captcha image

A password will be e-mailed to you.

Kobiety, które były w ciąży, noszą w sobie cząstki swoich dzieci. W sensie dosłownym, nie metaforycznym.

Nie od dziś wiadomo, że dobro dziecka zawsze leży matce na sercu. Ale co, jeśli powiem Wam, że dziecko jest obecne nie tylko w sercu mamy, ale też w jej mózgu, płucach czy wątrobie? Nie w sensie metaforycznym, lecz dosłownym. W ustroju kobiety mogą znajdować się komórki pochodzące od wszystkich jej biologicznych dzieci. Jak to możliwe? Przekonajmy się.

Między nami – chimerami

Zacznijmy od tego, że jeszcze trochę, a będziemy mieli naprawdę spory problem ze zdefiniowaniem, czym dokładnie jest nasze biologiczne „ja”. W ostatnich latach coraz częściej mówi się o tym, że komórki bakteryjne, które mieszkają w naszych ciałach, są liczniejsze od naszych własnych komórek [1] i do pewnego stopnia mogą wpływać na to, jak funkcjonujemy [2]. Wiemy też, że niektóre wirusy potrafią wbudowywać swój materiał genetyczny w nasze DNA i pozostawać w ten sposób w uśpieniu, aż nadarzą się sprzyjające okoliczności do replikacji [3, 4]. Od podstawówki uczymy się także, iż nasze ciała mogą stać się życiodajnymi ekosystemami, pełnymi różnego rodzaju grzybów i pasożytów, ale rzadko wspominamy o tym, że inny człowiek może rozsiać po naszym ciele swoje komórki i ot tak je sobie pozostawić. A nie jest to wcale koncept nowy.

Ciężarna z płodem w płucach

Już w 1893 roku niemiecki patolog Christian Georg Schmorl zasugerował, że w czasie ciąży komórki płodu mogą przenikać barierę łożyskową i wędrować po ciele matki, a następnie – wbudowywać się w jej organy. Hipoteza ta była poparta analizą histopatologiczną tkanek kobiet, które zmarły w ciąży. Schmorl zaobserwował między innymi, że w ich tkance płucnej obecne są wielojądrzaste, syncytialne komórki olbrzymie, czyli twory, których normalnie w płucach się nie znajduje, a za to można je spotkać w ciele i krążeniu płodu. Schmorl przeprowadził wtedy serię bardzo skrupulatnych i docenianych dziś testów, które pozwoliły mu uznać swoją hipotezę za uzasadnioną [5].

Kobieta o męskim mózgu

Współczesne metody badawcze pozwalają nie tylko potwierdzić założenia Schmorla, ale też doprowadzić do znacznie bardziej zaskakujących wniosków. Zacznijmy od mózgu. Trudno o organ, który by definiował nasze „ja” w większym stopniu niż nasz własny mózg. Przecież mózg to ja. Mózg to moja świadomość i mózg to organ nadrzędny, który odpowiada za utrzymanie w ryzach całego ustroju, więc z całą pewnością jest mój i tylko mój. No, nie do końca. W 2012 roku udowodniono, że w mózgach ciężarnych znajdują się wbudowane komórki… ich dzieci [6]. Najłatwiej takie sytuacje obserwować wtedy, gdy matka (a więc posiadaczka dwóch chromosomów X) nosi w ciąży syna, ponieważ jego komórki zawierają chromosom Y. Chromosom Y jest stałym bywalcem na salonach we wszystkich męskich komórkach (poza bezjądrzastymi erytrocytami), ale w kobiecym ustroju powinien być persona non grata, czyż nie? Okazuje się, że niekoniecznie.

Nosić dziecko pod sercem, a w zasadzie… w sercu

Męskie komórki obecne były nie tylko w ustroju ciężarnych lub tych kobiet, które niedawno urodziły. Znajdowały się w mózgach aż 63% badanych, które w przeszłości urodziły syna, przy czym najstarsza z nich miała w momencie badania 94 lata (!) [6]. Oznacza to, że komórki ich dzieci nie tylko wbudowały się do ich ustroju, ale też solidnie się w nim rozgościły i nawet po wielu latach miały się świetnie.

