captcha image

A password will be e-mailed to you.

W kontekście katastrofalnych powodzi, pożarów czy upałów mógł Wam umknąć kolejny poważny sygnał alarmowy ze strony klimatu: system prądów oceanicznych, do których należy Golfsztrom, spowalnia i grozi zatrzymaniem. Odpowiada on za dystrybucję ciepła na półkuli północnej, a więc decyduje o klimacie Europy, Ameryki Północnej, a nawet o warunkach w Amazonii czy Afryce Zachodniej.

Przedwczoraj zrelacjonowałam Wam pierwszą część Szóstego Raportu Oceniającego IPCC (AR6), który jest jednym z najważniejszych dokumentów na temat stanu klimatu Ziemi. A wynika z niego, że jest bardzo źle, a ONZ traktuje ten raport jako „czerwony alarm dla ludzkości”.

Dziś chcę Wam wskazać jeszcze jeden element układanki klimatycznej, którego destabilizacja grozi jeszcze większym chaosem niż ten, który przewiduje większość scenariuszy klimatycznych.

W 2018 roku pisałam o tym, że słabnie cyrkulacja wód Atlantyku, a wraz z nią Golfsztrom, czyli prąd oceaniczny, który reguluje klimat Europy i Ameryki Północnej. Kilka dni temu na łamach pisma „Nature Climate Change” ukazały się wyniki kolejnych badań, które potwierdzają, że to szalenie niepokojące zjawisko zachodzi właśnie teraz na obszarze całego Atlantyku.

Golfsztrom, czyli Prąd Zatokowy, jest elementem AMOC. Na niebiesko zaznaczono zimne wody, na czerwono – ciepłe.

I następuje to znacznie szybciej, niż spodziewali się naukowcy. W swoim raporcie z 2019 roku pt. „Special on the Ocean and Cryosphere in a Changing Climate” IPCC informował, że system prądów morskich na Atlantyku osłabnie w tym stuleciu, ale tylko najgorszy ze scenariuszy ocieplenia przewidywał, iż jego całkowita zapaść jest prawdopodobna w ciągu najbliższych 300 lat.

Tymczasem już teraz, jak pokazują badania, system prądów morskich na Atlantyku, zwany Atlantycką Południkową Cyrkulacją Wymienną (ang. Atlantic meridional overturning circulation – w skrócie AMOC)*, jest bliski punktu krytycznego, po przekroczeniu którego ta cyrkulacja znacząco osłabnie. Dane pokazują, że obecnie cyrkulacja ta jest najsłabsza od 1600 lat i może być bliska zatrzymania.

AMOC odpowiada za dystrybucję ciepła na półkuli północnej. Ważnym elementem tego systemu z naszego, europejskiego punktu widzenia jest Golfsztrom, czyli Prąd Zatokowy, który przenosi ciepło z tropikalnych rejonów Atlantyku ku wybrzeżom Europy Zachodniej i dalej w stronę Arktyki. Po schłodzeniu słona woda staje się bardzo gęsta, więc opada i wraca na południe na dużych głębokościach.

Co się teraz dzieje?

Najnowsza analiza pokazuje, że AMOC wykazuje dwa różne tryby działania. W ciągu ostatnich tysiącleci funkcjonuje w „trybie szybkim”, ale – jak wykazały badania rdzeni lodowych – na przestrzeni ostatnich 100 tysięcy lat działał też niekiedy w trybie powolnym. Przełączenie się z trybu szybkiego na powolny wywoływane jest przez wzrost temperatur. Dane wskazują, że taka zmiana następuje dość gwałtownie, na przestrzeni 10-50 lat. Autor artykułu w „Nature Climate Change”, dr Niklas Boers z Potsdam Institute for Climate Impact Research, właśnie dostrzegł jej symptomy.

Cyrkulacja wód Atlantyku zależna jest od zasolenia i temperatury. Dopływ słodkiej wody z topniejącego lodu zmniejsza gęstość wody morskiej, utrudniając jej opadanie ku większym głębokościom, dlatego AMOC słabnie. Boers ustalił, że głównym winnym tego zjawiska jest zwiększony dopływ słodkiej wody z topniejącej pokrywy lodowej Grenlandii. Co gorsza, proces ten zachodzi szybciej, niż przewidywały modele klimatyczne.

To osłabienie się [AMOC] może być związane z niemal całkowitą utratą stabilności w ciągu ostatniego stulecia, a AMOC może być bliski krytycznego punktu przejścia w tryb powolny

– podsumowuje autor badań, Nikas Boers, na łamach „Nature Climate Change”.

Jeśli się zatrzyma…

Gdyby atlantycka południkowa cyrkulacja termohalinowa ustała lub bardzo się osłabiła, oznaczałoby to ogromne zmiany dla klimatu całej Ziemi. Jakie dokładnie?

Zdecydowana większość badaczy uważa, że ustanie AMOC przyniosłoby Europie silne obniżenie temperatur. Byłoby to dotkliwe zwłaszcza na zachodzie i północy kontynentu, w których to regionach Golfsztrom znacząco łagodzi klimat, dzięki czemu np. na zachodnim wybrzeżu Szkocji mogą rosnąć palmy.

Silne ochłodzenie dotknęłoby również wschodnie wybrzeża Ameryki Północnej, w sąsiedztwie których podniósłby się poziom morza. Ucierpiałyby też inne części świata, w tym m.in. Afryka Zachodnia, dotknięta zakłóceniami struktury opadów, od których zależy produkcja żywności dla milionów ludzi. Osłabienie AMOC zagroziłoby również amazońskim lasom deszczowym, a nawet pokrywie lodowej na Antarktydzie.

Istnieją również pojedyncze badania, które dowodzą, że Golfsztrom wcale nie słabnie, lecz przechodzi przez naturalnie wolniejszą część cyklu, która za jakiś czas minie, a więc nie spowolni globalnego ocieplenia na półkuli północnej, a wręcz przyczyni się do dalszego wzrostu temperatur.

Naukowcom trudno teraz przewidzieć wszystkie dramatyczne skutki, jakie mogłoby wywołać ustanie lub znaczące osłabienie się systemu prądów morskich na Atlantyku i wpływ, jaki wywarłby ten proces na zachodzącą zmianę klimatu. Niektórzy badacze wyrażają wątpliwość, czy rzeczywiście dostępne dane pozwalają mówić o tak szybkiej i głębokiej zapaści atlantyckiego systemu prądów morskich, jaką przewidują badania Boersa. Ale jedno jest pewne: nikt nie kwestionuje znacznego spowolnienia AMOC. I nikt nie chce na własnej skórze przekonać się o tym, co mogłoby przynieść jego załamanie.

Na koniec przypomnę jeszcze badania z 2019 roku, opublikowane w piśmie „Nature” (opisałam je w oddzielnym artykule), które wskazują, że uaktywniło się już 9 z 13 „punktów krytycznych” dla klimatu Ziemi. Są wśród nich: osłabienie cyrkulacji wód w Atlantyku, topnienie pokrywy lodowej na Grenlandii oraz zmniejszenie zasięgu lodu morskiego w Arktyce.

Czy można coś jeszcze zrobić?

Na to wszystko istnieje jedno jedyne lekarstwo, które może spowolnić i złagodzić nadchodzącą zmianę klimatu wywołującą topnienie pokrywy lodowej m.in. Grenlandii, wskutek czego słabnie AMOC. Tym lekarstwem jest natychmiastowe i całkowite zaprzestanie antropogenicznych emisji dwutlenku węgla, pochodzących ze spalania paliw kopalnych i wylesiania. Liczy się dosłownie każda oszczędność, każda tona CO2, która oddala nas od kompletnego chaosu, który nastanie, gdy klimat na Ziemi się załamie.

Tak, już o tym pisałam, ale będę to powtarzać do skutku. Tak, wiem, że polskie „czarne złoto”, że wulkany i cykle słoneczne, że przecież sadzimy drzewka (ale wielkie drzewa na potęgę wycinamy), że karczowanie i betonowanie wszystkiego wokół jest dla niektórych piękne, że przecież bardziej dymią Chiny i Niemcy, że winni są wszyscy, tylko nie my. Tylko kogo to wszystko będzie obchodzić, kiedy nadejdzie katastrofa klimatyczna?


*dla uściślenia nazewnictwa, które bywa trudne dla niespecjalistów: na północnym Atlantyku Południkowa Cyrkulacja Wymienna (AMOC) realizowana jest w formie cyrkulacji termohalinowej (Thermohaline circulation – THC)

Nie jesteśmy portalem. To blog tworzony przez dwie osoby – Olę i Piotra. Jeśli nasz tekst Ci się spodobał, do czegoś się przydał lub coś wyjaśnił – to świetnie. Wkładamy w nasze materiały dużo pracy starając się, by były rzetelne i jasne. Jeśli chcesz, możesz w zamian podarować nam wirtualną kawę. Będzie nam bardzo miło. Dziękujemy 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ilustracja w tle: fot. RedAndr (CC BY-SA 4.0)

Nie ma więcej wpisów