W Chile jest ponad 3000 wulkanów z czego 500 pozostaje aktywnych. I właśnie jeden z nich szykuje coś specjalnego. To Copahue, stratowulkan leżący na granicy z Argentyną. Narozrabiał w 1992 roku, kolejne nerwowe ruchy wykonał w grudniu 2012 roku.
Teraz od kilku dni wypuszcza gazy i popiół, pojawiają się też coraz intensywniejsze mikrowstrząsy. Takie przedstawienie zapowiada zwykle coś wielkiego.
Na szczęście władze tego regionu oglądały chyba „Górę Dantego”, bo ogłosiły dziś czerwony alarm i zarządziły ewakuację 460 rodzin mieszkających w promieniu 25 km od wulkanu. Teraz pozostaje czekać i obserwować. Najlepiej z bezpiecznej odległości…