captcha image

A password will be e-mailed to you.

Zastrzyki podskórne mogą być świetną alternatywą dla dożylnego podawania niektórych leków: trwają krócej, więc ograniczają czas pobytu w szpitalu czy ośrodku zdrowia, co dodatkowo minimalizuje ryzyko zakażenia COVID-19. Dodatkowo pozwalają uniknąć nieprzyjemnych skutków ubocznych związanych z podawaniem dożylnym niektórych substancji, np. leków stosowanych w terapii nowotworów krwi.  

Większość z nas najlepiej zna te iniekcje (czyli zastrzyki), które podawane są domięśniowo lub dożylnie. Najczęściej stykamy się ze szczepionkami, których większość aplikowana jest domięśniowo. Z kolei wkłucie dożylne kojarzymy z podawaniem leków np. przeciwbólowych w szpitalu.

Płytko, pod skórę

Ale jest i trzeci sposób aplikowania leków – podskórny, którego możliwości i zalety są w wielu sytuacjach i terapiach bardzo pożądane, choć wciąż często bywają niedoceniane. Iniekcje takie kierowane są do tkanki podskórnej – bogatej w naczynia limfatyczne, włosowate naczynia krwionośne, a także liczne zakończenia nerwów obwodowych wewnętrznej części skóry, która składa się z tkanek łącznej i tłuszczowej. Głębiej znajdują się mięśnie, dlatego ważne jest, aby wkłucie podskórne nie dotarło zbyt głęboko. Zastrzyki podskórne wykonuje się najczęściej w brzuch, zewnętrzną stronę ramienia i zewnętrzną stronę uda i okolicę łopatki.

Iniekcje podskórne świetnie znane są przede wszystkim diabetykom, czyli osobom cierpiącym na cukrzycę, które muszą regularnie aplikować sobie tą drogą insulinę. Ale to tylko jedno z wielu zastosowań tej formy serwowania produktów leczniczych. Podskórnie podaje się również niektóre szczepionki, np. przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi, wirusowemu zapaleniu wątroby typu B czy odrze, śwince i różyczce. Drogą iniekcji podskórnych aplikuje się też m.in. leki przeciwzakrzepowe, leki stosowane w leczeniu łuszczycy czy leki przeciwbólowe, zwłaszcza te stosowane w terapii paliatywnej. W tym ostatnim przypadku wlewy podskórne, w przeciwieństwie do dożylnych, nie powodują zakrzepicy i są bardziej komfortowe dla pacjenta, a w dodatku może je wykonywać w domu przeszkolony opiekun.

Przypadkowe podanie podskórne

Terapie podskórne od lat stosuje się również w przypadku niektórych leków onkologicznych i hematoonkologicznych (czyli związanych z nowotworami krwi) – m.in. w leczeniu raka sutka, chłoniaków, białaczki czy szpiczaka plazmocytowego.

Ten ostatni należy do nieuleczalnych nowotworów złośliwych układu krwiotwórczego. Stanowi 1–2 proc. wszystkich nowotworów oraz 18 proc. wśród nowotworów hematologicznych[i]. Według danych z Krajowego Rejestru Nowotworów w Polsce w 2018 roku zanotowano 1 583 nowych zachorowań na tę chorobę[ii].

Co ciekawe, o tym, że stosowany w terapii szpiczaka plazmocytowego lek o nazwie bortezomib może być podawany również podskórnie, medycyna dowiedziała się przypadkiem. Otóż ponad 10 lat temu we francuskiej klinice Centre Hospitalier Universitaire de Nantes, kierowanej przez prof. Philippe’a Moreau, omyłkowo podano pacjentowi ten lek poza naczynie krwionośne, ale okazało się, że nie spowodowało to działań niepożądanych[iii].

Przystąpiono zatem do badań klinicznych, które wykazały, że lek ten, podawany podskórnie, jest równie skuteczny jak podawany dożylnie, jednak terapia podskórna jest korzystniejsza, bo m.in. znacząco skraca czas spędzony przez pacjentów w szpitalu, a więc ogranicza też czas pracy personelu medycznego. To były przełomowe obserwacje, które doprowadziły do zmiany podejścia do podawania również innych leków.

Wśród różnych terapii stosowanych u pacjentów ze szpiczakiem plazmocytowym, w tym leków podawanych doustnie i dożylne, obecnie dwa leki mają silne wskazania do podawania podskórnego:  bortezomib i daratumumab. Podczas gdy pierwszy z nich, śladem prof. Philippe’a Moreau, można w Polsce aplikować pacjentom w formie terapii podskórnej, to drugi – będący przeciwciałem monoklonalnym – dozwolony jest w naszym kraju do podawania jedynie w formie wlewów dożylnych, mimo że są one mniej korzystne i dla osób leczonych, i dla prowadzących to leczenie ośrodków. W innych krajach aplikacja podskórna wyparła inne sposoby podawania daratumumabu.

