captcha image

A password will be e-mailed to you.

Tę książkę czyta się teraz niesamowicie. Choć nie pojawia się w niej hasło COVID-19, to jest tak aktualna, jak chyba żadna inna w tej chwili

To przedziwne uczucie. Czytając „Prawa epidemii” Adama Kucharskiego wiem, że gdybym zabrał się za tę książkę 2 miesiące temu, traktowałbym ją jak zbiór fascynujących, ale jednak odległych od codzienności rozważań. W tej chwili czytam to jak komentarz do codziennych wiadomości. W dodatku komentarz znakomity, bo tłumaczący to, czego nie dowiadujemy się z innych źródeł. Nic dziwnego – na początku roku epidemia kojarzyła nam się co najwyżej z tym, że ktoś może dostać grypy albo że wzrosła liczba zachorowań na odrę. Teraz wszyscy przechodzimy przyspieszony i dość brutalny kurs epidemiologii.

Problem w tym, że brakuje nam podstaw. Tymczasem ta fascynująca nauka mocno sięga do matematyki. Adam Kucharski, matematyk i epidemiolog, tłumaczy właśnie te podstawy tak, że nagle mnóstwo rzeczy staje się jasnych. Choćby kwestia współczynnika reprodukcji (R0) – pojęcia, na które szybko trafi każdy, kto choć trochę zainteresuje się rozprzestrzenianiem się koronawirusa.

Właśnie ten współczynnik był tematem gorących dyskusji kilka tygodni temu, kiedy wiele osób próbowało bagatelizować COVID-19 porównując go do grypy. Kucharski wyjaśnia, jak wylicza się ten współczynnik i jak może się od zmieniać w zależności od kraju, stopnia odporności czy choćby pory roku.

Przy okazji mocno dostaje się też antyszczepionkowcom, którzy uwielbiają z mądrymi minami twierdzić, że odporność stadna nie istnieje albo jest wymysłem big pharmy. Kucharski dokładnie pokazuje, jak działa ten mechanizm i dlaczego jest dla współczesnego świata kluczowy.

Ale bez obaw – to nie jest książka o matematyce. Ta dziedzina wiedzy jest narzędziem, które pozwala tworzyć modele rozprzestrzeniania się… no właśnie, nie tylko chorób. Bo w „Prawach epidemii” mowa jest też o kryzysie gospodarczym 2008 roku i jego przyczynach ekonomicznych. Przyczynach, które analizuje się używając tych samych narzędzi, które pomagają badać i kontrolować epidemię eboli, SARS czy… COVID-19.

No właśnie – to w tej książce jest dziwne i niepokojące. Choć wydana została w 2020 roku, to – z oczywistych względów – nie obejmuje jeszcze obecnej pandemii. Co chwilę podświadomie czekam, aż padnie nazwa nowego koronawirusa i, choć się nie pojawia, wszystkie opisywane prawidła i reguły odnoszą się również do niego.

Fascynujące są te momenty, w których Kucharski opisuje rzeczy niezgodne z naszą intuicją czy powszechnymi przekonaniami. I pokazuje, krok po kroku, jak dochodzono do prawdy.

Wstrząsający może być przykład 2-letniej dziewczynki, która w 2014 roku zachorowała na ebolę. Wraz z babcią, wujkiem i siostrą pojechała z Gwinei do szpitala w Mali pokonując 1200 km. Podróżowała co najmniej jednym autobusem i trzema taksówkami. Dotarła do szpitala, jednak następnego dnia zmarła. Wszczęto potężną akcję wyszukiwania osób, które miały w tej podróży kontakt z dzieckiem i udało się dotrzeć do ponad setki takich ludzi. Wszystkich objęto kwarantanną i… żadne z nich nie zachorowało. Dlaczego – nie wiadomo. Szczęście? Szczególne warunki?

„Prawa epidemii” pokazują, jak bardzo ważne jest, by rozwój epidemii dobrze badać i rozumieć. Analizować go na bieżąco i na bieżąco wyciągać wnioski i reagować. Mam ogromną nadzieję, że tak właśnie dzieje się w Polsce i innych krajach. Czy faktycznie – przekonamy się już niedługo. Liczę, że Adam Kucharski napisze drugą część, czy może obszerny aneks do swojej książki, w którym opowie o tym, czego nauczyliśmy się w czasie epidemii COVID-19.

Koniecznie przeczytajcie „Prawa epidemii”. Właśnie teraz. Zrozumiecie dużo więcej z tego, co dzieje się na naszych oczach.

Prawa epidemii. Skąd się epidemie biorą i czemu wygasają?
Adam Kucharski
wyd. Relacja 2020

Nie ma więcej wpisów