captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

Maska Lewandowskiego Fot. fcbayern/Instagram

Maska Lewandowskiego Fot. fcbayern/Instagram

Po poważnej kontuzji, jakiej doznał półfinałowym meczu Pucharu Niemiec, Robert Lewandowski wystąpi w dzisiejszym meczu w specjalnej masce. Ma ona ochronić złamany nos i uszkodzoną szczękę. Lewandowski pokazał maskę na swoim profilu na Facebooku. Wygląda, trzeba przyznać, groźnie.

Maska Lewandowskiego Fot. Robert Lewandowski/Facebook

Maska Lewandowskiego Fot. Robert Lewandowski/Facebook

Podobne maski i ochraniacze znane są już od dawna. Jednym z najsłynniejszych piłkarzy korzystających z takiego zabezpieczenia jest Petr Czech, który od 2006 roku gra w kasku ochraniającym głowę.

Maska Lewandowskiego to inna konstrukcja – zbudowana jest z laminowanego włókna węglowego o grubości około 2 mm. Rozciągnięte nici węglowe wzmacniają materiał czyniąc go jednocześnie bardzo lekkim – maska ochraniająca twarz waży 40-60 gramów. Jednak w razie uderzenia zachowa wystarczającą sztywność, by rozłożyć energię uderzenia równomiernie i ochronić uszkodzone tkanki.

Lewandowski w zbroi. Fot. Fot. fcbayern/Instagram

Lewandowski w zbroi. Fot. Fot. fcbayern/Instagram

Ochraniacze takie jak maska Lewandowskiego wykonywane są na indywidualne zamówienie i dopasowywane do twarzy zawodnika. To konieczne, bo kształt musi uwzględniać zarówno proporcje twarzy, jak i charakter kontuzji. W przypadku Lewandowskiego kształt twarzy odtworzono przy pomocy odlewu wykonanego tydzień temu. Drugą metodą jest laserowe skanowanie 3D, jednak w tym wypadku prostsza metoda była lepsza.

Niektóre firmy produkujące maski i ochraniacze, takie jak włoski Ortholabs, na stałe współpracują z klubami sportowymi. Włosi chwalą się, że opracowują sprzęt dla Chelsea czy Milanu. Klub Lewandowskiego nie pochwalił się, skąd pochodzi maska, jednak przy dostępnym budżecie i randze zawodnika z pewnością wybrał najlepsze rozwiązanie. Zwykle koszt maski wykonanej na zamówienie wynosi 500-1000 euro.

Robert Lewandowski zaczynał grać w piłkę pod Warszawą, był czołowym strzelcem Znicza Pruszków, Lecha Poznań, Borussi Dortmund. Teraz trafia ku chwale Bayernu z Monachium. Był królem strzelców polskiej i niemieckiej ligi. By go kupić, trzeba mieć równowartość 3200 nowych aut typu crossover. Strzelał wszystkim i wszędzie. Najbardziej nie cierpią go w Madrycie – tamtejszemu Realowi w Lidze Mistrzów i to podczas jednego tylko meczu w stolicy Hiszpanii strzelił aż cztery bramki.

Nie ma więcej wpisów