Specjaliści o korzyściach z terapii podskórnej

Dr Dominik Dytfeld

Dr Dominik Dytfeld z Katedry i Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku UM w Poznaniu, prezes Polskiego Konsorcjum Szpiczakowego:

Jesteśmy jednym z większych ośrodków w Polsce, który leczy pacjentów ze szpiczakiem plazmocytowym. Pod naszą opieką w ciągu roku znajduje się około 600 chorych. Do wyboru mamy kilka do kilkunastu różnych leków stosowanych w leczeniu tej choroby. Są to zarówno tabletki, jak i leki podawane dożylnie oraz podskórnie. Dożylne zawsze wymuszają hospitalizację, która jest uciążliwa i dla pacjentów, i dla zespołu medycznego. Ogranicza też możliwość przyjęcia na leczenie innych pacjentów. Jest to spora niedogodność.

Lekiem, który mógłby być podawany podskórnie, ale jest zakwalifikowany w Polsce wyłącznie do podawania dożylnego, jest daratumumab. Podawanie go dożylnie jest niestety uciążliwe: wymaga infuzji trwających sześć-dziesięć godzin. Tymczasem podanie podskórne trwa chwilę. To trochę tak, jakby nakazać komuś używanie samochodu z gaźnikiem, mimo że auto z pompą wtryskową jest znacznie nowocześniejsze i bardziej wydajne.

Dodatkowo, podawanie dożylne daratumumabu, a więc leku będącego przeciwciałem monoklonalnym, czyli białkiem, może się wiązać dla pacjenta z szeregiem powikłań uczuleniowych w postaci m.in. gorączki, spadku ciśnienia czy spazmu oskrzeli. To powoduje konieczność modyfikowania prędkości wlewu, a niekiedy zatrzymywania go. Ta procedura na wiele godzin angażuje personel, no i samego pacjenta zatrzymuje dłużej w szpitalu.

Konieczność hospitalizacji związanej z dożylnym leczeniem daratumumabem rodzi jeszcze jedno zagrożenie. Jest nim większe ryzyko zakażenia COVID-19, związane z długim przebywaniem w środowisku szpitalnym. Ryzyko to na pewno jest większe wtedy, kiedy pacjent przebywa w szpitalu nie przez 15 minut, tylko przez 10 godzin. A należy pamiętać, że osoby chore na szpiczaka plazmocytowego są 7–10-krotnie bardziej od innych narażone na infekcje wirusowe i bakteryjne.

Prof. Artur Jurczyszyn

Prof. Artur Jurczyszyn, kierownik Ośrodka Leczenia Dyskrazji Plazmocytowych Katedry Hematologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie:

Prowadziłem badania kliniczne związane z podawaniem w formie podskórnej daratumumabu, czyli nowoczesnego przeciwciała monoklonalnego anty-CD38, w terapii szpiczaka plazmocytowego. Największe liczbowo z badań klinicznych nosiło nazwę COLUMBA i było prowadzone w grupie kilkuset pacjentów na świecie. Jednym aplikowano lek w formie dożylnej, innym – podskórnej. Udowodniono, że skuteczność i bezpieczeństwo obu form podania jest porównywalna, ale wygoda dla pacjenta jest dużo większa przy terapii podskórnej. W ramach tych badań wspólnie z pielęgniarką podawałem pacjentom ten lek podskórnie i wiem, że wiąże się z tym komfort i bezpieczeństwo chorych.

Jesteśmy jednym z nielicznych krajów w Europie, w którym nadal obowiązuje forma dożylna, a nie podskórna. Jest to dość niezrozumiałe, bo taka terapia przynosi same plusy: pacjent nie musi być hospitalizowany, tylko krótko przebywa w klinice czy ośrodku dziennego leczenia. Odczuwa duży komfort, bo po kilku czy kilkunastu minutach może ten ośrodek opuścić. 

Artykuł jest elementem współpracy z Instytutem Komunikacji Zdrowotnej. Partner nie miał wpływu na opinie, które wyrażamy.


[i] Zalecenia Polskiej Grupy Szpiczakowej dotyczące rozpoznawania i leczenia szpiczaka plazmocytowego oraz innych dyskrazji plazmocytowych na rok 2021; prof. K. Giannopoulos i in.; http://szpiczak.org/wp-content/uploads/aktualnosci/2021/ZALECENIA-2021-PGSZ.pdf (dostęp 26.11.2021)

[ii] Krajowy Rejestr Nowotworów; http://onkologia.org.pl/ (dostęp 26.11.2021)

[iii] Leczenie podtrzymujące w szpiczaku plazmocytowym, S. Grosicki, Acta Haematol Pol. Vol. 44, nr 2, 2013; https://journals.viamedica.pl/acta_haematologica_polonica/article/download/83551/62709Acta Haematol Pol. (dostęp 26.11.2021)

Nie ma więcej wpisów