captcha image

A password will be e-mailed to you.

Rolnictwo stanowi gigantyczne obciążenie dla środowiska – wykarmienie miliardów ludzi jest coraz trudniejsze. Rozwiązaniem może być połączenie nauki, techniki i świadomego wykorzystania metod tradycyjnych, czyli rolnictwo zrównoważone. Jest nie tylko bezpieczniejsze, ale też bardziej opłacalne dla samych rolników.

Zrównoważone gospodarstwo w Kaszewach w województwie łódzkim

Wiadomo, ludzkość musi jeść, ale dominujące obecnie metody uprawy roślin szkodzą klimatowi, środowisku i bioróżnorodności. Co zatem w zamian? Rolnictwo zrównoważone, które stawia na rozsądne korzystanie z zasobów przyrody przy zachowaniu dużej wydajności – takie rozwiązanie proponuje Komitet ds. Światowego Bezpieczeństwa Żywności (CFS).

Co w takim razie znaczy „rolnictwo zrównoważone”?

Połącz elementy, które pozornie do siebie nie pasują: wyjątkowe talenty skowronków, satelitarny nadzór nad kolorem roślin oraz specjalne odmiany nasion. Spraw, by wszystko to współdziałało dla dobra rolnika, środowiska i klimatu. To właśnie jest rolnictwo zrównoważone. Ale dlaczego właściwie go potrzebujemy?

Coraz dłuższy cień rolnictwa

Jesteśmy uzależnieni od rolnictwa. Bez niego nie osiągnęlibyśmy obecnego poziomu cywilizacyjnego, no i nie bylibyśmy tak liczni. A jest nas już 7,8 miliarda i ta liczba stale rośnie! Rosną też nasze potrzeby, a to sprawia, że rolnictwo rzuca coraz dłuższy cień na środowisko i klimat. Odpowiada za jedną trzecią antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych, zużycie 70 proc. światowych zasobów słodkiej wody, degradację gleby, wylesianie czy drastyczny spadek bioróżnorodności. W 2050 roku na świecie będzie 9,7 miliarda ludzi, którzy będą potrzebować o 60 proc. większej produkcji rolniczej. Nie możemy funkcjonować bez rolnictwa, ale jednocześnie to rolnictwo dusi i niszczy naszą planetę.

Błyskawicznie przebiegająca zmiana klimatu, degradacja środowiska i zapoczątkowane przez człowieka szóste wielkie wymieranie skłaniają do jak najszybszych działań, które mogłyby zapobiec katastrofie. Jednak łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Przez cały czas trwają dyskusje nad tym, jak jednocześnie wytwarzać wystarczająco dużo jedzenia dla niemal 8 miliardów ludzi i jednocześnie nie doprowadzić do ekologicznej zapaści na naszym globie.

Lepsze rolnictwo

Czy istnieje rozwiązanie, które można by wdrożyć już teraz? Raport panelu ekspertów wysokiego szczebla ds. bezpieczeństwa żywnościowego i żywienia Komitetu ds. Światowego Bezpieczeństwa Żywności bardzo wyraźnie sugeruje, że jeśli chcemy pozostawić następnym pokoleniom coś więcej niż zgliszcza, to rolnictwo powinno już teraz zdecydowanie ograniczyć swój potężny ślad węglowy i wodny, ilość wytwarzanych zanieczyszczeń czy praktyki zagrażające bioróżnorodności.

Rolnicy mogą to osiągnąć, wdrażając metody wystarczająco wydajne, by wykarmić niemal 8 miliardów ludzi, a zarazem minimalizujące szkodliwy wpływ na środowisko i klimat, zapobiegające ubożeniu gleb, z umiarem korzystające z zasobów przyrodniczych i pozwalające im się odnawiać. To jest właśnie sedno rolnictwa zrównoważonego.

Jak działa gospodarstwo zrównoważone?

W jaki konkretnie sposób rolnictwo zrównoważone może coś zmienić na lepsze? Podam kilka przykładów. Nie martwcie się, nie będę Was tu zamęczać szczegółami uprawy roli, bo to nie jest zakres moich kompetencji. Tym niemniej, w zakresie moich kompetencji leży rozmawianie z ludźmi, którzy się na tym znają.

I tak na przykład naukowcy z polskiego startupu SatAgro powiedzieli mi, że w gospodarstwach zrównoważonych stosuje się nowoczesne rozwiązania rolnictwa precyzyjnego korzystające z obserwacji satelitarnych. Przykład? Na zdjęciach satelitarnych, dzięki zmianie koloru roślinności, można bardzo skrupulatnie śledzić obszary, w których brakuje wody. I lepiej je nawodnić.

