Dwoje Australijczyków nakręciło film swego życia: uchwycili dokładny moment erupcji wulkanu Tavurvur na Papui Nowej Gwinei. Wulkan był uprzejmy wyrzucić chmurę popiołów w momencie, kiedy go filmowali!
Linda i Phil McNamara dowiedzieli się, że wulkan Tavurvur wrze i szykuje się do silniejszej erupcji, więc 29 sierpnia 2014 roku wynajęli łódź, by przyjrzeć się temu z bliska. Widowisko zaczęło się, kiedy znajdowali się jakieś 4 km od wulkanu. Ze stożka wystrzelił na kilkaset metrów w górę słup popiołów, a 13 sekund później do łodzi dotarła fala uderzeniowa wywołana gwałtownym wzrostem ciśnienia, przemieszczająca się z prędkością ponaddźwiękową. Nagła kompresja kondensuje parę wodną w powietrzu w bezpośrednim sąsiedztwie wulkanu, co widać w postaci subtelnej mgiełki rozchodzącej się kręgiem wraz z falą uderzeniową. Nosi to nazwę obłoku Prandtla-Glauerta. Pojawia się on też m.in. w sąsiedztwie samolotu poruszającego się z prędkością naddźwiękową.
Tavurvur wybuchał kilkakrotnie w ostatnich latach. W 1994 roku pogrzebał pod popiołami pobliskie miasto Rabaul. W 2006 roku chmura popiołów wzniosła się na 18 km do stratosfery. Niektórzy naukowcy sądzą, że erupcja tego wulkanu w 535 roku mogła wywołać roczne ochłodzenie (zimę wulkaniczną), jedno z najbardziej dotkliwych zakłóceń klimatu na półkuli północnej w ciągu ostatnich 2000 lat.
A oto niesamowity film z najnowszej erupcji wulkanu Tavurvur:
A tutaj widać, jak Tavurvur wyglądał z orbity przed i po erupcji:
Polecamy też:
Wrota Piekieł, czyli ognista dziura w Turkmenistanie
You must be logged in to post a comment.