captcha image

A password will be e-mailed to you.

Nie udało ci się zrealizować wszystkich urlopowych planów? Może więc w ramach wetowania strat obejrzyj odlotowe wakacyjne miejsca w technologii VR – wybraliśmy filmy najlepsze z najlepszych!

Chcę was zabrać w nietypową podróż. Na jej pomysł wpadłem podczas oglądania po raz kolejny filmu „Wall-E”. Nie wiem, czy znacie tę bajkę, ale przedstawiona jest tam dość smutna wizja ludzkości, która nie jeździ już w góry, nie zwiedza świata, nie pływa w zimnym Bałtyku czy ciepłych wodach Chorwacji. Ludzie ledwo co się ruszają, a wakacje spędzają, oglądając „stary świat” w goglach VR, bo na Ziemi pracują już tylko roboty.

To przerażające, ale… pomyślałem sobie, że wykorzystanie technologii VR to świetny sposób na poznanie świata. W oceanie co prawda nie popływamy, ale dzięki goglom i widokowi 360° będziemy mogli poczuć się, jakbyśmy byli w miejscach, których być może nigdy nie będzie nam dane odwiedzić. Wirtualna wycieczka to również metoda na sprawdzenie różnych miejsc i przekonanie się, czy na pewno chcemy je zobaczyć w „realu”.

Starujemy

By wdrożyć się w klimat, trzeba wejść do samolotu. Wkładamy gogle na głowę i kiedy tylko usłyszymy polecenie „Proszę zapiąć pasy”, będziemy mogli wyruszyć w naszą podróż.

Zion

Skoro podróż mamy już za sobą, to wypada napisać, dokąd dolecieliśmy… Zaczynamy od celu, który od zeszłego tygodnia stał się moim marzeniem. Dowiedziałem się o miejscu nazwanym Angles Landing (Podest Aniołów) w amerykańskim parku narodowym Zion w stanie Utah. To taka tamtejsza Orla Perć. Nie wiem, czy jej przejście jest trudniejsze od naszej najpiękniejszej tatrzańskiej drogi – nigdy nie byłem na Orlej Perci, choć… przechodziłem tu i tam tuż nad nią – ale już filmy 2D z tej trasy robią na mnie wrażenie. U mnie skończyło się to ich oglądaniem przez ponad godzinę, ale dopiero wycieczka w wirtualnej rzeczywistości oddaje majestat tego miejsca. Wąska grań, a po obu stronach tzw. lufa, czyli 454 metry przepaści zakończonej kanionem Zion.

Droga na Podest Aniołów dostępna jest dla turystów dzięki wyposażeniu jej w łańcuchy. Bez nich byłaby to wspinaczkowa „trójka”, czyli „droga wymagająca wspinaczki z użyciem rąk”. I mimo że nie należy do prostych, to można spotkać na niej nawet dzieci. Nie znaczy to jednak, że jest całkiem bezpieczna: od 2004 roku pochłonęła już sześć ludzkich istnień. Na szczęście w VR-rze nic nam nie grozi.

Jeśli spodobały Wam się amerykańskie parki narodowe, to zapraszam na jeszcze jedną wirtualną wycieczkę. The Hidden Worlds of the National Parks 360° to film przygotowany przez Google po to, by przybliżyć światu piękno amerykańskiej przyrody i chronić ją przed postępującym zniszczeniem. Trasę można przebyć w goglach, ale równie ciekawa jest też jej interaktywna wersja dostępna na stronie WWW, gdzie nie tylko możemy rozejrzeć się dookoła siebie, ale nawet zacząć eksplorować niebo.

Avatar zwiedza ziemię

Kiedy jesteśmy przy Google’u, to nie można zapomnieć o aplikacji, która moim zdaniem powinna dostać informatyczną nagrodę Nobla. Mowa o Street View. Zna ją chyba każdy, ale dopiero fakt, że można wirtualnie stanąć na uliczce Barcelony i sprawdzić, czy nie wyskoczy na nią Zbigniew Boniek, zmieniają nasz odbiór tego, co summa summarum jest sztuczne. Ja osobiście ze Street View mam taki problem, że nie lubię podczas tych wędrówek patrzeć sobie pod nogi, bo moje oczy zamiast być ok. 170 cm nad ziemią są o jakiś metr wyżej. Fajnie jest poczuć się Avatarem, ale mój mózg chyba za tym nie przepada.

Czas się oderwać

Nikt nie powiedział, że wakacje trzeba spędzać na Ziemi. VR pozwala nam – i to dosłownie – od niej się oderwać. Zacznijmy od wirtualnego wzniesienia się w stratosferę. Film jest krótki, podróż na wysokość ponad 27 km nad Ziemię trwa niewiele ponad pięć minut i choć w domowym zaciszu wcale mi nie było zimno (tak jak powinno być na tej wysokości), to ja w jakimś stopniu dałem się oszukać nie tylko błędnikowi.

Ta podróż to też okazja, by przywołać pierwsze ze źródeł z dobrze zrealizowanymi produkcjami w 360° – aplikację DiscoveryVR. Poniższy film jest jednym z wielu, jakie przygotował kanał Discovery. W programie czeka na nas cała biblioteka dokumentów, które zabiorą nas w ciekawe zakątki świata. Będziemy mogli przelecieć obok Everestu czy przejść obok pandy w Chinach. Fantastyczna sprawa!

