captcha image

A password will be e-mailed to you.

Fot. Wydawnictwo Dwie Siostry

Polecam Wam mądre i pięknie wydane książki o ginących gatunkach i ekosystemach – punkty obowiązkowe w biblioteczce świadomego rodzica: „Znikające zwierzęta”, „W lesie”, „W głębinach oceanu”, „Dziwolągi” oraz „Umarły Las” i „Nieumarły Las”.

Na początek wyjaśnienie: to będzie tekst o ekologii. Ale mówiąc o ekologii, nie mam na myśli ruchów obrony przyrody, tylko pierwotne znaczenie tego słowa, czyli funkcjonowanie przyrody. A z tym jest niestety coraz gorzej – głównie z winy człowieka. Prawdę mówiąc, coraz bardziej wygląda na to, że w świecie, który zostawimy w spadku naszym dzieciom, dzikie zwierzęta będzie można oglądać głównie w ogrodach zoologicznych, a miejsca, w których dawniej żyły, przetrwają już tylko na filmach przyrodniczych.

Tylko jak o czymś takim mówić dzieciom, żeby ich nie zanudzić, ani nie przestraszyć? Wymaga to trochę wysiłku, zwłaszcza że w większości kierowanych do nich książeczek największym problemem ginących gatunków – słoni, żyraf czy misiów polarnych – jest to, że głupio wyglądają w ludzkich ubraniach. Świadomie walczące z tym stereotypem książki być może nie uratują tych zwierząt, ale mogą nauczyć młodych czytelników czegoś bardzo cennego: świadomości, że Ziemia nie jest naszym prywatnym folwarkiem, który możemy bezkarnie eksploatować. Mamy jedną planetę, którą dzielimy z wieloma innymi organizmami, a przejedzenie przez ludzi wszystkich jej zasobów będzie zabójcze nie tylko dla innych gatunków, ale i dla nas samych.

„Znikające zwierzęta” Isabella Bunnell

Ślicznie wydana książka Wydawnictwa Dwie Siostry. Malowane ilustracje skrywają przedstawicieli wymierających gatunków, zamieszkujących lasy, jaskinie czy tropikalne morza. Zadaniem dzieci jest odnaleźć na obrazkach ginące zwierzęta, a naszym jako rodziców – poczytać pociechom umieszczone na końcu książki notki o tych gatunkach. I tutaj mam pewien problem, bo choć książka wydaje się być skierowana do 4-6-latków, to notki są zdecydowanie zbyt skomplikowane jak na ten wiek. Może więc opisy są raczej dla rodziców, a obrazki dla dzieci? To chyba sprawiedliwy podział.

„Umarły Las” i „Nieumarły Las” Tomasz Samojlik i Adam Wajrak

Dwie części sensacyjnego komiksu duetu Samojlik – Wajrak (Wydawnictwo Agora) to punkt obowiązkowy w naszej domowej biblioteczce. Przyrodnika Adama Wajraka pewnie nikomu nie trzeba przedstawiać, zaś dr Tomasza Samojlika, naukowca z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, od lat darzymy najwyższym podziwem za jego autorskie komiksy przyrodnicze, w tym za przebojową trylogię „Ryjówka przeznaczenia”, jedną z naszych ulubionych książek. W „Umarłym Lesie” i „Nieumarłym Lesie” obaj autorzy skupili się na tym, co jest im najdroższe – na Puszczy Białowieskiej i zagrożeniach wynikających z jej wycinki.

Tutaj nie spodziewajcie się kolejnej prościutkiej opowieści dla maluchów. Tym razem fabuła skierowana jest do dzieci wczesnoszkolnych (najlepiej, gdyby umiały same przeczytać komiks), a występują w niej gwałtowne zwroty akcji, pojawiają się skomplikowane intrygi, zabawne zbiegi okoliczności, a także cała galeria zaskakujących i nieoczywistych postaci: dzięcioły trójpalczaste, czarne i białogrzbiete, szpaki, sóweczki, kowaliki, krętogłowy czy włochatki. Innymi słowy – gatunki ptaków charakterystyczne dla Puszczy Białowieskiej, których byt jest w dużej mierze uzależniony od środowiska, które człowiek nazywa „umarłym lasem”. Nie zdradzę chyba zbyt wiele, mówiąc, że słowo „umarły” zostało tu użyte przewrotnie, bo to, co naszym oczom wydaje się nieporządne i gnijące, jest istnym rajem dla nieprzebranej rzeszy ptaków, niewielkich ssaków, płazów, owadów, grzybów, porostów i śluzowców. Wysprzątanie lasu grozi tym gatunkom zagładą. Bogate opisy puszczańskiego życia sporządził Adam Wajrak, więc sporo do poczytania będą tu mieli nawet wytrawni młodzi i starsi przyrodnicy.

