captcha image

A password will be e-mailed to you.
Indominus Rex. Fot. Universal Pictures

Indominus Rex. Fot. Universal Pictures

Spektakularne walki superagresywnych dinozaurów to najważniejsze sceny „Jurassic World” – filmu, który w gruncie rzeczy (tak, tak!) opiera się na naukowych podstawach. Tylko czy te krwawe walki rzeczywiście mogłyby się wydarzyć? Pisze o tym gościnnie na łamach Crazy Nauki Michał Marzec-Remiszewski* Bardzo polecamy jego fantastyczny tekst!

Przypomnijmy: przez większą część filmu na ekranie rozbija się Indominus Rex, agresywny dinozaur-mutant, który pożera wszystko, co napotka na drodze, atakuje wszystko, co się rusza i w finale walczy z pozostałymi drapieżnymi gadami – tyranozaurem i welociraptorami. Te ostatnie w obliczu jego obłędnej zajadłości wydają się wręcz łagodne i stają się naszymi filmowymi sojusznikami…

Przeczytajcie nasz wpis o ogarniętym pasją zniszczenia nowym gatunku dinozaura Indominus Rex

Na naszym blogu piszemy też o tym, czy welociraptory mogły być inteligentne?

Czy przedstawione w filmie efektowne walki i tak duża agresja faktycznie mogłyby mieć miejsce? W rzeczywistości zwierzęta najczęściej unikają walk, a do walk krwawych dochodzi niezwykle rzadko – raczej tylko w skrajnych sytuacjach, z których nie ma innego wyjścia.

 

Zwykle zwierzęta, by uniknąć groźnych uszkodzeń, ograniczają się do odstraszających zachowań, typu ryczenie lub prezentacja rozmiarów ciała. Efektem takich starć jest w większości ominięcie się szerokim łukiem. Po co więc tyranozaur miałby atakować indominusa, jak to miało miejsce w filmie?

Jeśli spojrzymy na zachowania współczesnych drapieżników – nie wydaje się to naukowo uzasadnione. W książce „Zaginiony Świat” Michaela Crichtona drapieżniki unikały swoich terytoriów i raczej schodziły sobie z drogi, nie dopuszczając do bezpośrednich starć. Właśnie tak powinno to wyglądać w filmie, trzeba jednak przyznać, że końcowa walka jest bardzo efektowna (szczególnie w momencie, gdy welociraptor spada na grzbiet tyranozaura, odbija się od niego i ponownie atakuje indominusa) i widowisko wiele by straciło na jej pominięciu.

Jeśli już jesteśmy przy końcowej walce, warto przytoczyć kwestię sojuszu tyranozaura i welociraptora, który pomaga T. Rexowi zwalczyć indominusa. Sojusz ten przypomina raczej sceny z filmu Transformers albo po prostu z bajek o zwierzętach. O ile może się zdarzyć, że dwa drapieżniki walczą z trzecim, to ciężko jest mówić o sensowności zrozumienia przez gigantycznego tyranozaura, że welociraptor przyłączył się do walki jako jego sojusznik. Drapieżniki o poziomie inteligencji, jakim prawdopodobnie dysponował T. Rex, bez wątpienia nie są w stanie zrozumieć idei pomocy i sojuszu – wystarczy spojrzeć, co robią uratowane przed niebezpieczeństwem dzikie zwierzęta. Z pewnością nie czują wdzięczności, a już na pewno nie patrzą na siebie z wdzięcznym szacunkiem po skończonej walce (jak ujął to mój towarzysz w kinie – brakowało tylko, żeby raptor, patrząc na tyranozaura, kiwnął głową, przekazując tym gestem klasyczny komunikat: „good job”). Tego typu zachowania wymagają posiadania teorii umysłu. Walczące dinozaury stały się więc na służbie filmu bohaterami, antybohaterami i antagonistami, a nie zwierzętami, co z pewnością wzbogaciło widowisko, ale uszczupliło jego naukową zawartość.

Pterozaury w "Jurassic World". Fot. Universal Pictures

Pterozaury w “Jurassic World”. Fot. Universal Pictures

Atak rozszalałych gadów latających

Przyjrzyjmy się kwestii gadów latających. Pteranodony, podobnie jak albatrosy, były najprawdopodobniej rybożerne i łowiły ryby, latając nisko nad powierzchnią wody, o czym świadczy ich szybownicza budowa, długi, wąski dziób i szczątki ryb znajdowane w skamieniałych żołądkach. Wyobraźmy więc sobie, że budujemy wielką ptaszarnię (wypełnioną rzecz jasna gęstą dżunglą) na tropikalnej wyspie, w której umieszczamy dużą ilość albatrosów, następnie robimy dziurę w klatce i straszymy czymś nieszczęsne ptaki.

Czy scenariusz, w którym ważące kilka albo kilkanaście kilogramów zwierzęta zrywają się do lotu, wylatują dokładnie przez zrobioną wcześniej dziurę, a następnie kierują się na 20 tys. ludzi, zawzięcie ich atakując (zupełnie jakby w ogrodach zoologicznych zwierzęta były cały czas wygłodniałe) wydaje się realistyczny? Cóż, tak właśnie zrobiły rybożerne pteranodony i dimorfodony z „Jurassic World”. Porównanie jest całkiem na miejscu, te pierwsze bowiem zajmowały najprawdopodobniej podobną niszę co albatrosy, a co za tym idzie – działały na nie podobne ewolucyjne presje (w tym presje kształtujące moduły umysłowe).

