captcha image

A password will be e-mailed to you.

Tekst jest elementem płatnej współpracy z wydawnictwem Rebis

Obraz częściowo wygenerowany przez system sztucznej inteligencji

Konkretne przypadki i ludzkie historie. To najmocniejsza strona książki „Zbuntowany mózg” Sary Manning Peskin. Autorka, praktykująca neurolożka, sięgnęła po najlepsze wzory w tej dziedzinie tworząc książkę nieco podobną do słynnego „Mężczyzny, który pomylił swoją żonę z kapeluszem” Olivera Sacksa.

Pomysł jest prosty i nieco… przerażający. Autorka przekonuje nas (a nie jest to trudne), że funkcjonowanie naszego najważniejszego organu – mózgu – to właściwie ciągłe balansowanie na granicy katastrofy. Niesamowita złożoność tego systemu sprawia, że bardzo wiele rzeczy może „pójść nie tak”. I często idzie.

Każdy rozdział zaczyna się od opisu konkretnego przypadku. Mamy więc kobietę, która praktycznie z dnia na dzień traci kontakt z rzeczywistością i zapętla się w przeżyciach kilku dni myląc serialową fikcję z rzeczywistością. Mamy mężczyznę, który w ciągu kilku dni zamienia się z pogodnego emeryta w osobę niekontrolującą swojego ciała ani umysłu i wkrótce potem umiera. Jest opowieść o kobiecie, której nerwy zaczęły się rozpadać.

Potem zwykle dowiadujemy się stopniowo tego, jak odkrywano przyczynę choroby. Często ta opowieść sięga do zdarzeń historycznych, które doprowadziły do pierwszego opisu przypadku, ale też pokazuje problemy, jakie pojawiają się współcześnie przy próbach diagnozowania znanych już chorób.

Niestety spora część przypadków nie ma szczęśliwego zakończenia. To problem z naszym układem nerwowym, który nietrudno wykoleić z toru, ale niezwykle trudno go znowu postawić na szynach i skłonić do dalszej jazdy we właściwym kierunku. Cóż, płacimy wysoką cenę za posiadanie i codzienne korzystanie z najbardziej złożonej struktury we Wszechświecie, jaką znamy.

Chyba najciekawszą z opowieści jest ta o badaniu kuru – „śmiejącej się śmierci”. Jeśli ktoś o niej nie słyszał i boi się spoilerów, to niech przeskoczy na koniec tego akapitu. Kuru to dziwna choroba, która dotyczyła (bo już praktycznie nie występuje) zaledwie jednego plemienia żyjącego w trudno dostępnym rejonie Papui-Nowej Gwinei. Występowała niemal wyłącznie u kobiet i objawiała się narastającymi problemami z poruszaniem się, drżeniem kończyn, pojawianiem się nienaturalnych dla wieku pacjenta odruchów oraz przymusowym płaczem lub śmiechem, od którego pochodzi spopularyzowana przez media nazwa „śmiejąca się śmierć”. Niezwykle złożona była droga prowadząca do odkrycia przyczyn choroby, zwłaszcza, że objawy pojawiały się w około 20 lat od chwili kontaktu z patogenem. Zresztą sam patogen też był tak nietypowy, że jego odkrycie wymagało niezwykłego śledztwa. Okazało się, że kuru to choroba prionowa, a więc wywoływana przez nieprawidłowo uformowane białka, których struktura „zaraża” inne białka powodując, że i one zmieniają strukturę przestrzenną. To ta sama grupa chorób, do której należy choroba Creutzfeldta-Jacoba (powinniśmy ją nazywać chorobą Jacoba) czy śmiertelna rodzinna bezsenność. Tyle, że kuru rozprzestrzeniało się poprzez zjadanie mózgów zmarłych ludzi, co należało do zwyczajów pogrzebowych dotkniętego nią plemienia. Uff, mocna historia. Dość znana, ale tu bardzo dobrze i dogłębnie opowiedziana.

„Zbuntowany mózg” nie jest grubą ani szalenie rozbudowaną książką. 200 stron, 9 rozdziałów. Ale muszę przyznać, że dla mnie była to spora zaleta, bo biorąc się za lekturę nie miałem poczucia podejmowania jakiegoś dużego zobowiązania. Po prostu niezbyt długa, ale bardzo konkretna książka pokazująca, jak ryzykownie być wyjątkowym.

Zbuntowany mózg

Sara Manning Peskin

wydawnictwo Rebis

Nie ma więcej wpisów