Ekstremalne upały i pożary w Kanadzie, rekordowe temperatury w Skandynawii za kołem podbiegunowym, nawałnice z gigantycznym gradem w Polsce i trąbami powietrznymi w Czechach, płonąca Syberia, a do tego jeszcze potwierdzona najwyższa temperatura odnotowana na Antarktydzie. Klimat nam się popsuł. To przed tym naukowcy ostrzegali od lat.
Ostatnie tygodnie obfitują w doniesienia o anomaliach pogodowych z całego świata. A ja czuję się trochę tak, jakbym oglądała film katastroficzny, w którym pojawiają się te wszystkie wydarzenia, o których od dawna mówił jakiś bystry naukowiec, ale nikt go nie słuchał, a jeśli słuchał, to mu nie wierzył.
Potem w filmie następuje seria kadrów pokazujących anomalie pogodowe z całego świata. I to się właśnie dzieje, tylko że naprawdę, a nie na ekranie.
Czy anomalie pogodowe, które miały miejsce w ostatnich tygodniach czy miesiącach – zwrotnikowe upały w Kanadzie i północnej Skandynawii, rekordowe ciepło na Antarktydzie, nawałnice w Polsce i Czechach, wielkie pożary na Syberii – to znak, że zmiana klimatu przyspieszyła?
Zmiana klimatu ma się czym „żywić’ – nasze emisje gazów cieplarnianych napędzają ją nieprzerwanie. Wskutek narastającego wzmocnienia efektu cieplarnianego tempo gromadzenia się energii w systemie klimatycznym cały czas przyspiesza – w ostatnich latach jest dwukrotnie większe niż na początku XX wieku. To wpływa na ekstrema pogody, szczególnie te po „ciepłej” stronie skali.
– powiedział Crazy Nauce prof. Szymon Malinowski, fizyk atmosfery z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i z serwisu Nauka o Klimacie.
Wśród emisji gazów cieplarnianych napędzających zmianę klimatu najważniejszą rolę odgrywa obecnie dwutlenek węgla, którego średnie roczne stężenie w atmosferze w 2020 roku osiągnęło poziom 412,5 części na milion – najwyższy w historii pomiarów i o ok. 50 proc. wyższy niż przy początkach rewolucji przemysłowej.
Ekstremalne zjawiska: więcej i mocniej
Obecność tej zwiększonej ilości energii w atmosferze odczuwamy już bardzo wyraźnie. Jej widocznym przejawem jest nie tylko wzrost temperatury na świecie, ale też m.in. częstsze pojawianie się ekstremalnych zjawisk pogodowych, które w dodatku mają większą siłę. Anomalie pogodowe ostatnio dały się we znaki w naszej części świata. 24 czerwca przez Polskę i Czechy przeszły gwałtowne burze z ulewnymi deszczami i gradem. Rekordowej wielkości gradzina, która spadła w Tomaszowie Mazowieckim, miała aż 13,5-14,5 cm średnicy i była największą do tej pory odnotowaną w Polsce.
1/2 After obtaining a picture of a hand with a ruler, it seems that #hail from Tomaszów Mazowiecki on 21 June can be estimated at ~14.5cm (5.75 in) based on two techniques (13.5-14.0cm is a safe bet). This is the largest estimated hail in #Poland based on @essl_ecss #ESWD record. pic.twitter.com/kTHlon0OWW
— Mateusz Taszarek ☈ (@MateuszTaszarek) June 27, 2021
Z kolei u naszych południowych sąsiadów, na Morawach, przeszło tornado o ogromnej sile. Na podstawie dokonanych przez nie zniszczeń Czeski Instytut Hydrometeorologiczny (ČHMÚ) ocenił jego siłę na stopień F4 w pięciostopniowej skali Fujity. To oznacza, że prędkość wiatru w wirze wynosiła 333 do 418 km/h. Zginęło sześć osób, a około 200 zostało rannych.
? A rare and severe #tornado caused widespread destruction and reported deaths in #Czech Republic Thursday as extreme weather hit parts of central Europe
Photo of the tornadic supercell from Vojtěch Bernátek via @CzechView21 and @KeraunosObs
Our thoughts are with all affected pic.twitter.com/faOTQj7Von— World Meteorological Organization (@WMO) June 25, 2021
Gorąco!
