A password will be e-mailed to you.
Fot. Colossal Biosciences

Świat obiegła wieść o tym, jakoby dzięki modyfikacjom genetycznym udało się odtworzyć wymarłego 10 tysięcy lat temu wilka strasznego. Ogłosiła to firma Colossal Biosciences, która ma już na koncie podobne medialne sukcesy. No i tym razem to też okazuje się być marketingowym chwytem…

Nie, firma Colossal Biosciences nie „wskrzesiła” wilka strasznego, który wymarł około 10 tys. lat temu. Nie powołała też do życia wilkorów z „Gry o tron”. Za to jest niezła w marketing. A ludzie dają się na to nabierać.

Co ogłoszono? Że oto dzięki modyfikacjom genetycznym rzekomo odtworzono dalekiego krewniaka naszego wilka szarego. Urodziły się trzy szczenięta, które posiadają w genomie fragmenty DNA pochodzące od wilka strasznego.

A że firma jest cwana i wie, jak się dobić do mediów, to wydała przy okazji komunikat prasowy, który jest tyleż efektowny, co rozjeżdżający się z prawdą. A, i jeszcze jedno ze szczeniąt, samicę, nazwała Khaleesi, czyli tytułem jednej z głównych postaci „Gry o tron”. W komunikacie prasowym znalazły się stwierdzenia o tym, że wilk straszny powrócił i takie tam dyrdymały.

No więc, jak to jest naprawdę?

Wilk straszny (tak, to nazwa gatunkowa) to gatunek, który żył około 125 000-10 000 lat temu. Przez wiele lat sądzono, że był najbliższym krewnym wilka szarego, czyli gatunku, który żyje do dziś. Ba, pojawiały się nawet hipotezy mówiące, że dzisiejszy pies domowy mógł pochodzić od wilka strasznego.

Jednak w 2021 roku ukazały się wyniki badań, z których wynika, że ostatni wspólny przodek wilka szarego i strasznego żył 6 mln lat temu. Czyli naprawdę dawno temu, a gatunki te są odlegle spokrewnione.

Co więc zrobiła firma Colossal Biosciences? Wzięła ponoć (bo tego nie wiemy na pewno) z genomu wilka strasznego kilka elementów i na ich podstawie zmodyfikowała 14 genów wilka szarego. Jakie to geny? Na przykład odpowiadające za biały kolor sierści. Albo za kształt uszu. Albo wzrostu. Albo muskulatury.

Czyli wzięli zupełnie inny, odlegle spokrewniony gatunek i genetycznie „przebrali” go tak, żeby wyglądał jak wilk straszny. Zadbali o te cechy, które sprawią, że będzie dobrze wyglądał na zdjęciach i generalnie „dobrze się sprzeda” w mediach.

Jak napisał prof. Paweł Golik, genetyk: ” ‘Przywracanie wymarłych’ się sprzedaje lepiej niż ochrona tych gatunków, które jeszcze dychają”

No i udało się. „Time” umieścił ich „wilka” na okładce. Media są szalenie podekscytowane. Przynajmniej te niemające większego pojęcia o temacie, bo popularyzatorzy nauki są głównie zniesmaczeni.

Nic zresztą dziwnego – Colossal Biosciences nie pierwszy już raz robi podobną szopkę. Niedawno ogłosili, że stworzyli mysz z genem mamuta. Mysz ma długą sierść. To wszystko. Ale ekscytacja była ogromna.

Firma opowiada, jak to zamierza przywracać do środowiska naturalnego dawno wymarłe gatunki. Tyle, że ich opowieści średnio trzymają się kupy – po pierwsze, nie odtwarzają wymarłych gatunków, tylko „przebierają” istniejące. Po drugie, nie ma już środowisk, w których żyły te zwierzęta. Ale jakże dobrze niesie się historyjka o tym, że „na Syberii znów będą żyły mamuty”…

A jak jest rozgłos, to są i pieniądze. I najwyraźniej o to chodzi, bo projekty firmy nie wnoszą do nauki zbyt wiele. Są za to efektowne.

No i media są zachwycone. Bo ludzie wchodzą na teksty o sensacyjnych nagłówkach i… oglądają reklamy, które się przy tych tekstach wyświetlają.

Nie ma więcej wpisów