captcha image

A password will be e-mailed to you.

Oglądając te wszystkie cuda, zaplanowałam 10 kolejnych sezonów wakacyjnych dla całej naszej czwórki, wydałam mnóstwo spontanicznych okrzyków zachwytu, a nawet się wzruszyłam (tak działają na mnie piękne góry). Google Treks, nie przestawaj! 

W prawdziwie wielkim stylu wracają nasze Crazy Wyprawy – trochę nietypowo, bo wirtualnie, co oznacza, że po pierwsze nie musicie się ruszać z kanapy, żeby całą familią zobaczyć najbardziej odjechane miejsca na świecie. Ten odlot zafunduje Wam narzędzie Google Treks, i to w sposób, który Was po prostu w tę kanapę wbije. A po drugie, kiedy już będzie po pandemii, to kto Wam zabroni pojechać w te miejsca i zobaczyć je na własne oczy? Zaostrzenie apetytu gwarantowane. No, to która lokalizacja pójdzie na pierwszy ogień? Wpisujcie w komentarzach.

Fot. Daniel Oberhaus Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International / David Bjorgen Copyleft. Multi-license with GFDL and Creative Commons CC-BY-SA 2.5 / Google Treks

Google Treks, czyli polsku Wędrówki w Mapach Google, to zbiór wypasionych multimediów z najatrakcyjniejszych części świata – od Street View, przez filmy, mapy po panoramy 360 stopni. Wiele z tych lokalizacji doskonale wpisuje się w naszą ideę Crazy Wypraw. Bo nasze Crazy Wyprawy wymyśliliśmy właśnie tak, by były to wspólne, rodzinne podróże w wyjątkowe miejsca. Wyjątkowe również z punktu widzenia nauki. W tym roku… no cóż, nie wiemy, jak będzie z tymi wyprawami. Dlatego uważam, że wędrówki w Google Treks to fajny pomysł na wspólne z dziećmi zobaczenie czegoś wspaniałego i dowiedzenie się czegoś ciekawego.

Pokażę Wam kilka z nich: Centrum Kosmiczne NASA, dubajski drapacz chmur Burj Chalifa, Miniatur Wunderland, Wielką Rafę Koralową, wyspy Galapagos, wykutą w skale Petrę oraz nepalskie doliny i bazę pod Everestem. No to jazda!

WAŻNE! Nawigacja, czyli poruszanie się pomiędzy różnymi piętrami Google Treks, nie należy do najmocniejszych elementów tego narzędzia. Żeby z poziomu konkretnej wyprawy przenieść się na poziom główny, na którym prezentowane są wszystkie proponowane wycieczki, trzeba rozwinąć trzy poziome kreseczki w lewym górnym rogu ekranu (obok napisu Google Mapy) i wybrać opcję “Wędrówki w Mapach Google” (czwartą od góry). Kiedy jesteście już na tej stronie głównej, wykażcie trochę cierpliwości, czekając aż wyświetlą się różne opcje wycieczek. Miejsc w menu jest 12, a wycieczek sporo więcej, więc ich zajawki się rotują w poszczególnych okienkach. Żeby zobaczyć WSZYSTKIE wycieczki, kliknijcie w TĘ LISTĘ.

Aby podróżować komfortowo, proponuję skorzystać z większego ekranu (najlepiej komputera) i słuchawek

Centrum Kosmiczne im. Johna F. Kennedy’ego, Stany Zjednoczone

Źródło: Wędrówki w Mapach Google

Oglądacie sami czy z dziećmi? Jeśli z dziećmi, to ruszajcie prosto do Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy’ego, gdzie poocieracie się (dosłownie!) o maszyny, które dokonały wraz z ludźmi podboju kosmosu. Mam słabość do kosmicznych technikaliów i naprawdę trudno stwierdzić, kto się bardziej ekscytował tą wyprawą: ja czy mój syn Adam (10 lat).

Duże wrażenie zrobił na nas ogrom struktur na stanowisku startowym na Przylądku Canaveral na Florydzie. Jeszcze większe – gigantyczne silniki rakiety Saturn V, która w latach 60. i 70. wynosiła ludzi na Księżyc w złotej erze podboju kosmosu.

Potem było już biedniej, co widać na przykładzie wahadłowców. Na Street View można sobie dokładnie obejrzeć każdą dumną bliznę starutkiego, pokiereszowanego promu kosmicznego Endeavour, który w 2011 roku przeszedł na emeryturę. I aż trudno uwierzyć w to, że sprzęt ten pokonał aż 200 milionów kilometrów!

