captcha image

A password will be e-mailed to you.

To kolejka oczekujących na wejście na szczyt Everestu. Być może widzieliście już to zdjęcie. Ale czy wiecie, że z powodu tej kolejki w ubiegłym tygodniu zmarło co najmniej 10 osób – niektóre na miejscu, inne z wycieńczenia już po powrocie do obozu?

W tej kolejce utknęło kilkuset wspinaczy. Jedno przy drugim tkwili przez kilka godzin na wąskiej grani. Na samym szczycie o powierzchni dwóch stołów pingpongowych tłoczyło się 15-20 osób usiłujących zrobić selfie. Podczas pokonywania ostatnich metrów trzeba było ominąć zwłoki niedawno zmarłej kobiety. Tak swoje wrażenia ze wspinaczki na Everest relacjonują ci, którym udało się stamtąd wrócić.

Objawy choroby wysokościowej

Kilka godzin siedzenia w jednym miejscu w niskiej temperaturze to już jest wyzwanie, które grozi wychłodzeniem i odmrożeniami. Oczekiwanie w takich warunkach w tzw. strefie śmierci, czyli powyżej 7900 metrów n.p.m., oznacza ryzyko śmierci z powodu niedotlenienia.

Powietrze na wysokości 7900 metrów zawiera około 40 proc. tej ilości tlenu co na poziomie morza. A im wyżej, tym tlenu jest mniej. Wejście do strefy śmierci grozi chorobą wysokościową, której objawy to: ból głowy, mdłości, znużenie, dezorientacja, brak apetytu, duszności, apatia, wycieńczenie, osłabienie, senność, halucynacje. Ściany naczyń krwionośnych stają się przepuszczalne dla składników krwi, czego konsekwencją są obrzęki płuc lub mózgu, oba prowadzące do śmierci.

Ratunkiem dla osoby mającej objawy choroby wysokościowej jest jak najszybsze zejście w dół, a “każdy metr w dół to więcej bezcennego tlenu w powietrzu” – wyjaśnia dr hab. Tomasz Banasiewicz w dokumencie opublikowanym na stronie Polskiego Związku Alpinizmu.

Pomaga również podanie tlenu. To ostatnie najprawdopodobniej uratowało życie wielu osobom oczekującym w ubiegłym tygodniu pod Everestem. Można się domyślać, że w przeciwnym razie ofiar byłoby jeszcze więcej.

Dlaczego trasa na Everest się zakorkowała?

Zbiegły się dwie niesprzyjające okoliczności. Po pierwsze, kiedy wreszcie pojawiło się okno pogodowe, wielu oczekujących na nie wspinaczy jednocześnie ruszyło pod górę. Po drugie, rząd Chin znacznie ograniczył wydawanie zezwoleń na wspinaczkę na Everest od strony Tybetu. Wobec tego rząd Nepalu wydał w tym roku rekordowo dużo zezwoleń – aż 381 (po 11 tys. dol. każde). W związku z tym większość ruchu na najwyższą z gór odbywa się trasą od strony nepalskiej.

W dodatku wiele osób starających się wejść w ubiegłym tygodniu na Everest nie miało doświadczenia wspinaczkowego, zwłaszcza zdobytego w Himalajach. Splot tych wszystkich okoliczności spowodował, że droga się zakorkowała i 10 osób zmarło.

Nie ma więcej wpisów