captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

Elektrownia atomowa "Isar". Fot. Bjoern Schwarz

Elektrownia jądrowa “Isar”. Fot. Bjoern Schwarz

Mit 1: Reaktor elektrowni jądrowej może spowodować wybuch jądrowy

Nie, materiały używane w reaktorze nie mogą wywołać reakcji łańcuchowej kończącej się wybuchem. Izotopy używane do produkcji broni nuklearnej musza być wzbogacane do wysokiego poziomu. Dla porównania w przypadku uranu do budowy bomby potrzeba 95-procentowej zawartości izotopu U-235. Dla reaktora jądrowego stosuje się zawartość 4-procentową.

Reakcja łańcuchowa przebiegająca w czasie wybuchu bomby trwa ułamki sekund, jest gwałtowna i niemożliwa do kontrolowania. Tymczasem paliwo reaktorów jądrowych ulega rozszczepieniu powoli (tygodniami), proces jest ściśle kontrolowany i stosunkowo łatwo go powstrzymać.

Wybuchy, które zdarzały się w energetycznych instalacjach jądrowych nie miały nic wspólnego z wybuchem jądrowych. Ich przyczyną było duże ciśnienie pary wodnej lub zapłon wodoru zmieszanego z tlenem. Takie przypadki nie powodują powstawania zjawisk, jakie znamy z wybuchów jądrowych.

Tak naprawdę ten mit bierze się z nieporozumienia – i elektrownia i wybuch nazwane są „jądrowymi” czy „atomowymi”, choć dzieją się w nich inne rzeczy.

Testy pojemnika służącego do transportu odpadów radioaktywnych. Fot. Nuclear Regulatory Commission

Testy pojemnika służącego do transportu odpadów radioaktywnych. Fot. Nuclear Regulatory Commission

Mit 2: Odpady radioaktywne z elektrowni jądrowych problem, z którym nie potrafimy sobie poradzić. Jest ich mnóstwo, ich transport jest bardzo niebezpieczny, a groźne pozostają przez 10 000 lat.

Przede wszystkim trzeba wiedzieć, ile naprawdę powstaje tych odpadów. Gdyby zebrać całe zużyte przez ostatnie 50 lat paliwo ze wszystkich elektrowni jądrowych świata, to zajęłoby ono rów zbliżony wielkością do boiska piłkarskiego i mający 10 metrów głębokości. Porównując masę to mniej więcej tyle, ile w ciągu jednego roku wytwarza spora elektrownia węglowa.

Jak widać odpadów z elektrowni jądrowej jest niewiele, więc nie to jest problemem. Problem stanowi radioaktywność tych substancji. Tu jednak potrafimy sobie bardzo dobrze radzić.

Po pierwsze transport. Sam w sobie jest bezpieczny – odpady nie mogą w jakikolwiek sposób ulec zapłonowi czy reakcji łańcuchowej. Podczas przewożenia odpady są też zabezpieczone tak, że nawet w razie ataku terrorystycznego i wybuchu ładunków wybuchowych nie nastąpi niebezpieczny dla kogokolwiek wyciek.

Po drugie 96% odpadów z elektrowni jądrowej może być ponownie przetworzonych. Potrafimy odzyskiwać z nich izotopy, które ponownie wykorzystywane są jako paliwo dla elektrowni. Pozostaje niewielka ilość odpadów wysokoaktywnych, których na razie nie przetwarzamy. Na razie, bo są już zaawansowane badania, dzięki którym będziemy potrafili przetwarzać je w pierwiastki o mniejszej aktywności.

Na razie jednak te odpady zatapiamy w blokach szkła, pakowane do pojemników ze stali lub miedzi i umieszczane w podziemnych składowiskach na terenach nieaktywnych sejsmicznie. Takie magazyny znajdują się na głębokości ponad pół kilometra i zwykle zlokalizowane są w skałach granitowych lub pokładach soli. Komory z odpadami zabetonowuje się. Same pojemniki odporne są na korozję, a dodatkowym zabezpieczeniem jest szkło – gdyby jednak dostała się gdzieś woda, nie może ona wypłukać materiału radioaktywnego.

Warto też wspomnieć, że tylko jeden procent odpadów zachowuje aktywność przez wspomniany czas 10 000 lat. Ogromna większość musi być przechowywana przez mniej niż 300 lat, a wiele wskazuje na to, że w ciągu najbliższych kilkunastu lat ukończone zostaną prace nad systemem, który pozwoli zmieniać, w wyniku reakcji jądrowych, odpady w pierwiastki o krótszym czasie półrozpadu i całkiem nieaktywne. To ADTT – Accelerator-Driven Transmutation (transmutacja z wykorzystaniem akceleratorów).

Trzeba też pamiętać, że elektrownie jądrowe nie są największym producentem odpadów radioaktywnych. Elektrownia węglowa produkując tę samą ilość energii uwalnia do środowiska 100 razy więcej promieniowania. Tyle, że odpady ze spalania węgla są rozproszone, a więc trudniejsze do kontrolowania.

Zniszczony reaktor w Czarnobylu i pomnik ofiar wypadku. Fot. Giles Thomas

Zniszczony reaktor w Czarnobylu i pomnik ofiar wypadku. Fot. Giles Thomas

Mit 3: Wypadki w Czarnobylu i Fukushimie pokazują, że energia jądrowa jest bardzo niebezpieczna

Prawdę mówiąc jest dokładnie odwrotnie. Te dwa najsłynniejsze oraz kilka mniej znanych zdarzeń związanych z energetyką jądrową pokazują, że to wyjątkowo bezpieczne źródło energii.