Po kosmicznych podróżach możemy wrócić na Ziemię, meldując się pod dobrym adresem National Geographic na YouTube. Tu można popływać pomiędzy rekinami na Wyspach Bahama albo teleportować się i spojrzeć w oczy młodemu lwu w Afryce (poszukajcie też i innych filmów oznaczonych jako 360°, bo warto!).

Sprawdź swoją psychę

Po tych wszystkich tysiącach kilometrów podróży czas na odpoczynek, czyli rozrywkę. Do tego VR również doskonale nadaje, a dreszczyku emocji dostarczyć może przejażdżka rollercosterem w parku rozrywki w Seulu.

Mało wrażeń? To co powiecie na wspinaczkę na 75-metrowe drzewo w Australii albo na lot na pokładzie F-18, startującego z lotniskowca USS Eisenhower? Wow, to naprawdę robi wrażenie.

Potem jeszcze proponuję przejść się po linie zawieszonej nad skałami i przelecieć się balonem. Ten film to kolejny moment, w którym podzielę się następnym wartym uwagi źródłem filmów 360°. Tym razem są to reportaże robione na potrzeby USA Today VR Stories. Dla mnie jest to ciekawy przykład nowego podejścia do dziennikarstwa, gdzie jesteśmy już nie tylko widzami, ale mamy możliwość być w centrum wydarzeń.

Świat z lotu ptaka

Jeśli spodobało Wam się latanie, to może interesujące będą też zapisy podróży, które zostały nakręcone z kamer 360° zainstalowanych na dronach. Nie dość, że obserwujemy świat z lotu ptaka, to jeszcze tak jak one możemy spoglądać w dół czy rozglądać się na boki. Jeśli chcecie poszukać najciekawszych ujęć kręconych z dronów, to polecam poszukać ich na interaktywnej mapie świata Travel by Drone.

Czy to jest przyszłość?

To, co zobaczyliście do tej pory, to dopiero początek. Rajeev Puran, menedżer ds. rozwoju w firmie Intel, mówi, że „za pięć lat będziemy w stanie założyć zestaw VR i przenieść się do pierwszej klasy luksusowego samolotu odrzutowego, by doświadczyć przepychu w powietrzu, wylądować na Tahiti i wybrać się na spacer po plaży”.

Poza tym wirtualna rzeczywistość to zaledwie wycinek cyfrowo kreowanego świata. Jest jeszcze przecież tzw. mixed reality (połączona rzeczywistość) – realizowana przez projekt Alloy Intela – w której nie tylko możemy obejrzeć się za siebie, ale zobaczymy w niej własny cień, swoje dłonie, nogi. Wszystko to, czego jeszcze w VR brakuje.

Puran w swojej wizji VR mówi, że „poczujemy chłodne powietrze i spotkamy ludzi z innych miejsc, którzy będą mieli na sobie zestawy VR. Będzie można z nimi porozmawiać, wybrać się na tańce itd. Za pięć lat będzie to powszechne”.

Trudno się z nim nie zgodzić. Powstają też pierwsze projekty, dzięki którym zamiast siedzieć wygodnie w fotelu, trzeba będzie wstać i na własnych nogach powędrować uliczką w Barcelonie. Mam tu na myśli symulator Virtuix Omni, będący swego rodzaju połączeniem biegowej bieżni z systemami śledzącymi ruchy naszych nóg i tułowia.

Oczywiście nie liczyłbym, że inwestycja w ten sprzęt wyjdzie taniej niż wycieczka z last minute, ale liczy się sama „możliwość*”. Pewnie szybciej udałoby nam się kupić The Ambiotherm, czyli dodatek do gogli, który potrafi generować sztuczną pogodę wokół nas.

Dzięki wbudowanym dwóm wiatraczkom poczujemy wiatr we włosach, a umieszczony na karku moduł pozwoli odczuć nam temperaturę, kiedy na urlopie postanowimy udać się tropami bohaterów “W pustyni i w puszczy”.

A przecież to nie wszystko, bo trwają już prace nad takimi projektami, które chcą dodać do tego zapach. Maska OhRoma skonstruowana przez inżynierów z CamSoda Labs ma być uzupełnieniem gogli, a wspólnie mają stanowić zestaw do oglądania filmów dla dorosłych.

Jeśli ten pomysł wydaje się wam za bardzo kontrowersyjny, to spójrzcie na Nosulus Rift. Tu nie ma żartów, bo to urządzenie powstaje po to, żeby można było poczuć… gazy puszczane przez bohaterów gry South Park: The Fractured But Whole.

Jak zawsze w świecie technologii przyszłość zapowiada się bardzo ciekawie. Ja jednak bardziej niż na wiatr i zapach czekam na film 360° z przejścia Orlej Perci, bo bardzo chcę wirtualnie doświadczyć słynnej drabinki na Zamarłej Turni, zanim sam na niej kiedyś w końcu stanę.

* Babcia weszła do pokoju wnuczka. Chłopiec budował z klocków, dziwaczne wieże stojące na granicy upadku. Zaintrygowana tą konstrukcją babcia zapytała: „Co to będzie?”. Wnuk szybko i zdecydowanie odpowiedział: „Możliwość.”

 

Zdjęcie otwierające: Pixabay, CC0

Tekst jest elementem współpracy z firmą Intel. Partner nie miał wpływu na treść ani opinie, które wyrażamy.

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów