captcha image

A password will be e-mailed to you.
Crazy Nauka na Świdrze. Fot. Crazy Nauka

Crazy Nauka na Świdrze. Fot. Crazy Nauka

Właśnie wróciliśmy ze spływu kajakowego po podwarszawskim Świdrze. Było słońce, była burza i duuużo wiosłowania.

Od lat regularnie jeździmy na rozmaite spływy kajakowe. Dawniej na Czarną Hańczę czy Krutynię, teraz bliżej domu – na Jeziorkę czy Świder. I muszę  przyznać, że te mniej znane kajakarzom rzeczki bywają nieraz bardziej wymagające niż klasyka polskich spływów.

Ela i Krzysztof, nasi przyjaciele, podczas wspólnego spływu Jeziorką. Fot. Crazy Nauka

Ela i Krzysztof, nasi przyjaciele, podczas wspólnego spływu Jeziorką. Fot. Crazy Nauka

I właśnie przyszło mi do głowy, że wiosłowanie na kajaku to właściwie czysta fizyka. Barki i tułów wykonują tutaj zasadniczą pracę, a wytworzona przez nie energia jest przenoszona przez ramiona i ręce na pióra wioseł. Wiosłowanie opiera się na dźwigni wytwarzanej pomiędzy punktem styku wyżej położonej dłoni a piórem odpychającym się od wody. Niżej położona dłoń, ciągnąc wiosło, usprawnia działanie dźwigni.

Choć pływanie kajakiem wydaje się bardzo efektywnym sposobem przemieszczania się po wodzie, to w rzeczywistości jego wydajność nie przekracza 75 proc. To oznacza, że 25 proc. naszej energii w kajaku tracimy na tworzenie fal i wirów w wodzie.

A to my na Jeziorce (polecamy wypożyczalnię Kajaki Piaseczno) i uchwycona nowa moda podwarszawskich rzek – spływanie z parasolem:

Tym, co najbardziej przeszkadza kajakarzom, jest opór tarcia. Stanowi on około 90 proc. oporów ruchu przy prędkości poniżej 3 km/godz. Kiedy płyniemy szybciej, wzrasta też opór kształtu, który prowadzi do tworzenia się za kajakiem śladu torowego, czyli kilwateru, który rozchodzi się po obu stronach od dzioba w kształcie litery V. Tym, co okazuje się decydujące dla oporów ruchu, są fale poprzeczne tworzące się wewnątrz kilwateru.

Tak pisze o tym zjawisku Jacek Starzyński, instruktor kajakarstwa, na stronie kajak.org.pl:

Długość fal rośnie kwadratowo ze wzrostem prędkości. Kajak płynący z prędkością 4.5 km/h generuje fale o długości około 1 m. Przy prędkości 9 km/h długość fal wzrośnie czterokrotnie, a to oznacza, że kajak będzie ,,siedział” w dolinie generowanej przez siebie fali. Przy większej prędkości fala wydłuży się jeszcze bardziej i kajakarz będzie nie tylko musiał przezwyciężyć rosnące opory związane z wytworzeniem fali, ale dosłownie będzie się starał ,,wspiąć” na uciekającą przed nim falę.

I jeszcze jedno: środek ciężkości na kajaku powinien znajdować się jak najbliżej powierzchni wody. Przekonałam się o tym podczas jednego ze spływów, kiedy usiłowałam się obrócić w kajaku, żeby zrobić kilka zdjęć… Resztę sobie sami dopowiedzcie 😉

 

Nie ma więcej wpisów