Centrum Kosmiczne im. Johna F. Kennedy’ego

Burj Chalifa, Zjednoczone Emiraty Arabskie

Źródło: Wędrówki w Mapach Google

Wracając na chwilę do wielkich konstrukcji: jeśli lubicie takie rzeczy, to absolutnym „must see” w Google Treks jest Burj Chalifa (pisze się to niekiedy Burj Khalifa), czyli najwyższy budynek na świecie, mający 829 metrów wysokości. Nie macie pojęcia, jaki to gigant. Ja też nie miałam, aż kilka lat temu, jeszcze w czasach dziennikarskich, zaniosło mnie do Dubaju na jakąś konferencję.

Mój hotel był usytuowany blisko – zdawało się – Burj Chalifa, więc wybrałam się ku niemu… na piechotę. Po 45-minutowej przebieżce przez upalne miasto zrozumiałam swój błąd: ten budynek jest tak ogromny, że całkiem zakłóca perspektywę miejską, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Dość powiedzieć, że kiedy już wsiadłam do metra, musiałam jechać jeszcze kilka (!) stacji, żeby dotrzeć do tego drapacza chmur. A przejechanie OBOK niego to kolejne cztery czy pięć stacji metra. Taka pomyłka!

Jestem dobrym piechurem, ale ostatecznie nie odważyłam się okrążyć Burj Chalifa u podstawy, mimo że początkowo miałam taki zamiar. Na deser dodam, że nawet z odległości kilku stacji metra trudno zmieścić tego kolosa w kadrze aparatu. Iglica zawsze złośliwie z niego wyłazi.

Widok z 80. piętra Burj Chalifa. Źródło: Wędrówki w Mapach Google

Obejrzyjcie koniecznie tę gigantyczną wieżę w Google Treks, zobaczcie widoczną z jej szczytu oszałamiającą panoramę Dubaju i film, który dokumentuje proces robienia Street View w tej odjazdowej lokalizacji. Zobaczycie świat z wysokości ponad 800 metrów! 

Burj Chalifa

Miniatur Wunderland, Niemcy

Źródło: Wędrówki w Mapach Google

Tak się składa, że mój syn Adam jest wielbicielem makiet wszelkiej maści. Jest w to maksymalnie wkręcony. Wyobraźcie więc sobie wrażenie, jakie zrobiła na nim największa na świecie makieta Miniatur Wunderland. Te absolutnie słodkie bawarskie domki ze skrzynkami pełnymi kwiatów, ludziki śmigające po austriackim stoku na maleńkich nartach czy oczekujące na wagonik kolejki linowej, tycie samochodziki pędzące główną ulicą Las Vegas, koniki i owce na mikropastwiskach, zamki, staromiejskie uliczki, lotniska i porty morskie – wszystko miniaturowe i pięknie wykonane. Jak tylko skończy się ta cała epidemia, pędzimy całą rodziną do Hamburga!

Miniatur Wunderland

Wyspy Galapagos, Ekwador

Źródło: Wędrówki w Mapach Google

Wyspy Galapagos to mój osobisty faworyt w Google Treks. Niemal na pewno nigdy się tam osobiście nie wybiorę (bo za drogo), ale pomarzyć wolno.

Galapagos jest oddalone niemal o 1000 km od najbliższego stałego lądu, czyli wybrzeży Ameryki Południowej. Na tych odosobnionych spłachetkach ziemi ewolucja zachodziła szybciej i bardziej zdecydowanie niż gdzie indziej – zwierzęta, które tam dotarły, musiały się przystosować albo ginęły. Dzięki swojemu osamotnieniu Galapagos, mimo dużej presji ze strony ludzi, zdołało zachować swój unikatowy charakter i dziś jest czymś w rodzaju laboratorium przyrodniczego. Ponad 97 proc. powierzchni archipelagu obejmuje park narodowy uznany ponadto za Miejsce Światowego Dziedzictwa UNESCO. Możecie go oglądać za pomocą Street View i zapierających dech w piersiach zdjęć 360 stopni.

Surowe piękno tego raju było jedną z cegiełek, z których została zbudowana darwinowska teoria doboru naturalnego. Karol Darwin dotarł na Galapagos w 1835 roku na pokładzie statku HMS Beagle i spędził tam dwa miesiące. Odkrył i opisał wiele nieznanych nauce gatunków, a wśród nich dziwne, choć mało spektakularnie upierzone ptaki, nazwane później ziębami Darwina. Były do siebie dość podobne, a odróżniały je m.in. wielkość i kształt ich dziobów. Na podstawie sporządzonego przez Darwina opisu późniejsi naukowcy opisali ptaki jako klasyczny już przykład ewolucyjnych przystosowań do zdobywania różnych typów pokarmów w różnych środowiskach.

