captcha image

A password will be e-mailed to you.
Fot Crazy Nauka

Nie ma planety B. Jest tylko ta jedna Ziemia, którą niszczymy na potęgę. Tymczasem my zdajemy się tego nie zauważać, zajęci chocholim tańcem konsumpcji. Winę za to ponoszą nasze nienasycone mózgi.  

Niszczymy środowisko, wszystko wokół siebie zamieniając na pola uprawne, miasta, kopalnie i drogi. Eksterminujemy zwierzęta, których gatunki znikają jeden po drugim. Zużywamy zasoby naturalne planety, skupiając się zwłaszcza na węglu, ropie i gazie ziemnym, których spalanie daje nam elektryczność i taki dobrobyt, jakiego nigdy dotąd ludzkość nie zaznała. I prawdopodobnie już nie zazna, bo spalanie węgla i związane z tym emisje dwutlenku węgla do atmosfery zaprowadziły nas na skraj katastrofy klimatycznej. „Jesteśmy prawdopodobnie ostatnim pokoleniem, które zazna nieskrępowanej konsumpcji, dostatku i zdrowia. Za trzydzieści lat świat nie będzie miał nic wspólnego z otaczającą nas dzisiaj rzeczywistością” – pisze Sébastien Bohler, francuski neurobiolog, autor książki „Zachłanny mózg”.

Pytanie brzmi: dlaczego w obliczu katastrofy uzbroiliśmy się w precyzyjne narzędzia pozwalające mierzyć wzrost temperatury czy stężenia CO2, ale wciąż zachowujemy niemal całkowitą bezczynność w kwestii zatrzymania zachodzących zmian? Bohler wskazuje winnego wewnątrz nas samych: to nasze pochłonięte szałem konsumpcji mózgi zwodzą nas na manowce. Czy wobec bezpośredniego zagrożenia zdołamy im się przeciwstawić? Odpowiedź brzmi: to zależy. To zależy od tego, że dopuścimy do głosu części naszego mózgu, które cechuje racjonalność i umiejętność spoglądania w przyszłość odleglejszą niż ta zapewniająca uczucie sytości i władzy nad otoczeniem.

Motywacja jak u minoga

Na razie jednak – od blisko 200 tysięcy lat – żyjemy we władaniu pana Hyde’a, który całkowicie zdominował naszego wewnętrznego rozsądnego doktora Jekylla. W naszym mózgu ów Mr Hyde nosi mało imponujące miano prążkowia, a jest podkorową strukturą mózgową obecną już u bardzo prymitywnych kręgowców, w tym u minoga, jednej z najstarszych ryb żyjących przed milionami lat w oceanach.

Struktura ta jest niezbędna do tego, by przeżyć i wskutek tego niezwykle dla nas ważna. To ona decyduje o tym, że naszym głównym celem jest zaspokojenie krótkoterminowych zadań i popędów: odżywiania, reprodukcji, dążenia do władzy, dokonania tego przy minimalnym nakładzie sił i w oparciu o zdobywanie maksymalnej ilości danych o naszym otoczeniu.

Oto (prawie) cała nasza motywacja życiowa, bo to przecież prążkowie dzierży w ręku narzędzie w postaci racjonalnej kory mózgowej, która pozwala jeszcze sprawniej zaspokajać pierwotne popędy. Automaty z napojami, internet zapewniający natychmiastowy dostęp do informacji, loty samolotem, jedzenie na telefon – to wszystko usługi wymyślone przez korę po to, by zaspokajać potrzeby dyktowane przez prążkowie. „Obowiązuje ta sama zasada, co u minoga” – pisze Bohler w „Zachłannym mózgu”. – „Jeżeli jakieś zachowanie zwiększa szanse przetrwania lub przekazania genów, bez względu na to, czy chodzi o zdobywanie pożywienia, partnerów seksualnych, statusu społecznego, czy eksplorację nowych terytoriów, prążkowie dostaje zastrzyk dopaminy, a korzystne zachowanie zostaje wzmocnione”.