Zaskakujące odkrycie z 2012 roku zostało nie tylko potwierdzone, ale też pociągnięte dalej w 2015 roku [7]. Nowe badania potwierdziły obecność komórek dzieci nie tylko w mózgach ich matek, ale też (jak to wcześniej zbadał Schmorl) – w ich płucach oraz w nerkach, wątrobie, śledzionie i sercu.

Spytacie – jak bardzo powszechna jest ta sytuacja. Powiem tak – z badań wynika, że jeśli jesteś w ciąży, to z wielkim prawdopodobieństwem komórki Twojego dziecka wędrują właśnie po Twoim krwiobiegu i wbudowują się w śledzionę, płuca oraz mózg. W odniesieniu do tych trzech organów komórki płodu potwierdzono bowiem u wszystkich badanych kobiet. Niemal równie często goście z płodowego ustroju pojawiali się w wątrobach matek (u 95% badanych ciężarnych) oraz w nerkach (znaleziono je u 84% badanych ciężarnych). Najmniej chętnie komórki dziecka wbudowywały się w strukturę serca (taką sytuację potwierdzono u 29% ciężarnych) [7].

Co ci leży na wątrobie? Dziecko

A co, jeśli byłam w ciąży, ale już nie jestem? Jak prawdopodobne jest, że w moim ciele nadal posiadam komórki swoich dzieci? Całkiem prawdopodobne. W omawianym przeze mnie badaniu obecność komórek pozostałych po dzieciach urodzonych przed laty potwierdzono w płucach 27% kobiet, w wątrobie 18% kobiet oraz w nerkach 17% kobiet.

Ale dlaczego w zasadzie te wyniki są takie ciekawe? Cóż… ustrój to takie trochę terytorialne zwierzę. W pewnych okresach może tolerować obecność gości z zewnątrz, ale na dłuższą metę nie chce do tego dopuszczać. To tak, jak wtedy, gdy gościcie w swoim domu liczną rodzinę na święta. Wszystko jest fajnie i pięknie, ale jak zareagowalibyście na wieść o tym, że część z nich zamierza z Wami nie tyle zostać na dłużej, ile zamieszkać… na zawsze. Taką właśnie sytuację obserwujemy w odniesieniu do omawianych komórek płodu. Są jak goście, którzy pewnego dnia odwiedzili Was i tak bardzo się rozgościli, że postanowili zostać. To dziwne. Dlatego warto to zbadać.

Naukowcy zastanawiają się przede wszystkim nad tym, jaką rolę pełnią ci goście i w jakich okolicznościach zostali włączeni w poczet domowników. Czy te obce komórki są po prostu tak natrętne, że nie dają się wyprosić? A może wkradły się do domu chyłkiem i cały czas starają się ukryć przed Waszym wzrokiem? Udają, że ich nie ma, a kiedy zaczynacie temat związany z ich wyprowadzką, zmieniają tor rozmowy na pogaduszki o pogodzie. A może to Wy sami zaprosiliście tych gości do swojego domu? Może oni wcale nie są darmozjadami, a wręcz przeciwnie – bardzo pomagają Wam w obowiązkach domowych i do tego robią wszystko za darmo? Może to nie goście, lecz Wasi zakładnicy?

Dobroczynni pomocnicy czy nowotworowi terroryści?

Sami widzicie, że możliwości jest bardzo wiele, dlatego badacze mają nad czym myśleć i co badać. Szczególnie zastanawiające jest to, że komórki pochodzące od płodu pojawiają się częściej i gęściej w tkankach objętych nowotworem niż w tkankach zdrowych [8, 9, 10, 11]. Czy to oznacza, że mogą być one współodpowiedzialne za wywoływanie tych patologii? A może po prostu pojawiły się właśnie tutaj, ponieważ tkanka nowotworowa jest zwykle doskonale ukrwiona i ma dostęp do składników odżywczych oraz tlenu.

