captcha image

A password will be e-mailed to you.
New Horizons. Rys. NASA

New Horizons. Rys. NASA

Ten tekst powinien był powstać w sobotę wieczorem, ale po prostu nam się nie udało. Piszemy więc dziś, bo sprawa jest nadal aktualna i pozostaje równie ciekawa.

W sobotę o 22:30 sonda kosmiczna New Horizons obudziła się ze stanu hibernacji. Jednak zanim się o tym dowiedzieliśmy, musiało minąć 4,5 godziny – tyle potrzebuje światło, by dotrzeć do nas z okolic Plutona.

Bo właśnie Pluton jest głównym celem New Horizons. Prawdę mówiąc wyniknęła tu pewna niezręczność. Gdy sonda startowała 19 stycznia 2006 roku Pluton był planetą. I to nie byle jaką – jedyną planetą odkrytą przez Amerykanina. Clyde Tombaugh odkrył Plutona w 1930 roku i stał się niemal bohaterem narodowym USA. Tyle, że wraz z rozwojem naszej wiedzy o Układzie Słonecznym okazało się, że Pluton nie jest aż tak wyjątkowym obiektem, jak wcześniej sądzono. Gwoździem do trumny okazało się odkrycie w 2005 roku Eris, która okazała się od Plutona większa. Można ją było włączyć do grupy planet, ale uczyniono by niebezpieczny precedens – nie wiemy ile takich obiektów jeszcze odkryjemy, a różnice między nimi a “rasowymi” planetami są na tyle duże, że powiększanie grona planet Układu Słonecznego nie miało sensu.

I tak 24 sierpnia 2006 roku Pluton stracił status planety i został zaliczony do nowej kategorii planet karłowatych. W ten sposób w nieco ponad pół roku po wystrzeleniu New Horizons sonda przestała lecieć do dumnej amerykańskiej planety Pluton – jej celem stał się jeden z obiektów pasa Kuipera, planeta karłowata Pluton.

Naturalnie z naukowego punktu widzenia nie ma tu jakiejkolwiek różnicy, no ale przecież sami rozumiecie…

Tak czy inaczej New Horizons leci i to nie byle jak. To obiekt, który z największą prędkością opuścił okolice Ziemi. Ponad 47 minut pracy silników rakietowych nadało mu prędkość 16,26 km/s czyli 58 536 km/h. W przeciwieństwie do Rosetty, która najpierw długo się rozpędzała wykorzystując asysty grawitacyjne New Horizons pomknął do celu niemal prosto. Było to konieczne, bo odległość jaką miał przebyć była gigantyczna – w linii prostej wyniosła około 5 041 450 000 km czyli 33,7 jednostek astronomicznych. Trzeba było się spieszyć, by dolecieć tak daleko w rozsądnym czasie.

Po drodze New Horizons miał sporo roboty – by zniwelować spowalniający efekt przyciągania Słońca zaplanowano zbliżenie się do Jowisza i wykorzystanie jego pola grawitacyjnego do przyspieszenia sondy – 28 lutego 2007 roku New Horizons minął największą planetę Układu Słonecznego wykonując m.in. takie zdjęcie:

Jowisz i Io sfotografowane przez New Horizons. Fot. NASA

Jowisz i Io sfotografowane przez New Horizons. Fot. NASA

O skali pokonywanych przez New Horizons odległości nieźle świadczy to, że orbitę Księżyca minął po 9 godzinach, Jowisza – po około roku a na dolecenie do Plutona potrzebuje 9 lat.

Sobotnie wybudzenie New Horizons to właśnie przygotowanie do badania Plutona i jego księżyca Charona. Zbliżanie się do tego układu ciał (Charon jest niewiele mniejszy od Plutona) rozpocznie się 12 kwietnia 2015 roku, a 14 lipca 2015 roku sonda przeleci najbliżej obu ciał mijając je w odstępie 14 minut. New Horizons pędzi zbyt szybko, by wejść na orbitę Plutona, więc wykona zdjęcia i pomiary przelatując w odległości 11 096 km.

Potem poleci dalej i do 2020 roku badać ma pas Kuipera czyli gigantyczny obłok materii rozciągający się za orbitami planet.

Strona misji New Horizons

Nie ma więcej wpisów