Autor dodaje, że ogromny wpływ prążkowia na inne obszary mózgu wynika ze specyficznej budowy komórek nerwowych:

„Rozkazy płynące z pola brzusznego nakrywki [które decyduje o dostawach dopaminy do innych obszarów mózgu – przyp. AS] oraz prążkowia docierają długimi aksonami także do tych zakątków kory mózgowej, w których mieszczą się rozumowanie, zdolność planowania i organizacji, myślenie abstrakcyjne, a nawet pamięć”.

Zasada brzmi ”kora proponuje, prążkowie decyduje”. Gdy zaplanowana i wykonana przez korę czynność prowadzi do jednej z pięciu podstawowych nagród (jedzenia, seksu, informacji, wysokiej pozycji społecznej lub ograniczenia wysiłku), wówczas zostaje zatwierdzona przez prążkowie, które decyduje o wyrzucie upragnionej dopaminy, zwanej hormonem szczęścia i nagrody.

Jak z tym walczyć?

Czy zatem jesteśmy na przegranej pozycji – przegranej w walce z nami samymi? Nie do końca.

Autor „Zachłannego mózgu” podpowiada, że wciąż mamy do dyspozycji dwa rozwiązania. I nie chodzi tu o twarde przeciwstawianie się żywiołowi prążkowia, do czego przez wieku zmuszały ludzi restrykcyjne nakazy religijne i obyczajowe. Jedno z rozwiązań polega bowiem na przekierowaniu energii prążkowia, tak by zasilała nie popędy, ale zmiany, które powinny zajść, żeby dać ludzkości szansę na dalsze godne funkcjonowanie. Entuzjazm i zaangażowanie potrafią wiele zmienić – widzę to po sobie, kiedy każdy kolejny artykuł umacnia mnie w przekonaniu, że dla zmiany klimatu można jeszcze sporo zrobić.

Drugi sposób to uświadomienie sobie nakazów, jakim podlegają nasze mózgi. Ich siła wynika bowiem z ich podstępnego, ukrytego charakteru. Kiedy wydobędziemy je na światło dzienne, znikną, przynajmniej częściowo. Kto z nas, wiedząc, że jest niewolnikiem własnych popędów chciałby świadomie utrzymywać ten stan rzeczy? Pewnie mało kto.

Sztuka polega na tym, by umiejętnie się temu przeciwstawić. Pomóc może trening uważności – wprowadzenie świadomości w naszą codzienność, w każdą, nawet najmniej ważną czynność. To metoda m.in. zalecana przez terapeutów ludziom walczącym z nadmiernym łaknieniem. Dzięki niej jesteśmy w stanie wmówić naszemu prążkowiu, że dostaje więcej, mimo że pod względem ilościowym dostaje mniej.

O tym, jak działa trening mindfulness, trzeba napisać znacznie więcej, niż może zaoferować nawet bardzo obszerna recenzja. Bohler jako neurobiolog zdecydowanie opowiada się za tą formą trenowania mózgu, której celem jest uwolnienie się od automatyzmów, w tym od automatycznego połykania jedzenia przed telewizorem czy bezkrytycznego przyjmowania, że nasza droga do szczęścia wiedzie przez reklamowany akurat w telewizji salon z supermodnymi samochodami.

Dlatego odsyłam Was do tej wspaniałej książki, która ma szansę pomóc nam wszystkim żyć bardziej świadomie i bardziej świadomie podejmować decyzje, nie ulegając każdemu kaprysowi struktury mózgowej przejętej w spadku po minogu.  

Jeślibyście mieli ochotę sięgnąć po „Zachłanny mózg”, to do 26 stycznia 2020 możecie kupić tę książkę w e-księgarni DobreKsiążki.pl w dobrej cenie 25,74 zł zamiast 30,03 zł – taką zniżkę uzyskacie z kodem rabatowym crazynauka – trzeba go wpisać po wejściu w koszyk, w okienku na dole.

Tytuł: „Zachłanny mózg. Jak nienasycony Homo sapiens skazuje świat na zagładę”

Autor: Sébastien Bohler

Wydawnictwo: Feeria Science

Nie ma więcej wpisów