Aplikacja SatAgro w akcji

To sprawdza się zwłaszcza w dużych gospodarstwach, w których po prostu trudno jest na bieżąco kontrolować każdy kawałek pola. Jeśli np. podejrzeć to samo pole w zakresie podczerwieni, to widać jak na dłoni, w których sektorach roślinność rośnie bujnie i wymaga obfitego nawożenia, a gdzie to zapotrzebowanie na nawozy jest o wiele mniejsze. Efekt? Można zaoszczędzić nawet do 30 proc. nawozów.

Jak to się robi w Kaszewach

O tym, jak w praktyce wygląda rolnictwo zrównoważone, opowiedział mi Krzysztof Nykiel, który wraz z synem prowadzi ponad 90-hektarowe gospodarstwo w Kaszewach w województwie łódzkim. Należy ono do międzynarodowej sieci zrównoważonych farm Bayer ForwardFarming, skupiającej gospodarstwa z 12 krajów w Europie, Ameryce Północnej i Łacińskiej. Celem tej organizacji jest wdrażanie technologii i najlepszych praktyk w zakresie rolnictwa zrównoważonego, w tym precyzyjnego. Każde z gospodarstw ma pełną autonomię w zakresie doboru nasion, odmian czy środków ochronnych, a łączy je to, że korzystają z merytorycznego doradztwa specjalistów firmy Bayer i współpracują z ośrodkami naukowymi, które pomagają im wdrażać nowoczesne metody i technologie.

– Czym w praktyce jest dla mnie rolnictwo zrównoważone? – zastanawia się Krzysztof Nykiel. – To przede wszystkim dbałość o glebę, bo od niej wszystko się zaczyna. Musimy się troszczyć o zawartość próchnicy – myśląc o kolejnych pokoleniach, które będą produkowały żywność.

Nykielowie starannie dobierają też nasiona, stawiając na nowoczesne odmiany roślin uprawnych o unikatowych cechach, takich jak tolerancja na szkodniki lub suszę, co sprawia, że są idealnie dopasowane do lokalnych, surowych warunków środowiska. Na piaszczysto-gliniastych glebach w Kaszewach dobrze sprawdzają się buraki cukrowe, pszenica ozima i kukurydza.

Gospodarstwo w Kaszewach korzysta z obrazowania satelitarnego, wykorzystując je jako narzędzie rolnictwa precyzyjnego. Dzięki cyfrowemu narzędziu Climate FieldView gospodarze są w stanie bardzo dokładnie wskazać obszary pola zagrożone chorobami lub przesuszeniem i szybko zareagować na te niepokojące objawy. Po kolejnych inwestycjach – w urządzenie GPS i układ sterujący do ciągnika – Nykielowie będą mogli precyzyjnie dawkować nawozy, wykorzystując dane satelitarne, rozsiewacz do nawozów przystosowany do regulacji dawkowania oraz mapy pozwalające na ocenę zasobności gleby.

Maciej Nykiel obsługujący aplikację do obliczania ryzyka odporności dla chwastów

W codziennym użytku w Kaszewach są również wskazania znajdującej się na terenie gospodarstwa stacji pogodowej. Połączenie pochodzących z niej danych z matematycznymi modelami chorobowymi, czyli oprogramowaniem szacującym zagrożenie chorobami i szkodnikami, pozwala zmniejszyć liczbę oprysków. W tym sezonie Nykielom wystarczyły dwa zabiegi na burakach cukrowych, podczas gdy sąsiedzi potrzebowali trzech albo czterech.

Tyczki i okna w zbożu

Ważna jest też ochrona owadów pożytecznych, wśród których są naturalni wrogowie szkodników oraz zapylacze. Dla nich warto tworzyć siedliska i miejsca, w których będą chciały przebywać.

– Mamy pozostawione usypiska kamieni w starym sadzie, tam też jest hotel kwietny, pas kwietny przy polu z burakami cukrowymi oraz hotele dla pszczół i innych zapylaczy. Jest też wał ziemny dla owadów mających schronienie w ziemi. W ciągu najbliższych dwóch lat planujemy stworzenie pasów zadrzewień – dla bioróżnorodności i ochrony gleby przed wiatrem – opowiada Krzysztof Nykiel.

