Crazy Nauka rozpoczyna nowy cykl we współpracy z serwisem filmowym Stopklatka.pl. Będziemy opisywać naukowe bzdury w filmach. Oto pierwsza z nich!
„Hobbit: Pustkowie Smauga”: Czy beczki z krasnoludami na pokładzie utrzymałyby się na wodzie podczas szaleńczego spływu w rwącym potoku?
Często się zastanawiam, jak naukowcy są w stanie z przyjemnością oglądać niektóre niezłe skądinąd kinowe przeboje, niekiedy aż napęczniałe od naukowego nieprawdopodobieństwa. I nie chodzi tu o możliwość odbycia lotu stratosferycznego przez Iron Mana, ale o te momenty w filmach, które albo próbują ocierać się o naukowe podstawy, albo zwyczajnie zaprzeczają prawom fizyki. Teraz zajmę się tym drugim przypadkiem: krasnoludami z drugiej części „Hobbita” płynącymi w beczkach w dół strumienia.
Dlaczego uczepiłam się właśnie „Hobbita”? Dlatego, że wbrew pozorom w Śródziemiu panują te same prawa fizyki co w naszym świecie i nawet jeśli elfy i smoki nieco poza nie wykraczają, to nie powinny tego robić chociażby beczki puszczone luzem w rwącym górskim potoku. Na naszym profilu na Facebooku pojawiły się komentarze mówiące, że praw fizyki nie można przykładać do świata, w którym działa magia. Mi chodzi o to, że w Śródziemiu na takich samych zasadach jak u nas działa tarcie, grawitacja czy wyporność, a więc i spływ beczkami powinien się odbywać tak jak w naszej rzeczywistości. Tymczasem w filmie (bo w książce jest inaczej) zaprzecza on zdrowemu rozsądkowi. Pobawmy się, rozkładając to na czynniki pierwsze 🙂
Chodzi mi o scenę, w której Bilbo uwalnia krasnoludy z niewoli u leśnych elfów, spławiając je w beczkach po winie. W książce hobbit zabija gwoździami pojemniki z żywym ładunkiem w środku, a następnie wyławia je pod koniec trasy, uwalniając z wnętrza podtopione krasnoludy. To, chociaż mocno naciągane, ma jeszcze sens. Reżyser Peter Jackson postawił jednak w filmie na bardziej spektakularne sceny, podczas których płynące w OTWARTYCH beczkach krasnoludy dodatkowo walczą z goniącymi je orkami. Tylko jakim cudem beczki utrzymują się na wodzie w pozycji pionowej? To zwyczajnie sprzeczne z prawami fizyki.
Na obiekt zanurzony w cieczy działa siła wyporu, która wypycha go ku górze. Jej wartość jest równa temu, ile waży wyparta w ten sposób ciecz. Jak na łamach serwisu Wired.com szacuje Rhett Allain, profesor fizyki z Southeastern Louisiana University, beczka, taka jak na filmie, z ładunkiem w postaci krasnoluda mogącego ważyć około 55 kg (co jest możliwe przy ok. 140 cm wzrostu i przy braku broni, którą odebrały elfy – ocenił prof. Allain) musiałaby się zanurzyć pod wodę zaledwie na głębokość 30 cm. W filmie widać, że ponad lustro wody wystaje tylko około 20 cm ściany beczki, a więc zanurzenie sięga blisko 80 cm. Aby osiągnąć taki wynik, krasnolud musiałby ważyć ponad 185 kg. Albo przewozić w beczce ładunek. Tylko jaki? Gdyby to były jabłka ze spiżarni elfów, taka ich objętość nie zmieściłaby się razem z pasażerem, więc może chodzi o wodę? Wtedy należałoby uznać, że beczka jest nią w połowie napełniona i znajduje się na granicy zatonięcia.
Ale to niejedyny problem, bo beczka do połowy napełniona wodą i płynąca w potoku jest mocno niestabilna. Prof. Allain szacuje, że środek ciężkości dla takiego obiektu z krasnoludem na pokładzie będzie się znajdował 39,8 cm nad dnem beczki, podczas gdy środek wyporu – nieco poniżej tego poziomu. A kiedy środek wyporu znajduje się poniżej środka ciężkości, wtedy pojawiają się kłopoty. Mamy wówczas do czynienia z – jak to się ładnie mówi – stanem równowagi chwiejnej. Innymi słowy: tak obładowana beczka przy najmniejszej fali przewróciłaby się, posyłając krasnoluda za burtę.
A gdyby tak na dno beczki włożyć ponad 130 kg złota? Wówczas utrzymałaby stabilność, nawet w żywym ładunkiem. Ale skąd złoto u krasnoludów? Czyżby ukradły je leśnym elfom?.. Nic dziwnego, że obie rasy nie darzyły się sympatią.
Tutaj zobaczycie scenę ucieczki krasnoludów w beczkach:
Ten artykuł ukazał się również w serwisie Stopklatka.pl
Przeczytajcie również naukową recenzję filmu “Grawitacja”
You must be logged in to post a comment.