Kiedy rodzina Stanisławskich przemieszczała się po całym Zachodnim Wybrzeżu, my osiedliśmy w Niechorzu i eksplorowaliśmy okoliczne ciekawostki. Do zobaczenia ruin kościoła w Trzęsaczu zachęcił nas Tadzio, który zobaczył go podczas pobytu na „zielonej szkole”.
Zdjęcia i filmy (w kolorze) autorstwa Andrzeja Pająka
Trzęsacz to niewielka miejscowość wypoczynkowa, która przyciąga turystów na umieszczoną na wysokości 20 m n.p.m. platformę widokową. Widać z niej nie tylko morze i plażę, ale przede wszystkim ruiny gotyckiego kościoła św. Mikołaja (przełom XIV/XV w), który krok po kroku ludziom odbierała matka natura.
Dziś na klifie możemy oglądać jego jedną jedyną ścianę – południową, ale kiedy wznosili go średniowieczni budowniczowie kościół stał w środku wsi… ok. 1800 metrów od brzegu!
Abrazja, ambrozja i powolny proces zeskrobywania
Polski klif nie imponuje swoją wysokością. W swoim najwyższym punkcie, na wzgórzu Gosań na wyspie Wolin ma 93,4 m wysokości (dla porównania najwyższy morski brzeg znajduje się na wyspie Molokai w pobliżu Umilehi Point na Hawajach i ma aż 1010 m n.p.m.), ale tak jak każdy klif jest wynikiem działania erozji morskiej, czyli abrazji.
Choć nazwa może kojarzyć się z pokarmem greckich bogów, ambrozją, to nazwa pochodzi od łacińskiego abrasio, czyli zeskrobywania. Fale, wiatry przemieszczają drobny materiał skalny (okruchy, kamyki) i ścierają strome brzegi, powodując ich usypywanie się. To, co zostanie „zeskrobane”, trafi na brzeg i przy kolejnym sztormie posłuży naturze jako „skrobaczka”. Może kiepsko to brzmi i trudno uwierzyć w powolną, niezwykle niszczycielską siłę abrazji, ale widok ruin kościoła w Trzęsaczu jest tego dość spektakularnym dowodem. Jednak na mnie jeszcze większe wrażenie zrobiły liczby i historyczne zdjęcia, jakie znalazłem w internecie. Zresztą zobaczcie sami.
Według danych przytaczanych przez portal Forum Turystyki Regionów jeszcze w 1750 roku kościół znajdował się 58 metrów od brzegu, a morze już wtedy pochłonęło trzy leżące na północ od niego gospodarstwa. 21 lat później natura zabrała część cmentarza, a leżący za kościołem kawałek morza zaczęto nazywać „tonią umarłych”. Jeszcze w 1806 roku brzeg oddalony był od murów świątyni o 14,5 m, ale już w 1868 roku był to już tylko 1 m. Brzeg próbowano zabezpieczać, ale niewiele to pomogło. Erozja postępowała nieubłaganie i 2 sierpnia 1874 roku odprawiono w kościele ostatnią mszę.
Proces niszczenia murów kościoła przez morze rozpoczął się w 1900 roku. Pierwsza obsunęła się do wody część przypory. W 1901 roku żywioł zabrał już część prezbiterium i jedną ze ścian. Przez lata postępowała systematyczna degradacja budowli. W lutym 1994 roku, w wyniku zimowych sztormów, runęła połowa ostatniej ściany, którą wraz z niewielkim fragmentem prezbiterium możemy dziś oglądać.
W latach 2001-2002 przeprowadzono prace konserwatorskie, które mają zabezpieczyć ruiny przed ich totalnym zniszczeniem.
Jaskółki brzegówki
Kiedy podczas naszej pierwszej wizyty w Trzęsaczu dumaliśmy nad potęgą niszczycielskiej siły morza, zupełnie nie zauważaliśmy życiodajnej natury klifu. Dopiero kiedy wybraliśmy się na tamtejszą plażę tuż obok platformy widokowej (po drugiej stronie niż ruiny), moje oko przyciągnęła tablica informująca o tym, żeby nie płoszyć w okresie lęgowym brzegówek. Wystarczyło tylko podnieść głowę, by u góry klifu zobaczyć niesamowitą kolonię lęgową naszych najmniejszych jaskółek.
Te brązowe, mniejsze od wróbli ptaki wygrzebują nory głębokie na 50-60 cm (same mają ok. 13 cm długości), gdzie składają po 5-6 jaj i wychowują młode. Muszę powiedzieć, że trudno było się oderwać od obserwowania tego, jak dziesiątki młodych wystawiały dzioby z norek, czekając na pokarm.
UWAGA: klif jest zdradliwy
Kiedy będziecie wychodzić na jego szczyt np. po to, by oglądać zachód słońca, radzę nie zbliżać się do samej krawędzi. Klif aż kusi, żeby zwiesić z niego nogi. Na pozór „ziemia” wygląda bezpiecznie, ale z dołu, z poziomu plaży, nieraz widzieliśmy, że są to często wiszące półki, które mogą zawalić się pod ciężarem kilku osób.
You must be logged in to post a comment.