captcha image

A password will be e-mailed to you.

Zwykle w astronomii wszystko odbywa się w Bardzo Poważnej Skali Czasu. Miliony lat to pestka – zwykle wszystko idzie w grube miliardy, przy których czujemy się jacyś tacy mali i krótcy. No więc dziś o dwóch astrosprawach, które zbliżają ten cały kosmos do jakiejś lekkostrawnej skali.

Najpierw kwadrantydy. Nazwa mało przyjazna, ale to nic innego jak rój meteorów, który właśnie dziś zaśmieci kosmicznym gruzem niebo nad naszymi głowami. Nie zachęcamy specjalnie do obserwacji, bo pogoda podła, a na niebie w dodatku jasny Księżyc, więc i tak wiele byśmy nie dojrzeli. Ale ciekawe jest to, że kwadrantydy pojawiły się całkiem niedawno. Po raz pierwszy zaobserwowano je prawdopodobnie około 1825 roku. Skąd się wzięły? Jedna z teorii mówi, że powstały w wyniku zderzenia i rozpadu dwóch komet, z którzy jedną obserwowano w Chinach i Japonii w 1490 roku. Czyli, astronomicznie patrząc, to historia absolutnie najnowsza.

I jeszcze druga nowinka, tym razem tak gorąca, że jeszcze się nie wydarzyła. Jak pisaliśmy we wtorek (http://bit.ly/kometaISON) pod koniec listopada na niebie powinna być widoczna wyjątkowo piękna kometa nazwana ISON. Przejdzie ona bardzo blisko Słońca i prawdopodobnie będzie wyjątkowo jasna. Ale dostaniemy też premię – prawdopodobne jest, że w 14-15 stycznia przyszłego roku Ziemia przetnie pas pyłu pozostawionego przez kometę ISON. A wtedy mamy ogromne szanse na nowy deszcze meteorytów, który może powtarzać się co roku. Coś nam mówi, że będzie się nazywał isonidy 🙂

No i tak właśnie Wielka Astronomia dzieje się tu i teraz.

A na zdjęciu zrobionym przez NASA zeszłoroczne kwadrantydy w towarzystwie paru przypadkowych meteorów.

Nie ma więcej wpisów