Oba poważne wypadki, Czarnobyl i Fukushima, są przede wszystkim problemem psychologicznym. W wyniku zdarzeń z 1986 roku zmarło 31 osób. W Fukushimie nie było ofiar śmiertelnych spowodowanych promieniowaniem – jedyne przypadki śmierci związane były ze stresem wywołanym  ewakuacją ludzi.

Według ocen ONZ pośrednio ze skażeniem w Czarnobylu można powiązać od 9 do 15 przypadków śmierci na raka tarczycy, jednak liczby te nie są potwierdzone, bo brak jednoznacznych dowodów na związek między wypadkiem a zachorowaniami.

Również skażenie terenu w obu przypadkach znacznie przeceniono. Obszary, na których faktycznie poziom promieniowania został podwyższony do niebezpiecznego poziomu są niewielkie.

Poważnym problemem stał się natomiast syndrom „paraliżującego fatalizmu” (określenie pochodzi z raportu Światowej Organizacji Zdrowia), który dotknął mieszkańców terenów związanych z obydwoma zdarzeniami. Powtarzanie mitów, rosnący stres i nieporozumienia powodują, że ludzie ograniczają aktywność,         poddają się depresji i stają się nieufni. Żyją w przekonaniu, że zostali napromieniowani, choć w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca.

Problemem w obu przypadkach był strach związany z promieniowaniem, a nie faktyczne jego pojawienie się. Większość ofiar spowodowania była nie tyle wypadkiem, co okrutnym potraktowaniem ludzi, którzy mieli likwidować jego skutki – zostali wysłani do pracy bez zabezpieczeń, nie poinformowano ich o zagrożeniu.

Elektrownie atomowe pracują od 1954 roku. Obecnie jest ich na świecie ponad 400. Przez ponad 60 lat zdarzyło się zaledwie kilka znaczących wypadków, w tym dwa poważne. W ich wyniku życie straciło mniej, niż 50 osób. W tym samym czasie w katastrofach elektrowni wodnych, olejowych, gazowych i węglowych zginęło ponad 170 000 osób (nie licząc wypadków w kopalniach węgla).

Wieża chłodnicza elektrowni jądrowej. Fot. Mike_tn

Wieża chłodnicza elektrowni jądrowej. Fot. Mike_tn

Mit 4: Elektrownie jądrowe uwalniają do środowiska mnóstwo promieniowania

Źródła tego mitu leżą zapewne w widoku potężnych wież chłodniczych, znad których unosi się czasami tajemniczy “dym”. W rzeczywistości to czysta skroplona para wodna, która wytwarza się podczas schładzania wody. Nie ma ona śladu radioaktywności, bo nigdy nie styka się z wnętrzem reaktora, od którego dzielą ją trzy obiegi wody.

Elektrownia jądrowa uwalnia niewielkie ilości promieniowania (znacznie zresztą mniejsze, niż elektrownia węglowa). Jednak są one na tyle niewielkie, że nie mają znaczenia dla zdrowia. W USA, gdzie jest najwięcej na świecie działających elektrowni jądrowych, mniej niż 1 procent promieniowania przyjmowanego przez ludzi pochodzi z elektrowni jądrowych. 83 procent pochodzi ze źródeł naturalnych (złoża uranu, promieniowanie kosmiczne, radon w atmosferze, promieniowanie skał), reszta to prześwietlenia i inne procedury medyczne oraz produkty konsumenckie. Przykładowo – spożycie kilku bananów powoduje większe napromieniowanie niż roczna dawka pochodząca z elektrowni jądrowych.

Farma wiatrowa w Danii. Fot. The Danish Wind Industry Association

Farma wiatrowa w Danii. Fot. The Danish Wind Industry Association

Mit 5: Powinniśmy stawiać na odnawialne źródła energii jak wiatr czy słońce, a nie na energetykę jądrową

Pierwsza część jest prawdziwa – faktycznie musimy rozwijać energetykę opartą na źródłach odnawialnych. Ale dalej jest już gorzej, bo przeciwstawianie jej energetyce jądrowej nie ma sensu. Panele słoneczne, wiatraki, elektrownie wodne i falowe nie są źródłami, które mogą na razie zapewnić dość energii dla naszej cywilizacji. Być może w przyszłości uda się zwiększyć ich efektywność, ale na razie jesteśmy od tego dalecy.

Co więcej nie można zapominać, że takie źródła również mają swój, często bardzo poważny, wpływ na środowisko. Ze względu na niewielką wydajność elektrownie wiatrowe czy słoneczne muszą zajmować dużą przestrzeń. Postawienie setek czy tysięcy wiatraków to gigantyczna praca, która będzie miała ogromny negatywny wpływ na środowisko. Farmy słoneczne niemal całkowicie odcinają dostęp słońca do znajdującej się pod nimi ziemi – im będą skuteczniejsze, tym mniej światła przepuszczą.

Energetyka jądrowa ma obecnie najkorzystniejszy stosunek wpływu na środowisko do uzyskiwanej energii. Być może w przyszłości to się zmieni, ale dziś bilans jest właśnie taki.

 

Tekst jest elementem współpracy z firmą PGE EJ 1 w ramach ogólnopolskiego programu edukacyjno-informacyjnego „Świadomie o atomie”. Więcej informacji na temat programu można znaleźć na stronie www.swiadomieoatomie.pl

Partner nie miał wpływu na treść materiału ani na wyrażane przez nas opinie.

Nie ma więcej wpisów