captcha image

A password will be e-mailed to you.

Ta zima jest inna niż wcześniejsze. Od lat nie mówiło się tyle o kosztach energii. Tymczasem niekiedy wystarczą naprawdę drobne zmiany, żeby oszczędzić na ogrzewaniu domów. Co więcej, z danych wynika, że ponad połowa Polaków przegrzewa swoje domy, utrzymując w nich przez całą zimę ŚREDNIĄ temperaturę 22°C. Tymczasem istnieje w Polsce system, który ciepłem w kranach i grzejnikach potrafi zarządzić tak, żeby było i ciepło, i tanio. Mam na myśli działającą w Warszawie największą w Europie i czwartą na świecie sieć ciepłowniczą.

Artykuł jest elementem płatnej współpracy z firmą Veolia Energia Warszawa

Kiedy mieszkaliśmy w Warszawie, ciepłem w grzejnikach w ogóle się nie przejmowaliśmy. Ono po prostu pojawiało się wtedy, kiedy trzeba, i znikało wtedy, kiedy było już niepotrzebne. Dopiero kiedy się przeprowadziliśmy pod stolicę, okazało się, jak wygodnie wcześniej żyliśmy. Bo u nas teraz, panie, i piec, i własna instalacja, i rachunki za gaz coraz wyższe. Tymczasem Warszawa wciąż ma najniższe w Polsce ceny za ciepło.

Wraz z Piotrem odwiedziliśmy firmę Veolia Energia Warszawa, która zarządza ciepłem w stolicy. Sprawdziliśmy, jak ona działa – tu macie link do filmu, który wówczas nakręciliśmy. Byliśmy pod i nad ziemią, zaglądaliśmy do Dyspozycji Mocy – miejsca, do którego zwykle nie ma dostępu, a z którego zarządza się całym warszawskim ciepłem. Sprawdzaliśmy, jak unowocześnia się te 1800 km rur, 5000 komór, wszystkie przepompownie, zawory i węzły. Czyli to, co dostarcza ciepło 1,5 mln mieszkańców Warszawy.

I to właśnie dzięki wielkiej modernizacji, jaką ta sieć przeszła kilka lat temu oraz ciągłym jej zmianom, ciepło w Warszawie należy do najtańszych w Polsce.

W ostatnich miesiącach hasło “oszczędzanie energii” odmieniano przez wszystkie przypadki. Chcemy więc opowiedzieć Wam o tym dwóch podejściach do takiego oszczędzania. Takim indywidualnym, na tu i teraz, oraz szerszym, systemowym.

Nie ogrzewaj podwórka

Na początek rozwiązania, które można (i warto) wdrożyć od razu. Dosłownie – możesz wstać i od razu działać.

Pierwsza sprawa to wyeliminowanie fatalnego zwyczaju “ogrzewania podwórka”. Czyli odruchu “jak jest w domu za ciepło, to otworzę okno”. Wiem, że to pozornie brzmi logicznie. Ale tylko pozornie. Bo w efekcie uruchamiamy system, w którym ogrzane powietrze wypuszczamy na zewnątrz, zastępując je zimnym. A to zimne… zaczynamy ogrzewać. I tak w kółko.

Całego podwórza, czy co kto ma tam za oknem, nie ogrzejemy. Za to zmarnujemy mnóstwo, właściwie dowolnie dużo, energii dostarczanej do naszych grzejników. Co raczej jest działaniem bez sensu.

Zamiast wietrzenia można po prostu zmniejszyć temperaturę ogrzewania. Grzejnik ma pokrętło, którego naprawdę warto używać.  W ten sposób zmniejszamy zużycie energii, a to zarówno zysk dla środowiska, jak i dla nas. I to bardzo konkretny.

Od pewnego czasu montowane są podzielniki ciepła, czyli takie małe urządzenia, które monitorują, ile energii wypromieniowuje każdy z grzejników. To pozwala na indywidualne rozliczanie każdego mieszkania oraz – co dla nas bardzo ważne – kontrolę tego, jak te nasze mieszkania ogrzewamy. Efekt jest więc taki, że przykręcając kaloryfer, po prostu oszczędzamy pieniądze. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak to teraz ważne.

Obniż temperaturę choćby i o 1°C

Kolejna rzecz, która pomoże oszczędzić na cieple, to sensowne ustawienie temperatury w domu. i tu od razu zastrzeżenie – wiem, że to kwestia indywidualna. Wiem, że jedni lubią mieć 19, a inni 25 stopni przez całą zimę.

Ale ja chciałabym odnieść się do obiektywnych badań, bo i nad optymalną temperaturą pochylili się naukowcy. Efekty? Zależy od pomieszczenia. Tam, gdzie pracujemy lub po prostu spędzamy czas najlepiej mieć temperaturę 20-21°C. Tam, gdzie śpimy – 16-18°C. I uwaga – w sypialni dziecka 18-20°C.

Dlaczego tyle? To m.in. kwestia wysuszania śluzówek nosa i gardła, które przy niewielkiej w zimie wilgotności tracą nawilżenie i stają się łatwym celem dla wirusów i bakterii. Z danych Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie wynika, że ponad połowa Polaków przegrzewa swoje domy, utrzymując w nich przez całą zimę ŚREDNIĄ temperaturę 22°C. Niby między 20°C a 22°C różnica jest niewielka, ale ten jeden czy dwa stopnie różnicy to kwestia zdrowia, efektywności (zarówno pracy jak i snu) oraz – oczywiście – oszczędności.

Inne źródła naukowe nt. optymalnej temperatury w pomieszczeniach mieszkalnych: “Report of the systematic review on the effect of indoor cold on health”, “What temperature should homes be heated to for health?”, dane francuskiej agencji ds. transformacji ekologicznej ADEME

Często mówi się o tym, że obniżenie temperatury o jeden stopień to oszczędność 8 proc. kosztów energii w skali roku. Wygląda jednak na to, że nie ma tak precyzyjnych badań (a szukaliśmy intensywnie), ale spokojnie można założyć, że dobrych kilka procent oszczędzimy. Oczywiście wiem, że nawyki zmienia się trudno i niechętnie. Jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do gorąca w domu, to trudno to nagle zmienić. Ale cóż – akurat ta zima to bardzo dobry moment na wprowadzanie takich zmian.

Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie szacuje, że gdybyśmy w skali kraju ograniczyli temperaturę w mieszkaniach o zaledwie 1°C, emisje dwutlenku węgla mogłyby się zmniejszyć o około 1 mln ton CO2 rocznie.

Ze swojej strony mogę podpowiedzieć, że w domu można całkiem dobrze funkcjonować w cieplejszej bluzie czy swetrze. My tak robimy od lat, zimowe temperatury u nas w domu to średnio 20 stopni i naprawdę dobrze nam z tym. Kwestia przyzwyczajenia – teraz dziwnie się czujemy u kogoś, kto ma w domu stale 23 stopnie, bo i tak bywa.

OK – mamy zatem dwie sprawy, które można przeprowadzić natychmiast: zamiast wietrzenia przykręcić grzejnik i rozważyć obniżenie temperatury w mieszkaniu i nieco cieplejsze ubieranie się. To naprawdę proste i bezbolesne.

Oszczędny budynek

Ale są też rozwiązania, które działają nie tylko w pojedynczych mieszkaniach, ale obejmują całe budynki.

Veolia, na zlecenie zarządzającego budynkiem, może przeprowadzić szereg działań, dzięki którym sprawdzone zostaje faktycznie wykorzystanie ciepła i wskazane miejsc, w których mogą powstawać straty czy inne problemy. Na tej podstawie przygotowuje się plan zmian i działania, dzięki któremu dobrze dopasowuje się system ogrzewania w budynku do potrzeb. Czyli tak naprawdę zwiększa się efektywność, zmniejszając straty i poprawiając stan sieci.

Wszystko zaczyna się od audytu – analizy tego, jak zużywane jest ciepło, jakie są potrzeby mieszkańców. Potem w węźle obsługującym budynek instaluje się taki zmyślny kontroler, który pozwala na zdalne zarządzanie jego pracą, a w mieszkaniach i na zewnątrz – czujniki temperatury.

Dane z tego systemu zaczynają spływać do centrum zarządzającego całością, czyli Hubgrade’u. To stąd steruje się pracą węzła, dopasowując zużycie energii tak, żeby zachować w budynku odpowiednią dla mieszkańców temperaturę.

No i oczywiście wszystkie zmiany można śledzić, bo całość zmian, a przede wszystkim oszczędności, jest raportowana i dostępna w elektronicznej formie.

Ciepło wytwarzane “przy okazji” jest lepsze dla środowiska

Mówimy tu o oszczędnościach, pieniądzach, bo to w tej chwili problem praktycznie wszystkich nas. Ale trzeba też pamiętać, że każda nasza oszczędność, każde zmniejszenie zużycia energii to korzyść dla środowiska i klimatu.

Niestety Polska grzeje się węglem (oraz innymi rzeczami, o których lepiej nawet nie mówić) i emituje mnóstwo dwutlenku węgla – w Unii Europejskiej odpowiadamy aż za 10 proc. tych emisji.

Choć cała nasza energetyka wymaga potężnej przebudowy, to sami też możemy sporo zrobić. Nasze ograniczanie zużycia ciepła nie pozostaje niezauważone. We wspomnianej już wcześniej Dyspozycji Mocy w Veolii monitoruje się całą warszawską sieć i koordynuje dostarczanie ciepła.

Jego głównym źródłem są dwie elektrociepłownie – Żerań i Siekierki. Tak naprawdę ciepło jest produktem ubocznym wytwarzania przez nie prądu. To bardzo dobre rozwiązanie, bo ta tak zwana kogeneracja pozwala ograniczyć emisje – po prostu w jednym miejscu powstają oba rodzaje energii.

O tym, ile ciepła zamówić z elektrociepłowni, decyduje właśnie Dyspozycja Mocy. To po prostu temperatura wody “na wyjściu”.  Trzeba ją dopasować do zapotrzebowania miasta, ale też temperatury na zewnątrz. Jeśli zamówiono by za chłodną wodę, to w mieszkaniach będzie nie dość ciepło. Jeżeli woda będzie za ciepła, nie zostanie wykorzystana w budynkach, będzie zalegała w rurach i ogrzewała grunt i atmosferę. Czyli energia się zmarnuje.

Dlatego tak ważne jest to, żeby cała sieć była możliwie nowoczesna, a informacje z niej spływały w jedno miejsce. Czyli właśnie do Dyspozycji Mocy.

Bywa (całkiem często), że ktoś przekonuje nas do jakichś działań ważnych dla środowiska, ale kłopotliwych dla nas. No więc tu jest inaczej – dzięki nowoczesnej, efektywnej sieci te oszczędności, które wam proponujemy, są dobre dla środowiska i… dobre dla nas, bo po prostu oszczędzamy pieniądze. Win-win.

Nie ma więcej wpisów