Hotel dla zapylaczy w Kaszewach. Na zdjęciu Krzysztof Nykiel

Dodatkowo, Nykielowie stworzyli specjalne rozwiązania z myślą o ptakach pożytecznych. Skowronki żywią się larwami szkodników, a swoje gniazda zakładają na ziemi, na niezbyt zarośniętych terenach. Stworzone dla nich w zbożu specjalne okienka lęgowe zdecydowanie ułatwiają im osiedlanie się w Kaszewach. Gospodarze ustawili też tyczki z poprzeczkami, przeznaczone dla ptaków drapieżnych, które polują na gryzonie grasujące po polach. Te wszystkie działania wspierają bioróżnorodność, która – jak wiadomo – w wielu współczesnych dużych gospodarstwach i monokulturowych uprawach bywa skrajnie zagrożona.

Krzysztof Nykiel w swoim gospodarstwie kładzie duży nacisk na bezpieczeństwo. Wiadomo, że stosowanie herbicydów w wielu przypadkach prowadzi do uodparniania się na nie chwastów. Dlatego w Kaszewach stosuje się rotację upraw i mechanizmów działania herbicydów, co zapobiega temu zjawisku. Gospodarze przestrzegają też zasad bezpiecznego przechowywania środków ochrony roślin. Już wkrótce zakończą budowę systemu o nazwie Phytobac, który można nazwać „ekologiczną myjnią dla opryskiwaczy”. Jego zadaniem jest neutralizacja pozostałości środków ochrony roślin w wodzie po myciu opryskiwaczy.

Część tych rozwiązań nie wymaga wysokich nakładów finansowych, tylko wiedzy i chęci ich wdrożenia. W innych przypadkach początkowe inwestycje przynoszą wyraźny zwrot w postaci oszczędniejszego i bardziej precyzyjnego dawkowania nawozów czy środków ochrony roślin. Zyskują więc na tym i gospodarze, i środowisko. Wiele z tych działań, jak np. podnoszenie zawartości próchnicy w glebie, ogranicza również wpływ rolnictwa na klimat.

Mniej zwierząt hodowlanych

Aby rolnictwo nie musiało wytwarzać aż tak wiele żywności jak obecnie, konieczne jest znaczące ograniczenie spożycia mięsa i mleka, przede wszystkim w krajach rozwiniętych, gdzie tych produktów spożywa się o wiele za dużo. Jak podaje Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), hodowla zwierząt odpowiada aż za ok. 14,5 proc. antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych i pochłania 10 proc. światowych zasobów słodkiej wody. Ponadto aż jedną trzecią gruntów ornych na świecie zajmują uprawy przeznaczone na pasze dla zwierząt, a 26 proc. całkowitej powierzchni lądów wolnej od lodu przeznacza się na pastwiska.

Co więcej, jedzenie mięsa jest nieekonomiczne – przegrywa z roślinami, jeśli chodzi o liczbę dostarczanych kalorii. Na przykład krowy, aby „wytworzyć” jedną kalorię mięsa przeznaczonego do spożycia przez ludzi, muszą zjeść aż 11 kalorii pochodzenia roślinnego, zaś kury – 4 kalorie pochodzenia roślinnego. Badacze szacują, że gdyby nie produkcja mięsa, z istniejących obecnie upraw można by wykarmić prawie dwa razy więcej ludzi, niż to teraz ma miejsce.

Ludzie jednak niechętnie rozstają się z mięsem czy ograniczają jego spożycie. Trend jest dokładnie odwrotny: w skali globalnej w ciągu ostatnich 50 lat spożycie mięsa wzrosło ponadczterokrotnie. Na razie nie ma więc co liczyć na drastyczne zmniejszenie się popytu na mięso.

Czyli pozostaje nam liczyć przede wszystkim na rolnictwo zrównoważone.

Jedyna realna ścieżka?

Czy ono wystarczy, by powstrzymać degradację środowiska i proces ocieplania się klimatu? To oczywiście tylko element ogromnego systemu zmian, który ludzkość powinna czym prędzej wdrożyć, a którego elementem powinno być również ograniczenie hodowli zwierząt. Czy wdroży? I w jakim stopniu, na jak wielu obszarach? Cóż, kiedy obserwuję tempo podejmowanych obecnie działań, to mam co do tego głębokie wątpliwości. Pandemia COVID-19 sprawiła, że ludzie znów skupili się na sobie i odwrócili od problemów środowiska i klimatu.

Jednak niestety, te problemy nie znikną, kiedy my nie będziemy ich dostrzegać. Dlatego warto zwrócić uwagę na to, co proponują założenia rolnictwa zrównoważonego, bo w najbliższych latach będzie się ono stawać coraz ważniejszym trendem. Świadczy o tym m.in. strategia rolna Unii Europejskiej czy zalecenia FAO. Ja trzymam kciuki za jego powodzenie.

Tekst jest elementem współpracy z firmą Bayer. Partner nie miał wpływu na opinie, które wyrażamy.

Nie ma więcej wpisów