captcha image

A password will be e-mailed to you.

Kto nigdy nie nasikał do basenu? Z dużym prawdopodobieństwem każdy z nas zrobił to jako dziecko, a być może nie tylko jako dziecko, o czym świadczą badania składu wody w basenach. Mówi się też, że istnieją dwa rodzaje nurków: ci, którzy sikają do mokrego skafandra i ci, którzy kłamią, że tego nie robią. Tylko dlaczego ta potrzeba jest tak silna?

A to ja w basenie. Po prostu pływam 😉

Zdarzyło Ci się wejść do chłodnej wody w basenie i zaraz z niej wybiegać, bo zapomniałaś / zapomniałeś pójść wcześniej za potrzebą? Pół biedy, jeśli faktycznie z niej wybiegniesz… No, ale od początku.

Trochę fizjologii

Zwiększenie potrzeby wydalania moczu przez organizm w odpowiedzi na wejście do chłodnej wody nosi nazwę diurezy zanurzeniowej.

Od strony fizjologicznej wygląda to tak, że aby zapobiec utracie ciepła, naczynia krwionośne w skórze, powierzchniowych tkankach ciała oraz w mięśniach rąk i nóg zwężają się, wskutek czego więcej krwi przemieszcza się do centralnych narządów wewnętrznych i głównych naczyń krwionośnych.

W efekcie podnosi się w nich ciśnienie krwi, a z układu krwionośnego do mózgu płynie sygnał, aby ograniczyć produkcję hormonu antydiuretycznego (inaczej wazopresyny), który spowalnia wytwarzanie moczu. W ten sposób nerki otrzymują sygnał o tym, że dociera do nich nadmiar płynu, którego trzeba się szybko pozbyć, aby zachować właściwą objętość krwi w organizmie. A jak to osiągnąć? Oczywiście, wytwarzając więcej moczu. Efekt: natychmiastowa chęć siusiania.

Im chłodniejsza woda, tym silniej działa ten mechanizm. To dlatego bardziej odczuwają go nurkowie (zwłaszcza ci zanurzający się np. w zimnych polskich jeziorach w mokrych skafandrach, czyli piankach – wiem coś o tym), a słabiej – osoby kąpiące się w podgrzewanych basenach. Podczas kursów nurkowych można nawet usłyszeć uspokajający żart o tym, że istnieją dwa rodzaje nurków: ci, którzy sikają do mokrego skafandra i ci, którzy kłamią, że tego nie robią.

Czy rzeczywiście ludzie masowo sikają do basenów?

Zjawisko oddawania moczu w chłodnej wodzie może też być potęgowane przez stres. Wielu pływaków olimpijskich przyznało się do sikania w basenach.

Z dużym prawdopodobieństwem robią to nie tylko sportowcy, ale też mnóstwo zwykłych ludzi korzystających z basenów publicznych – w badaniach przyznało się do tego 19 proc. dorosłych. O tym, że być może jest to zaniżony odsetek, mogą świadczyć wyniki analiz przeprowadzonych w ponad 30 basenach przez naukowców z Uniwersytetu Alberty w Kanadzie (OK, przyznaję, że być może niewiedza na ten temat byłaby dla nas błogosławieństwem, ale skoro dobrnęliśmy aż tutaj, idźmy dalej za ciosem). Otóż, badacze odkryli, że do basenu o pojemności ponad 400 tys. litrów wody w ciągu trzech tygodni pływacy oddali około 30 litrów moczu. Technicznie rzecz biorąc, stanowi to zaledwie 0,000079 proc. cieczy w basenie, co być może sprawi, że poczujesz się lepiej.

Oczy czerwone od… moczu z chlorem

Sikanie do basenu jest oczywiście obrzydliwe i zwyczajnie niekulturalne, ale co gorsza może być szkodliwe dla zdrowia. Kojarzycie zaczerwienienie oczu, które pojawia się po pływaniu w basenie, zwłaszcza takim, na którym wyraźnie czuć „chlorowy” zapach? Otóż, nie jest to skutek chlorowania wody, jak się powszechnie uważa, ale wpływ substancji o nazwie trichloramina, która pojawia się na skutek reakcji mocznika z wolnym chlorem. Substancja ta drażni oczy, powoduje problemy z oddychaniem i uwalnia tę charakterystyczną „chlorową” woń. Chloroamina to tylko jedna z wielu substancji, które mogą powstawać wskutek reakcji składników moczu ze środkami dezynfekującymi w basenach, tworząc tzw. uboczne produkty dezynfekcji wody (ang. disinfection byproducts, DBPs).

Tak więc kiedy następnym razem nie będzie ci się chciało przerywać pływania w basenie (otwarte akweny nie są problemem), żeby iść do toalety, pomyśl o tych wszystkich obrzydliwych rzeczach, które tu opisałam. Fajnie jest pływać w basenie, pod warunkiem że jest on napełniony wodą i tylko wodą.

Czego u nas szukaliście?

Nie ma więcej wpisów