captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

 Witamina K do zastrzyków. Fot. LHcheM

Witamina K do zastrzyków. Fot. LHcheM

Jak pewnie już zauważyliście często walczymy z anty- i pseudonaukowymi teoriami. Czasami są one tylko śmieszne (jak „nielądowanie” na Księżycu w 1969 roku), czasem dziwaczne (jak chemtrails) ale bywają niebezpieczne (jak ruch antyszczepionkowy lub nadmiar wiary w skuteczność homeopatii). Jednak rzadko zdarza się, by efekty którejś z tych teorii dawały skutki niemal natychmiastowe i potencjalnie tragiczne.

Tak niestety dzieje się w przypadku mody, która rozpowszechnia się w USA i zaczyna nieśmiało trafiać do Polski. Chodzi o niepodawanie noworodkom zastrzyku z witaminy K. Ale po co dziecku zaraz po urodzeniu witamina K?

Odgrywa ona bardzo ważną rolę w procesach syntezy białek, w tym czynników krzepnięcia krwi. Problem w tym, że witamina K słabo przenika przez łożysko, a noworodek nie ma jeszcze rozwiniętej flory jelitowej, która u dorosłych wytwarza tę witaminę. W efekcie u noworodków pojawiać się mogą krwawienia związane z niedoborem witaminy K (ang. vitamin K deficiency bleeding – VKDB), które dawniej nazywano chorobą krwotoczną noworodka.

U dzieci w 3-5 dobie życia objawia się ona krwawieniem z przewodu pokarmowego, pępka, błon śluzowych i skóry. Znacznie niebezpieczniejszą postać przybiera później, od 2 do 12 tygodnia życia, gdy pojawiają się krwawienia w mózgu.

Właśnie tym problemom zapobiega podanie od 1 mg witaminy K domięśniowo zaraz po urodzeniu. Od 2017 roku zrezygnowano z zalecenia późniejszego podawania tej substancji doustnie do końca 3 miesiąca. Choć kobiece mleko zawiera cztery razy mniej witaminy K, niż wynosi dobowe zapotrzebowanie dziecka, to obecnie uznaje się, że podanie domięśniowo witaminy K po urodzeniu jest wystarczające.

[powyższy akapit zaktualizowaliśmy w 2017 roku]

I tu właśnie pojawia się problem. Strach i niechęć przed podaniem dziecku zastrzyku z witaminą K dotyczy szczególnie tych rodziców, którym zależy na tzw. naturalnym rodzicielstwie. To często ta sama grupa, która jest absolutnie przeciwna cesarskiemu cięciu, szczepieniom i karmieniu innemu, niż naturalne. Tymczasem właśnie dzieci po trudnych porodach, niezaszczepione i karmione wyłącznie naturalnie znajduję w grupie ryzyka i wymagają podania witaminy K.

Według danych amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom zależnie od typu szpitala podania witaminy K odmawia od 3 do 28 procent rodziców. Efekty są już niestety widoczne – rośnie liczna małych dzieci, u których diagnozowane są wylewy wewnętrzne i udary mózgu.

Dlaczego rodzice nie chcą, bym ich dzieciom podawano witaminę K? Powodów jest kilka. Pierwszy to ogólna obawa przed zastrzykiem u niemowlęcia. Drugi – skojarzenie ze szczepieniem. Trzeci – przekonanie, że “natura wie lepiej”. I ostatni – badania z 1992 roku, które pokazywały rzekomy związek podawania witaminy K z białaczką. Wyniki tych badań nie potwierdziły się i wnioski zostały obalone, ale mit jest nadal żywy. Niestety widać tu ten sam mechanizm, który pojawił się w przypadku szczepień i autyzmu: dążenie ludzi do zapamiętywania jednych i odrzucania innych informacji.

Można zadać sobie pytanie, jak to możliwe, że natura popełniła taki błąd i nie dostarcza dzieciom dość witaminy K. No cóż, wiele jest niedoskonałości ludzkiego ciała – wypadałoby zacząć od samego porodu, gdzie za dużą głowę przepychamy przez za małe drogi rodne. Oczywiście musi pojawić się argument „Ale przecież przez tysiące lat jakoś sobie radziliśmy bez tych zastrzyków z witaminy K”. Owszem. Ale warto pamiętać, że w na przykład w połowie XIX wieku w Polsce w ciągu 1. roku życia umierało 25% dzieci.

Nie wszystko, co naturalne jest dobre.

źródła:

http://www.neonatologia.edu.pl/

http://www.slate.com/blogs/bad_astronomy/2014/07/29/vitamin_k_parents_refusing_injections_put_babies_at_risk.html

http://www.cdc.gov/ncbddd/vitamink/faqs.html

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów