
Tramwaj z Leeds. Fot. Graham Lees
– Dzień dobry
– Dzień dobry
– Czy ma pani gruszki?
– Tak
– To poproszę 5 gruszek, 3 jabłka i kilogram truskawek
– Proszę bardzo. Płaci pan 6 funtów.
– Proszę.
– Dziękuję bardzo.
– Dziękuję. Do widzenia
Znacie takie dialogi? Od lat powtarzają się podczas nauki angielskiego. By poczuć się jak w Chester albo Leeds często odgrywa się je w klasie – “teraz ty będziesz klientem a ja sprzedawcą”.
Powiedzcie szczerze – czuliście się w czasie takiej scenki niczym Polak w sklepie za granicą? Chyba nie bardzo, bo nasze mózgi nie są takie głupie i świetnie odróżniają udawanie od prawdziwej sytuacji. Za to gdy wreszcie naprawdę znajdziemy się w sklepie w Chester i przyjdzie nam kupować owoce, dopiero poczujemy zimny pot na karku i prawdziwe nerwy.
Dlatego nauka oparta na udawaniu jest mniej efektywna niż prawdziwe zanurzenie w języku. Niestety większość uczących się nie ma możliwości wyjazdu na kilka miesięcy za granicę. Stąd pomysł na zhackowanie mózgu i takie serwowanie mu angielskiego, by zbliżyć się do prawdziwego używania obcego języka.
Idea jest prosta – używajmy angielskiego w domu. Nie, bez przesady – nie chodzi o przestawienie się na obcy język całkowicie. To dopiero byłoby nienaturalne! Chodzi o to, by stosować proste sformułowania w określonych sytuacjach. Dziecko chce jeszcze pół godziny pograć na komputerze? Niech poprosi o to po angielsku. Rodzic – jeśli może – zgodzi się łatwiej, a dziecko nauczy przydatnego zwrotu. Takie gotowce można stosować w wielu sytuacjach, gdzie dzięki angielskiemu można uzyskać coś, co po polsku byłoby trudniejsze do dostania.
Dzięki temu angielski zaczyna aktywować układ nagrody w mózgu i kojarzy się dobrze. W dodatku mózg przyswaja zwroty w naturalnych zastosowaniach, a nie przy odgrywaniu scenek z jabłkami.
Twórcą metody deDOMO i jej szkolnej wersji deDOMOST jest dr Grzegorz Śpiewak, który był 6 grudnia gościem audycji Homo Science w radiu TOK FM. Zapraszamy do słuchania: