
Wędrujące kamienie w Dolinie Śmierci. Fot. Pirate Scott/Lgcharlot/Jon Sullivan/Tahoenathan/Wikimedia
Naukowcy, po ponad wieku, wreszcie wyjaśnili tajemnicę tzw. wędrujących kamieni z Doliny Śmierci. Głazy, przesuwające się w tajemniczy sposób po dnie doliny, zostały sfilmowane, a ich ruch oznaczony za pomocą pomiarów GPS. Padł jeden z ostatnich bastionów zjawisk niewyjaśnionych…
Od ponad wieku naukowcy starali się wyjaśnić, dlaczego w kalifornijskiej Dolinie Śmierci za głazami ciągną się długie ślady, ewidentnie zrobione przez te kamienie. Ale w jaki sposób? Tego nie wiedział nikt. Aż do wczoraj, kiedy planetolog Ralph Lorenz z Johns Hopkins University opublikował raport na ten temat w prestiżowym piśmie naukowym „PLOS ONE”.
W jaki więc sposób kamienie w Dolinie Śmierci wędrują?
Ta dolina to najsuchsze miejsce Ameryki i jedno z najgorętszych miejsc na Ziemi. Mimo to zimą i wiosną pojawia się tam wilgoć ze śniegu topniejącego w pobliskich górach Panamint, których wierzchołki sięgają ponad 3000 m n.p.m. Kiedy nocami temperatura w Dolinie Śmierci spada poniżej zera, na powierzchni gruntu tworzy się delikatna warstewka lodu. Pod wpływem ciepła słonecznego podmuchy wiatru kruszą i popychają lód, który przesuwa się, ślizgając na wodzie i pociągając wtopione w krę głazy. Wiatr nie musi nawet zbyt mocno wiać – wystarczą zaledwie 4 m/s.
Ot, i cała sprawa.
Naukowcom udało się to zjawisko zobaczyć na własne oczy i w dodatku nagrać na wideo – i całe szczęście, bo chyba nie uwierzyłabym na słowo w to mało satysfakcjonujące wyjaśnienie.
Polecamy też:
Wrota Piekieł, czyli ognista dziura w Turkmenistanie – zdjęcia
Gdzie będziemy lądować na komecie?