Na przełomie czerwca i lipca 2021 roku Kanadę nawiedziła fala upałów, jakich do tej pory ten kraj nie widział. 29 czerwca w Lytton w Kolumbii Brytyjskiej (mieście leżącym na tej samej szerokości geograficznej co Kraków) odnotowano aż 49,6°C, co jest absolutnym rekordem w historii pomiarów na terenie Kanady.
Bez zmian klimatycznych wywołanych przez człowieka byłoby to prawie niemożliwe, ponieważ szanse na naturalne wystąpienie takich temperatur zdarzają się raz na dziesiątki tysięcy lat
– podsumował na Twitterze Met Office, narodowy serwis meteorologiczny Wielkiej Brytanii.
#Canada just had a temperature of nearly 50°C (Lytton, 49.6°C)
“Without human-induced climate change, it would have been almost impossible …as the chances of natural occurrence is once every tens of thousands of years,” says @metoffice scientist
Details https://t.co/fb1nIF8wny pic.twitter.com/rxKGmQqZZM— World Meteorological Organization (@WMO) June 30, 2021
Dzień po rekordzie w Lytton wybuchł pożar, który strawił 90 proc. powierzchni miasta. Ogień pojawił się również w innych regionach Kanady ogarniętych falą upałów. Z powodu wysokich temperatur topnieją lodowce górskie, co grozi powodziami w dolinach.
Fala upałów nawiedziła też Stany Zjednoczone, i to nie tylko słynącą z wysokich temperatur Kalifornię (nękaną obecnie także przez suszę), ale również stany położone bardziej na północy. W mieście Portland, leżącym w stanie Oregon, odnotowano rekordową temperaturę 44,4°C, a w Seattle w stanie Waszyngton 41,7°C.
Jak podaje Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO), wyjątkowo wysokie temperatury pojawiły się w czerwcu 2021 roku również w Afryce Północnej, na Półwyspie Arabskim, w Europie wschodniej, Iranie i w Indiach. Gorąco jest również na Syberii, gdzie płoną ogromne połacie lasów. Meteorolodzy przewidują, że dym z tych pożarów może dotrzeć nad biegun północny.
Predicted large-scale smoke transport around the N Hemisphere from the numerous devastating active #wildfires across Russia & North America in the @CopernicusECMWF Atmosphere Monitoring Service @ECMWF aerosol forecast initialized on 4 July at 00 UTC https://t.co/HBBTBmVBQR pic.twitter.com/cLSu26qSab
— Mark Parrington (@m_parrington) July 4, 2021
Wyjątkowo wysokie temperatury nawiedziły w ostatnich dniach również północną część Skandynawii. 5 lipca w miejscowości Saltdal w Norwegii, za kołem podbiegunowym, odnotowano 34°C. Gorąco jest również w Finlandii i Szwecji.
Jakby tego było mało, Światowa Organizacja Meteorologiczna ogłosiła właśnie, że uznała nową rekordową temperaturę dla Antarktydy wynoszącą 18,3°C, którą odnotowano 6 lutego 2020 roku na stacji Esperanza w Argentynie.
Co dalej?
Przed punktem, w którym się właśnie znaleźliśmy, naukowcy ostrzegali od kilkudziesięciu lat, a od kilkunastu lat istnieje konsensus naukowy na temat tego, że obecnie zachodząca zmiana klimatu jest faktem i została wywołana przez działalność człowieka. Wiadomo też od dawna, co należy zrobić, by skutki katastrofy złagodzić (bo zatrzymać jej już niestety nie zdołamy) – przede wszystkim natychmiast odejść od spalania paliw kopalnych na rzecz czystych źródeł energii, w tym energii pochodzącej z rozszczepienia atomu, oraz zaprzestać wylesiania, osuszania mokradeł i przemysłowej hodowli zwierząt na taką skalę jak obecnie. O tym mówią raporty Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC).
Często pytacie mnie, czy przy tak wielkiej koniecznej skali zmian ma jakiekolwiek znaczenie to, czy my, jako jednostki, włączymy się w ten proces, czy nie. O tym, jak każdy z nas może i powinien zmniejszyć swój negatywny wpływ na klimat, napisałam oddzielny artykuł, a tutaj podkreślę tylko, że każdy z nas dokonuje codziennych wyborów, kupując dane produkty lub ich nie kupując (np. ograniczając zużycie plastiku), a także głosując w wyborach na polityków, których programy wyborcze uwzględniają zmianę klimatu, a nie na tych, którzy kurczowo trzymają się spalania węgla kosztem jakości życia przyszłych pokoleń. Tyle każdy z nas może i powinien zrobić.