Zapach deszczu. Tak niesamowity jak woń zbliżającej się burzy, kwitnących lip i świeżo skoszonej trawy. Aż szkoda psuć tę idyllę informacją, że stoją za nim… bakterie.
Właśnie przed chwilą go poczułam. Wiedziona nosem podeszłam do okna, no i rzeczywiście okazało się, że pada deszcz.
Naukowe wyjaśnienie tego fenomenu jest dość przyziemne: za zapach deszczu odpowiedzialne są bakterie z typu promieniowców (Actinomycetales). Rozmnażają się w ziemi, wytwarzając przetrwalniki aktywujące się pod wpływem wilgoci i ciepła, a więc wtedy, gdy pada deszcz. Unoszone w drobnych kroplach deszczu zarodniki tworzą aerosol, za którego zapach odpowiedzialna jest wytwarzana przez bakterie substancja o nazwie geosmina (związek z grupy alkoholi), mająca również wiele wspólnego ze smakiem buraków i błotnistym zapachem przydennych ryb słodkowodnych, w tym karpi. To właśnie geosmina w wydaniu deszczowym jest rozpoznawana przez nasz mózg jako ten niesamowicie przyjemny ziemisty aromat. Im dłużej trwa susza przed deszczem, tym woń spowodowana przez geosminę jest intensywniejsza.
W letnim deszczu czuć też woń uwalnianych z gleby minerałów czy unoszonych wraz z wodą olejków aromatycznych wydzielanych przez rośliny. To ostatnie zmienia się wraz z dominującą na danym obszarze florą – inny zapach ma więc deszcz na przedmieściach Warszawy, a inny w górach Cameron Highlands w Malezji. Oba – równie ekstatyczne 🙂
Polecamy też:
Dlaczego kabel od słuchawek do smartfona jest zawsze splątany?
You must be logged in to post a comment.