Pomysł ataku pterozaurów w istocie nie jest zbyt realistyczny, szczególnie, jeśli zwróci się uwagę na delikatną konstrukcję tych zwierząt, która uniemożliwiała im jakąkolwiek walkę z ofiarami wielkości człowieka. Delikatna błona skórna tworząca skrzydła pterozaurów rozpostarta była na przedłużonym czwartym palcu przedniej kończyny. Skrzydła ptaków są nieco solidniejsze – ich podstawą są zrośnięte trzy palce, z których wyrastają pióra – przez co w szamotaninie nieco trudniej je uszkodzić. Konstrukcja skrzydeł i ciała pterozaurów była natomiast tak delikatna, że dobór naturalny najpewniej nie promował u nich zachowań agresywnych, a w szczególności zachowań agresywnych względem dużych zwierząt – mówiąc metaforycznie, ewolucja nie toleruje bezmyślnego marnowania szans na przetrwanie.

Tym bardziej dziwi scena, w której jeden z pteranodonów próbuje podnieść młodego triceratopsa. Pomijając fakt, że triceratops, choćby z uwagi na masę swojego ciała, nie jest zwierzęciem całkowicie bezbronnym, można zastanawiać się, w jaki sposób pteranodon miałby go zabić i zjeść? Drapieżne ptaki żywiące się lądowymi ssakami mają zwykle charakterystyczny, zakrzywiony dziób służący do rozrywania ciała i wyrywania kawałków mięsa, pteranodon natomiast miał dziób przystosowany do łowienia ryb.

Warto pamiętać, że mówiąc o zachowaniach wymarłych zwierząt, nie można być niczego pewnym. Ostatecznie istnieje możliwość, że to, co zostało przedstawione w „Jurassic World”, jest bliższe rzeczywistości niż to, co mówi nauka. Spokojnie można jednak powiedzieć, że taki scenariusz jest wielce nieprawdopodobny.

jurassic2

To nie film dokumentalny

Cały ten wywód nie oznacza również, że cały film jest nienaukowy. Same modele dinozaurów zostały przecież zrobione rewelacyjne. Triceratopsy, ankylozaury, stegozaury, parazaurolofy i apatozaury wyglądały przepięknie – czuło się, że ogląda się prawdziwe, sfilmowane na polanie dinozaury. Jak zwykle, najbardziej do gustu przypadł mi klasyczny model tyranozaura (zachwycający już od pierwszej części). Sposób poruszania się zwierząt także wydaje się bardzo naturalny i realistyczny (choć według niektórych obliczeń tyranozaur nie był w stanie biegać, a co za tym idzie – był padlinożercą). Podobnie zachowanie spokojnych, przyzwyczajonych do obecności ludzi roślinożerców wyglądało bardzo naturalnie. Również dźwięki wydawane przez zwierzęta nie budzą zastrzeżeń – choć oczywiście współczesna paleontologia niewiele mówi o ich brzmieniu. Choćby dla tych zalet warto obejrzeć najnowszą część serii (w październiku 2015 ukaże się na DVD).

Jak powiedział sam Colin Trevorrow, „Jurassic World” to nie film dokumentalny, ale science fiction, dlatego ludzie zwracający uwagę na naukowe kwestie nie powinni za bardzo marudzić. Cóż, książki Crichtona to też science fiction, a jednak trzymają się faktów naukowych i również są przednią rozrywką. Sama nazwa „science fiction” nie usprawiedliwia zresztą pomijania naukowej poprawności – jednym z jej podgatunków jest twarda fantastyka naukowa, reprezentowana dziś przez takich pisarzy, jak np. Peter Watts, czy Alastair Reynolds. Wspomniani autorzy trzymają się ściśle faktów naukowych, nie pozwalając sobie na błędy, uproszczenia i naiwności, a ich twórczość jest jak najbardziej spektakularna, wciągająca i zapierająca dech w piersiach.

Czy film, w którym dinozaury byłyby przedstawione w zgodności ze współczesną nauką, zachowujące się jak prawdziwe zwierzęta, a nie jak Godzille niszczące wszystko na swojej drodze, byłby nudniejszy? Czy dinozaury muszą niszczyć i zabijać, a dookoła wszystko musi wybuchać? Parafrazując wypowiedź jednego z bohaterów „Jurassic World”, można wykrzyknąć: „Hej, mamy tu dinozaury! Wow! Czy to za mało?”. Niestety, wygląda na to, że tak. Przesłanie filmu dotyczy więc także jego samego. Na kontynuację jednak – bo patrząc na box office, takowa na pewno się pojawi – z braku laku i tak pójdę. W końcu jakoś trzeba realizować tę nieprzerwaną miłość do dinozaurów.

*Michał Marzec-Remiszewski zajmuje się kognitywistyką, psychologią ewolucyjną i ewolucją “modułów umysłowych” u zwierząt i ludzi.

 

 

 

Nie ma więcej wpisów