Jest też trzecia możliwość, która budzi największe nadzieje. Niewykluczone, że komórki płodu wędrują po organizmie matki i mogą naprawiać powstające uszkodzenia, a nawet uczestniczyć w leczeniu patologii, takich właśnie jak nowotwory. Za teorią naprawczą przemawia chociażby to, że komórki pochodzące od płodu to nie pierwsze lepsze twory, lecz komórki macierzyste, które posiadają niezwykłe zdolności do przekształcenia się w zasadzie w dowolną tkankę. Mogłyby więc zastępować uszkodzone struktury lub je wzmacniać.

Taki pomysł byłby zasadny z punktu widzenia biologii. Organizm dziecka zwiększa własne szanse na przeżycie, jeśli wzmocni ustrój swojej matki. Wszystko to są jednak na razie tylko gdybania i póki co musimy po prostu poczekać na dalszy rozwój badań w tym kierunku.

Chimery istniały, istnieją i będą istnieć

Zazwyczaj traktujemy informacje o chimerach jak dziwne ciekawostki (kot Venus) lub jak coś nienaturalnego (hybryda człowieka i świni). Tymczasem, może się okazać, że chimeryzm jest nie tylko naturalny, ale też towarzyszy nam od pierwszych chwil życia – od momentu, w którym wysyłamy naszym matkom reprezentację własnego ustroju – reprezentację, która może z nią pozostać nawet do końca życia. Jakie to ma znaczenie dla nas, jako ludzi i jak wpłynie na nasze zdrowie oraz tożsamość – przekonamy się zapewne w najbliższych latach.

Bibliografia:

  1. Sender, R., Fuchs, S., & Milo, R. (2016). Revised estimates for the number of human and bacteria cells in the body. PLoS biology, 14(8), e1002533.
  2. Alcock, J., Maley, C. C., & Aktipis, C. A. (2014). Is eating behavior manipulated by the gastrointestinal microbiota? Evolutionary pressures and potential mechanisms. Bioessays, 36(10), 940-949.
  3. Parrish, N. F., & Tomonaga, K. (2016). Endogenized viral sequences in mammals. Current opinion in microbiology, 31, 176-183.
  4. Pastuzyn, E. D., Day, C. E., Kearns, R. B., Kyrke-Smith, M., Taibi, A. V., McCormick, J., & Briggs, J. A. (2018). The neuronal gene Arc encodes a repurposed retrotransposon Gag protein that mediates intercellular RNA transfer. Cell, 172(1), 275-288.
  5. Lapaire, O., Holzgreve, W., Oosterwijk, J. C., Brinkhaus, R., & Bianchi, D. W. (2007). Georg Schmorl on trophoblasts in the maternal circulation. Placenta, 28(1), 1-5.
  6. Chan, W. F., Gurnot, C., Montine, T. J., Sonnen, J. A., Guthrie, K. A., & Nelson, J. L. (2012). Male microchimerism in the human female brain. PLoS One, 7(9), e45592.
  7. Rijnink, E. C., Penning, M. E., Wolterbeek, R., Wilhelmus, S., Zandbergen, M., van Duinen, S. G., & Bajema, I. M. (2015). Tissue microchimerism is increased during pregnancy: a human autopsy study. MHR: Basic science of reproductive medicine, 21(11), 857-864.
  8. Gadi, V. K., Malone, K. E., Guthrie, K. A., Porter, P. L., & Nelson, J. L. (2008). Case-control study of fetal microchimerism and breast cancer. PLoS One, 3(3), e1706.
  9. Cirello, V., Recalcati, M. P., Muzza, M., Rossi, S., Perrino, M., Vicentini, L., & Fugazzola, L. (2008). Fetal cell microchimerism in papillary thyroid cancer: a possible role in tumor damage and tissue repair. Cancer Research, 68(20), 8482-8488.
  10. Sawicki, J. A. (2008). Fetal microchimerism and cancer. Cancer research, 68(23), 9567-9569.
  11. Kamper-Jørgensen, M., Biggar, R. J., Tjønneland, A., Hjalgrim, H., Kroman, N., Rostgaard, K., & Gadi, V. K. (2012). Opposite effects of microchimerism on breast and colon cancer. European journal of cancer, 48(14), 2227-2235.

 

Nie ma więcej wpisów