I owszem, nie zabraknie tu też kornika drukarza, ale jego rola w tej książce wcale nie będzie tak oczywista, jakby to można było sobie wyobrazić. W ogóle nic nie jest w tej książce oczywiste, a losy bohaterów tego brawurowego komiksu mocno się gmatwają. Bardzo zachęcam Was do lektury tej książki. Nie będziecie żałować.

„W lesie” i „W głębinach oceanu” Anouck Boisrobert, Louis Rigaud

Te dwa tytuły to przepięknie wydane przez Wydawnictwo Dwie Siostry książki rozkładanki (pop up). „W głębinach oceanu” jest przeglądem różnych środowisk morskich na świecie: od oceanicznej toni, przez zimne morza arktyczne, aż po tropikalny raj rafy koralowej. Nieprzyjemnym piętnem odbija się tu zaśmiecenie oceanu przez człowieka, ale to uczucie nie dominuje odbioru tej zachwycającej wizualnie książki. Jest tu jednak jeden mały zgrzyt – błąd, który w książkach dla dzieci pojawia się niestety nagminnie. Chodzi mianowicie o umieszczenie obok siebie w jednym środowisku niedźwiedzi polarnych i pingwinów. W rzeczywistości te gatunki nie mają szans zetknąć się w naturze, bo pierwsze żyją w Arktyce, a drugie na Antarktydzie i w morzach dalekiego południa. A „W głębinach oceanu” można dyskretnie pozbyć się pingwina z Arktyki, odcinając go z trójwymiarowej ilustracji. Nikt się nie zorientuje 😉

Bardzo poruszającym tytułem okazała się dla mnie książka „W lesie”. Przerzucając jej strony, widzimy kurczenie się lasu tropikalnego. Krąg wycinki i zniszczenia zacieśnia się wokół leniwca – nieświadomego zagrożenia lub/i zbyt powolnego, by uciec, jak wszyscy. „Co będzie z leniwcem?!” – pytały z rosnącym niepokojem moje dzieci w miarę przerzucania stron. Mogę Was zawczasu zapewnić, że leniwiec wyjdzie z tego cało, a finał książki przyniesie w końcu nadzieję (choć nie taką, jakiej ja bym sobie życzyła). Da przy okazji do myślenia i dzieciom, i ich rodzicom. Idealny wiek odbiorców: 4-6 lat.

„Dziwolągi” Cristobal Leon, Cristina Sitja Rubio

„Dziwolągi” to jeszcze jedna książeczka o przyrodzie wydana przez Dwie Siostry. Przez dłuższy czas przymierzałam się do jej zrecenzowania, ale ostatecznie z tego zrezygnowałam, bo mi się zwyczajnie nie spodobała. Nie trafiły do mnie „dziecięce” ilustracje ani dziwaczna treść książki. No jakoś mi to nie leżało.

Ale dzisiaj tę książkę wziął w ręki mój 7-letni syn Adam. Przeczytał ją i stwierdził, że jest fajna: treść jest ciekawa i zabawna, a ilustracje w przeważającej mierze mu się spodobały. No i doszłam do wniosku, że to w końcu książka dla dzieci takich jak on, więc nie będę dyskutować i dołączę ją do listy polecanych tytułów ekologicznych.

Bo ta książka do tego zestawienia pasuje jak ulał: zaczyna się od balu urządzonego przez zwierzęta w lesie, podczas którego ktoś znienacka ów las wycina, tak że jego mieszkańcy nie mają się gdzie podziać. Fabuła toczy się dalej w sposób zaskakujący i nieoczywisty. Myślę, że ta książka trafia do 4-7-latków podobnie, jak Teletubisie spełniają oczekiwania młodszych dzieci. A nam, rodzicom, może się to podobać lub nie. To już kwestia gustu.

 

Nie ma więcej wpisów