Owo 200 K oznacza, że ów ekstrakt rozcieńczono tak, że jeden atom kaczki przypada na 10 do potęgi 400 atomów rozpuszczalnika. Tymczasem we Wszechświecie jest około 10 do potęgi 80 atomów. Ups! Co więc kupujemy za spore pieniądze i łykamy? 85% sacharozy i 15% laktozy.

O co tu chodzi? Ponoć woda ma „pamięć” i pamięta, że kiedyś miała kontakt z kaczką (tą, której nie ma). Kłopot w tym, że od końca XVIII wieku, gdy tę koncepcję opracowano nie pojawiło się ani jedno rzetelne, wiarygodne i potwierdzone badanie, które pokazałoby istnienie owej „pamięci”.

Jak więc działa homeopatia? Nie działa. Jedyne, co może nam pomóc to nasza własna wiara – efekt placebo. Ale żeby za to płacić? o_O

Nie ma więcej wpisów