Innym przykładem takiego przystosowania są żółwie słoniowe, z których słynie Galapagos (ich zdjęcia znajdziecie w Google Treks). To, z jakiej wyspy dany podgatunek pochodzi, mieszkańcy archipelagu potrafili rozróżnić po kształcie skorupy. One również ewoluowały oddzielnie i wykształciły inne mechanizmy przystosowawcze.

Wyspy Galapagos

Petra, Jordania

Źródło: Wędrówki w Mapach Google

Do starożytnej, wykutej w skale Petry próbowałam się wybrać kilka lat temu podczas pobytu w Egipcie, ale okazało się niestety, że granica egipsko-jordańska nie uwzględniała takich kaprysów. Petra pozostała mi więc w głowie jako świątynia Graala z “Indiana Jones i Ostatniej Krucjaty” (kto nie oglądał, temu bardzo polecam – idealne na seans z dziećmi!). Sądziłam, że jest to zasadnicza atrakcja tego miejsca i poza nią niewiele więcej można tam zobaczyć. Bardzo się myliłam. 

Okazuje się, że przed 2000 lat w Petrze mieszkało nawet do 40 tys. ludzi! W mieście były i okazałe pałace, i świątynie, i grobowce, i amfiteatr. W Google Treks można przeskakiwać pomiędzy poszczególnymi atrakcjami, wybierając je na mapie. Jako osobę przywiązaną do filmów o Indianie Jonesie szczególnie ucieszyła mnie możliwość przejścia wąską ścieżką (Al-Sik) między czerwonymi skałami, która wyprowadza bezpośrednio na słynną Al-Chaznę, czyli filmową “świątynię Graala” (choć niemającą z Graalem nic wspólnego). Koniecznie!

Petra

Doliny Khumbu i baza pod Everestem, Nepal

Źródło: Wędrówki w Mapach Google

Kocham Tatry i kocham łazić po nich z plecakiem, choć muszę coraz staranniej wybierać terminy wyjazdów, by nie utknąć w kolejce na szlaku i nie utonąć w tłumie przed schroniskiem. Kiedyś marzyło mi się, że pojadę w Himalaje, na jakiś trekking u stóp Everestu czy Annapurny. Przeczytałam mnóstwo książek o wyprawach, trenowałam nawet wspinaczkę, by być gotowa na każdą ewentualność. No, ale w Himalajach, póki co, nie byłam. Ale sentyment pozostał.

Baza pod Everestem. Źródło: Wędrówki w Mapach Google

I powiem Wam szczerze, że fajnie jest zobaczyć na zdjęciach i Street View te opisywane przez himalajskich twardzieli miejsca, zwłaszcza słynną bazę pod Everestem i święte doliny Khumbu, a w nich wieś Namcze Bazar czy pstrokate wnętrza klasztorów buddyjskich.

Baza pod Everestem

Święte doliny Khumbu, ojczyzna Szerpów

Wielka Rafa Koralowa, Australia

Źródło: Wędrówki w Mapach Google

Wielka Rafa Koralowa to jedno z moich nurkowych marzeń. Wszystko jest w niej „naj”: jest największą rafą koralową na Ziemi, a przy okazji największą pojedynczą strukturą wytworzoną przez organizmy żywe. Podobno jest też najpiękniejszym obiektem, który można zobaczyć pod wodą. Niestety, koralowce są bardzo wrażliwe na wzrost temperatur i wskutek globalnego ocieplenia bieleją. Trzeba się więc śpieszyć, by zdążyć je ujrzeć w stosunkowo dobrej kondycji.

Nic nie zastąpi osobistej wizyty na rafie, choć z różnych powodów może to być trudne. Być może też nie każdy chce i może uprawiać nurkowanie lub snorkeling, więc taka edukacyjna wirtualna wycieczka może być dla niego kuszącą opcją. Nacieszcie więc oczy przepięknymi podwodnymi zdjęciami i panoramami 360 stopni. Zobaczcie też koniecznie, jak przygotowywano niezwykłe podwodne Street View.

Wielka Rafa Koralowa

Uh, rozpisałam się, rozmarzyłam. A Wy zerknijcie do Google Treks. Naprawdę warto.

Tekst jest elementem współpracy z firmą Google. Partner nie miał wpływu na opinie, które wyrażamy.

Nie ma więcej wpisów