captcha image

A password will be e-mailed to you.
Czy „zimna Zośka” i „zimni ogrodnicy” to mit czy faktyczne zjawisko? Fot. RC Designer
Czy „zimna Zośka” i „zimni ogrodnicy” to mit czy faktyczne zjawisko? Fot. RC Designer
[tekst zaktualizowany 8 maja 2024 przez Piotra Stanisławskiego]

Wszyscy ogrodnicy wiedzą, że ludowe porzekadła warto traktować poważnie. Dlatego zazwyczaj czekają z sadzeniem wrażliwych na zimno roślin i warzyw przed „zimnymi ogrodnikami” i „zimną Zośką”. Czy obawa przed chłodem i przymrozkami ma jednak jakiekolwiek podstawy naukowe? Okazuje się, że tak.

Nasi „zimni ogrodnicy” to Pankracy, Serwacy i Bonifacy – w ich imieniny, przypadające kolejno od 12 do 14 maja, powinniśmy szczególnie uważać na gwałtownie obniżającą się temperaturę i słynne majowe przymrozki. 15 maja dzieła zniszczenia dopełnia „zimna Zośka”. I choć w minionych latach te dni bywały bardzo ciepłe, zazwyczaj następowało po nich jednak znaczne ochłodzenie. O co zatem w tym chodzi? Czy to tylko przypadek, czy zjawisko gwałtownego ochłodzenia faktycznie przypada zawsze na pierwszą połowę maja?

Sto lat zimnego maja

Na to pytanie postanowili odpowiedzieć naukowcy, którzy przyjrzeli się historycznym danym dotyczącym majowej pogody. Materiał do badań został dostarczony przez Obserwatorium Astronomiczne UJ w Krakowie (niestety analiza nie jest już dostępna online) i objął lata 1881-1980.  Okazało się, że prawie każdego roku zdarzają się poważne ochłodzenia (spadek temperatury o więcej niż 10 ºC), które trwają kilka dni lub występują w kilkudniowych „blokach” rozdzielonych cieplejszymi dniami. Nie zawsze jednak wypadają dokładnie w dniach 12–15 maja, choć bardzo często trzymają się tych przysłowiowych dat. Zjawisko to występuje nie tylko w Polsce – razem z nami każdej wiosny na pogodę narzekają także Niemcy, Francuzi, Holendrzy i Słoweńcy.

Z analizy materiałów wynika, że fale majowych chłodów mogą tak naprawdę wystąpić w każdym dniu maja z prawdopodobieństwem wzrastającym od 1 do 12 dnia miesiąca, ale także kolejne dwa tygodnie mogą nieprzyjemnie zaskoczyć ogrodników i zwolenników aktywności na świeżym powietrzu. Nie warto zatem jeszcze chować szalików na dno szafy, choć najbardziej niebezpieczny okres już za nami, a prognozy stają się coraz bardziej obiecujące.

[aktualizacja z 08-05-2024]

Ponieważ dane analizowane przez naukowców z UJ kończą się na 1980 roku, postanowiliśmy sięgnąć po nowsze dane pogodowe. Korzystając z serwisu Weather Spark przejrzeliśmy dane pogodowe dla kolejnych lat XXI wieku. Dane pochodzą z Lotniska Chopina w Warszawie (WAW). Braliśmy pod uwagę wyraźne ochłodzenia zaczynające się w pierwszej połowie maja.

Wyraźnie widać tu “zimnych ogrodników” “zimne Zośki”, choć oczywiście ochłodzenie nie przychodzi zawsze i nie za każdym razem w tym samym momencie. Z analizowanych lat 2001-2023 wyraźnego ochłodzenia nie widać tylko w trzech majach: 2006, 2008 i 2015. Sześciokrotnie (2002, 2007, 2014, 2018, 2020, 2022) ochłodzenie było widoczne, choć niezbyt silne, ale w 5 latach przypadało na połowę miesiąca.

Aż w 14 latach ochłodzenie było silne i wyraźnie zauważalne. Zwykle trwało około 5-7 dni, i niemal za każdym razem dotyczyło dat z zakresu 12-19 maja. Czasem (w 7 latach) towarzyszyło mu drugie ochłodzenie pojawiające się wcześniej i zwykle zaczepiające o okolice przedłużonego majowego weekendu.

Jak widać więc tendencja ochłodzeń w okolicy połowy maja nadal się utrzymuje. Kto ciekaw, sam może poklikać i obejrzeć wykresy dla kolejnych lat.

Z czego zazwyczaj wynika nagła majowe ochłodzenie?

W skrócie – podczas nocy polarnej regiony arktyczne bardzo się wychładzają. Duża różnica temperatur między tym obszarem, a niższymi szerokościami geograficznymi sprawia, że mocniejszy jest prąd strumieniowy rozdzielający te regiony.

Wraz z ustąpieniem nocy polarnej północ zaczyna się ogrzewać, słabnie prąd strumieniowy. Sprawia to, że wyże powstające w tym czasie nad Europą Środkową przesuwają się powoli, a ich cyrkulacja zgodna z ruchem wskazówek zegara (antycyklonalna) “zasysa” wciąż jeszcze zimne powietrze z obszarów arktycznych.

Do tego wyż zwykle związany jest z bezchmurnym niebem. Brak izolacji z chmur powoduje ucieczkę ciepła w nocy, co daje wyraźne ochłodzenie, nawet przymrozki. Słońce nie grzeje jeszcze wystarczająco długo i mocno, by zrekompensować to zjawisko.

Jednak coraz częściej wiosną takim wyżom towarzyszą opady deszczu, co ma związek ze zmianami klimatu i zwiększeniem ilości wody w atmosferze. Może więc z czasem będziemy raczej mówić o “mokrej Zoście”?

[koniec aktualizacji]

Gdzie nasze pomidory?!

Pomijając fakt konieczności grzebania w szafach w poszukiwaniu swetrów i szalików, ponosimy także inne konsekwencje majowych ochłodzeń. Powody do narzekania znajdą na pewno miłośnicy nowalijek, pomidorów i wiosennego przysmaku – młodych ziemniaków. Ochłodzenia w pierwszej połowie maja wpływają zazwyczaj na termin pojawiania się tych produktów w sklepach, a także na późniejsze wysokie ceny. Spadek temperatury na początku maja w tym roku dał się mocno we znaki polskim pomidorom, które nie przepadają za temperaturą poniżej 10 ºC. Na rozkosze kulinarne przyjdzie nam zatem trochę poczekać. Można zatem posłuchać Maanamu i cierpliwie czekać na upały. A one podobno już wkrótce!

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów