captcha image

A password will be e-mailed to you.

„Wielkie Wyzwanie: Energia” to wyjątkowy konkurs, który skupił aż 84 zespoły badawcze z całej Polski. Mają jeden cel: stworzyć jak najwydajniejszą i prostą w obsłudze elektrownię wiatrową, która z powodzeniem stanie przy przeciętnym polskim domu, zapewniając mu przyjazną klimatowi i środowisku energię elektryczną. Stawką w tym konkursie jest aż milion złotych, a wspólna rywalizacja sprawia, że poprzeczka ustawiona jest naprawdę wysoko.

Fot. Wielkie Wyzwanie: Energia

Jak nakłonić wiatr do wytworzenia energii dla wielu polskich domów? Ocieplający się klimat domaga się tego, aby jak najprędzej porzucić spalanie paliw kopalnych na rzecz czystej energii, w tym wiatrowej, która była do tej pory poza zasięgiem większości Polaków. Jednym ze sposobów na to, aby wreszcie trafiła do przeciętnego polskiego domu, jest stworzenie kompaktowego urządzenia, które wesprze zaspokajanie potrzeb energetycznych pojedynczego gospodarstwa. Taka minielektrownia musiałaby spełnić wyśrubowane kryteria: być niezawodna, nieduża, wydajna i niedroga, czyli bardzo atrakcyjna z punktu widzenia prosumenta. Tylko wtedy będzie w stanie realnie zmienić nasze życie, jednocześnie pomagając chronić klimat i środowisko. W ten sposób wpisze się również w dużo szerszą strategię Europejskiego Zielonego Ładu.

Tylko jak sprawić, by takie urządzenie powstało? Na to, jak wiadomo, są sposoby. Tam, gdzie spotyka się wielu innowatorów, łatwiej rodzą się innowacje. Dlatego właśnie Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) zaprosiło naukowców, inżynierów, przedsiębiorców, studentów i „garażowych” pasjonatów, by podjęli „Wielkie Wyzwanie: Energia”, a więc wystartowali w konkursie finansowanym z Funduszy Europejskich, którego integralną częścią jest burza kreatywnych mózgów i w którym stawką jest aż milion złotych.

Jak to się zaczęło?

Fot. Spaceape on en.wikipedia (CC BY-SA 3.0)

Konkursy typu Grand Challenge (czyli „Wielkie Wyzwanie”), w których naukowcy i inżynierowie stają przed trudnym wyzwaniem badawczym, mają bogatą tradycję w Stanach Zjednoczonych. Bezpośrednim inicjatorem tego właśnie konkursu była agencja DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency – Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności), która w 2004 roku po raz pierwszy zorganizowała pod szyldem Grand Challenge zawody samochodów autonomicznych. Zgodnie z zamiarem organizatorów pojazdy te miały w przyszłości zapewnić żołnierzom bezpieczeństwo i wsparcie na polu walki. W nagrodę dla najlepszego projektu DARPA zaoferowała 1 milion dolarów, w późniejszych latach podniosła stawkę do 2 milionów.

Warto przypomnieć, że 17 lat temu auto jeżdżące bez kierowcy było jedynie ideą. Podczas pierwszych zawodów DARPA Grand Challenge w 2004 roku prawie każdy z testowanych pojazdów rozbił się, zapalił lub zawiódł w jakiś inny sposób. Przejechany dystans wynosił wtedy zaledwie kilka kilometrów, ale już rok później, w powtórzonym konkursie – kilka drużyn skonstruowało pojazdy, które pokonały całą, niemal 200 kilometrową trasę. Ten ogromny skok technologiczny  odbył się na przestrzeni roku, a już blisko dekadę później na ulice miast na całym świecie ruszyły pierwsze w pełni autonomiczne samochody. „DARPA Grand Challenges przyczyniły się do czegoś więcej niż tylko do wynalezienia pojazdów autonomicznych – przyczyniły się do rozwoju społeczności, która obecnie jest liderem w branży” – napisał magazyn „Wired” w 2017 roku.

Polacy w czołówce

I nie ma w tym ani odrobiny przesady, ponieważ konkursy Grand Challenge skupiły wokół siebie wybitnych innowatorów, umożliwiając im wymianę doświadczeń i pomysłów. Podobnie było również w przypadku innych konkursów ze słowem „challenge” w nazwie. Od 2007 roku w Stanach Zjednoczonych odbywa się organizowany przez stowarzyszenie The Mars Society konkurs University Rover Challenge, a od 2014 roku – jego europejska edycja European Rover Challenge rozgrywająca się w Polsce. Można śmiało powiedzieć, że oba te konkursy zostały zdominowane przez piekielnie zdolnych polskich studentów, którzy z roku na rok konstruują coraz sprawniejsze prototypy łazików marsjańskich.

Również w międzynarodowych hackatonach, czyli maratonach programowania, nasi programiści od lat odnoszą sukcesy, co świadczy o ich ogromnym potencjale.

Mając takie zaplecze w postaci zdolnych inżynierów, naukowców i studentów oraz wiedząc, że w twórczym „sosie” rywalizacji dużo łatwiej rodzą się naprawdę błyskotliwe innowacje, NCBR postawił przed uczestnikami konkursu „Wielkie Wyzwanie: Energia” trudne zadanie. Zwycięski projekt nie tylko ma okazać się lepszy od konkurencji, ale też m.in. musi pozyskiwać energię z wiatru niskich prędkości, przekształcać ją na energię elektryczną i oddawać w jak najbardziej efektywny sposób. Dobrze by było, gdyby potrafił ją magazynować. Wszystkie konstrukcje muszą być zdolne do pracy poza siecią, ważyć nie więcej niż 200 kg czy generować niski poziom hałasu, maksymalnie do 50 dB.

Zbudujmy najlepszą minielektrownię wiatrową

Na pierwszym etapie do konkursu zgłosiło się aż 180 drużyn projektowych, spośród których do ćwierćfinału zakwalifikowały się 84 zespoły. Teraz załogi mają czas do 31 marca, aby zaprezentować działanie swoich prototypów na krótkich nagraniach wideo i dowieść, że ich prototypy są w stanie przekształcić energię kinetyczną podczas nawiewania wiatru w energię elektryczną. Wówczas rozpocznie się więc prawdziwa rywalizacja, bo do kolejnej fazy zmagań zakwalifikuje się tylko 40 najlepszych zespołów.

13 sierpnia 2021 roku, w ramach półfinału, drużyny te przetestują swoje urządzenia w warunkach wiejącego ze zmienną prędkością sztucznego wiatru, identycznego dla każdego urządzenia. Do finału przejdzie już tylko 10 zespołów, których prototypy uzyskają najlepsze wyniki pomiarowe. Drużyny te zmierzą się ponownie już następnego dnia, 14 sierpnia, na stadionie PGE Narodowy. Jeśli warunki pozwolą, w wydarzeniu weźmie udział publiczność, która będzie obserwować zmagania finałowe.

Zadaniem każdej z biorących udział w tym etapie minielektrowni będzie zasilenie pompy, która napełni pusty zbiornik wodą, oczywiście przy wykorzystaniu zasymulowanego wiatru. Prototyp, który najlepiej poradzi sobie z tym zadaniem i jako pierwszy napełni zbiornik, zostanie zwycięzcą wyzwania i wygra milion złotych!

Ja już trzymam kciuki za jak najlepsze wyniki nowo powstałych minielektrowni – liczę na to, że jedną z nich zamontuję kiedyś obok mojego domu. A wszystkich Was zachęcam do śledzenia zmagań wokół „Wielkiego Wyzwania: Energia” za pośrednictwem strony internetowej.

Artykuł jest elementem współpracy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Partner nie miał wpływu na opinie, które wyrażamy.

Nie ma więcej wpisów