captcha image

A password will be e-mailed to you.

Orki zatopiły polski jacht “Grazie Mamma” w Cieśninie Gibraltarskiej. Przez 45 minut waliły nosami w płetwę sterową, aż ją zniszczyły, a przy okazji rozszczelniły dno kadłuba. Wcześniej w ten sam sposób zatopiły jeszcze 3 jachty, a kilkaset uszkodziły. O co im właściwie chodzi? Wiele wskazuje na to, że o… zabawę. Inna hipoteza mówi, że jest to efekt traumy doznanej przez przywódczynię tego procederu.

Zdjęcie nie pokazuje konkretnej orki atakującej jacht.

Model działania jest zawsze ten sam: orki żyjące u wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego podpływają do jachtów żaglowych (i tylko takich!), działając w grupach liczących do 9 osobników, po czym atakują ich stery. Kiedy uda im się je zepsuć, impreza się kończy. “Bandzie” przewodzą trzy osobniki. Naukowcy nadali im imiona: White Gladis (przywódczyni) oraz Black Gladis i Grey Gladis (dawna nazwa tego gatunku to Orca gladiator).

Jeden z żeglarzy, który wcześniej doświadczył ataku orek na swój jacht, relacjonował, iż akcja trwała powyżej 40 minut, co było oczywiście przerażające dla załogi, ale nie zagroziło bezpośrednio jej zdrowiu czy życiu. Po tym czasie zwierzęta uznały, że płetwa sterowa jest zepsuta, i odpłynęły. Do portu jacht zdołał wrócić dzięki temu, że był wyposażony w drugi ster, którego zwierzęta najwyraźniej nie zauważyły.

Polski jacht “Grazie Mamma” nie miał tyle szczęścia. 31 października orki tak długo maltretowały jego płetwę sterową, że nie tylko ją popsuły, ale i spowodowały przeciek w kadłubie, co posłało jacht na dno. Załogę uratowała straż przybrzeżna.

Populacja orek iberyjskich jest bardzo niewielka – liczy mniej niż 50 osobników, z czego kilkanaście – zawsze tych samych – jest zaangażowanych w uszkadzanie łodzi. Dzieje się to na szlakach migracyjnych tych zwierząt. Nie pomagają próby odstraszenia orek wsypywanym do wody piaskiem czy przedmiotami zrzucanymi z pokładu. Robią swoje i dopiero wtedy odpływają.

– Pchają, pchają, pchają – i bum! To dla nich forma zabawy czy też gry mówi kanałowi BBC dr Renaud de Stephanis, prezes CIRCE, organizacji zajmującej się ochroną i badaniem waleni. – Wyobraź sobie dziecko w wieku 6-7 lat, ale ważące trzy tony. To wszystko. Gdyby orki faktycznie chciały zniszczyć łódź, zatopiłyby ją w ciągu 10 minut.

Do tej wersji zdarzeń przekonuje to, że orki to bardzo inteligentne zwierzęta, które wykazują złożone zachowania społeczne (jak np. skoordynowane polowania na foki przebywające na krach). O tym, że orki praktykują coś na kształt brutalnych zabaw, pisał na Facebooku polarnik Mikołaj Golachowski. Relacjonował, że podczas jednej z jego wypraw orki upodobały sobie przegryzanie zodiaków (pontonów). Kiedy uchodziło z nich powietrze, a załoganci krzyczeli, zwierzęta wyglądały, jakby się dobrze bawiły. Ludziom nie robiły krzywdy.

Druga wersja mówi o tym, że White Gladis mogła doznać urazu wskutek kontaktu ze sterem jachtu albo w następstwie zaplątania się w liny zarzucane na rufie przez łodzie rybackie (orki często podkradają rybakom złowione ryby). Od tej pory White Gladis atakuje urządzenia, które jej o tym przypominają.

Za prawdziwością tej hipotezy przemawia to, że samica nauczyła tego sposobu działania swoje młode oraz inne orki zaczepiające jachty. Od 2020 roku, kiedy ataki zaczęły się pojawiać, ich liczba dwa lata później zwiększyła się czterokrotnie. A obszar działania rozszerzył się z Cieśniny Gibraltarskiej na wybrzeża Portugalii, Hiszpanii, Maroka i Francji.

Przeciwko hipotezie “traumy” przemawia zaś to, że orki nie przejawiają zachowań, które można by interpretować jako “zemstę”, jak twierdzą cytowani przez BBC specjaliści. Nawet uderzając w stery, nie wykazują agresywnej postawy. W szczególności nie są wrogo nastawione do ludzi, którym nie robią krzywdy, choć z łatwością mogłyby.

Orki są pod ścisłą ochroną, więc na szczęście działania ludzi wobec nich sprowadzają się jedynie do monitorowania ich tras i wysyłania ostrzeżeń do żeglarzy w zagrożonym rejonie. Oby na tym się skończyło.

Martwię się o te orki, niestety. Jachty nie muszą tam pływać, orki tak

– napisał Mikołaj Golachowski.

Źródło


Nie jesteśmy portalem. To blog tworzony przez dwie osoby – Olę i Piotra (a ten tekst napisałam ja, Ola). Jeśli mój tekst Ci się spodobał, do czegoś się przydał lub coś wyjaśnił – to świetnie. Wkładamy w nasze materiały dużo pracy starając się, by były rzetelne i jasne. Jeśli chcesz, możesz w zamian podarować nam wirtualną kawę. Będzie nam bardzo miło. Dziękujemy 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Nie ma więcej wpisów